Opel Gliwice oraz KlassikAuto.pl świętują razem 150 lecie marki Opel!

Opel Kapitan nie miał łatwej historii. Kiedy wiosną 1939 roku na Salonie Samochodowym w Genewie pokazano ten nowoczesny, jak na tamte czasy, samochód,


nie sądzono, że w parę miesięcy potem zacznie się światowa zawierucha, w której nie było miejsca na taki luksusowy pojazd. Do tego produkowany w trzech odmianach: czterodrzwiowy sedan, dwudrzwiowy coupe i kabriolet.

Po wyprodukowaniu 25.371 sztuk jesienią 1940 roku przerwano jego produkcję. W 1943 roku złożono trzy egzemplarze, ciekawe dla kogo. Potem jeszcze dwa w 1946 roku i jeden w 1947 roku, ale nie były zgłoszone oficjalnie do statystyki. To akurat jest zrozumiałe, wiedząc kto tam wtedy był, ale pytanie kto je odebrał jest nadal aktualne.

Fabryki Opla wyszły z wojny mocno poharatane. Amerykanie często do nich zaglądali, zwłaszcza w 1945 roku, wszak były to zakłady koncernu GM. Ponieważ w tamtym czasie nie byli mile widzianymi gośćmi, to wybierali się tam w dużych grupach siedząc w ciężkich bombowcach i opróżniali nad zakładami Opla swoje komory bombowe. Na koniec wojny wpadli do zakładów żołnierze z czerwonymi gwiazdami na czapkach i „zaopiekowali” się resztą majątku.

Na szczęście nie całym, bo już w październiku 1948 roku za bramę fabryki wyjechały pierwsze powojenne Ople Kapitany. Od swoich pierwowzorów różniły się tylko okrągłymi lampami. Na pewno łatwiej jest zrobić okrągłe elementy, blaszane i szklane niż sześciokątne, a takie były lampy w egzemplarzach przedwojennych.

Po swoim przodku, Kapitan drugiej generacji, odziedziczył całe nadwozie, które stylistycznie było dość amerykańskie. Miało np.: tylne szybki przedzielone słupkiem i koło zapasowe w pokrywie bagażnika. Aby nie było wątpliwości gdzie ono jest, jego zarys był wytłoczony.

Z ciekawostek należy wspomnieć, że drzwi mają klamki przy środkowym słupku i przednie otwierają się przeciwnie niż tylne. Taki sposób otwierania drzwi miał ułatwiać zajmowanie miejsc we wnętrzu.

Został ten sam 2,5 litrowy, sześciocylindrowy, rzędowy silnik, rodem ze słynnego Super Six, który pochłaniając 13 litrów paliwa na 100 kilometrów generował 55 KM i potrafił rozpędzić ten dość ciężki (1.230 kg) pojazd do prędkości 126 km/godzinę. Ponieważ potrzebował aż 29 sekund, aby osiągnąć prędkość 100 km/godz. pojazd ten był statecznym „pożeraczem szos”.

Napęd był przenoszony przez trzystopniową, ręcznie sterowaną skrzynię biegów na tylna oś. Bębnowe hamulce na wszystkich kołach, sterowane hydraulicznie pozwalały dość skutecznie zatrzymać tę przyciężką, ale nie za szybką limuzynę.

Jeszcze wymiary tego pojazdu (długość/szerokość/wysokość) 4,62/1,66/1,64 m, rozstaw osi: 2,695 m.

Do wiosny 1951 bramę fabryki opuściło ponad 30 tysięcy tych pojazdów. Produkowany był przez ten okres bez większych zmian i jedyną większą zmianą było przeniesienie dźwigni zmiany biegów z podłogi pod kierownicę. Jak te mody się zmieniają. W kilkanaście lat później modne było przenoszenie dźwigni z powrotem na podłogę.

W 1951 roku wprowadzono inny grill, ale to już był inny samochód niż ten na zdjęciach. Trzeba przyznać, że marka Kapitan długo istniała w ofercie Opla bo aż do 1969 roku i była w nadwoziach o bardzo różnych kształtach. Przykładowo Opla Kapitana z 1958 roku można zobaczyć tu: https://klassikauto.pl/opel-kapitan/