Polski film doby PRL-u cieszy się u nas ogromnym sentymentem, postanowiłem więc przyjrzeć się mu, także z motoryzacyjnej strony. W końcu, choć wydawać by się mogło inaczej, to na polskich drogach pojawiało się wiele aut ciekawych, spoza żelaznej kurtyny, które w pośród Maluchów i Polonezów, musiały robić spektakularne wrażenia. Dziś, choć z innych powodów, te auta także skupiają spojrzenia, a w tym tekście pokażę Państwu, jakie auta jeździły kiedyś po Polsce i czy można je kupić.

Czterdziestolatek – Chevrolet Chevelle i Porsche 911
Temu kultowemu serialowi na łamach KlassikAuto przyjrzał się już red. Marcin Zachariasz w marcu zeszłego roku, więc powiem tylko o dwóch, moim zdaniem najciekawszych występach motoryzacyjnych.
Pierwszym niewątpliwie jest Chevrolet Chevelle z 1964 roku. W amerykańskim, dwudrzwiowym sedanie od razu zakochał się na giełdzie Antek. Nic dziwnego, podobnie jak na moim imienniku, tak i na mnie samochód zrobił ogromne wrażenie. Kolor kości słoniowej i ogromne spalanie, a także dostępność części sprawiały, że był to, mówiąc eufemistycznie, wybór mocno ekstrawagancki. Za to Stefan Karwowski nie zapałał sympatią do tego auta i sceptycznie ją sprawdzał. Miał trochę racji, gdyż Chevy odmówił posłuszeństwa w jednej z podwarszawskich miejscowości. Wtedy był to pewnie jeden z niewielu takich w Polsce, jeśli nie jedyny. Dziś też, nie ma ich zbyt wielu, a jedyny na OLX pochodzi z 1968 roku i kosztuje bagatela 220 000 złotych.


Drugi samochód, to marzenie nie Antka, a jego żony Bożeny, czyli Porsche 911. Ten wspaniały pojazd z 1973 roku wystąpił w pełnometrażowym filmie pt. „Motylem jestem, czyli romans 40-latka”, a za jego kierownicą zasiadała sławna piosenkarka Irena Jarocka (grająca wówczas postać artystki o podobnie brzmiącym nazwisku, Ireny Orskiej).
Samochód w nadwoziu targa niemal rajdowo przemykał wówczas wokół wolniejszych uczestników ruchu. Brązowy egzemplarz, z ciekawą blendą wypożyczono od kolekcjonera aut, dziś nieco kontrowersyjnego, Tadeusza Tabenckiego, a sceny z nim wzbudzały ogromne zaciekawienie, również na planie, gdzie każdy z ekipy chciał nacieszyć oko i ucho obecnością tej kultowej konstrukcji.
Dziś dużo łatwiej o to auto na naszych drogach, gdyż jest jednym z najbardziej kultowych i pożądanych klasyków. Na pewnym portalu ogłoszeniowym najtańszy kosztuje 94 000 złotych, jednak jest w stanie do kompletnej renowacji. Najtańsza sprawna targa kosztuje 359 912 zł, ale to nie do końca to auto, bo jest to słabszy (chociaż nieco ładniejszy) model 912.


Nie lubię poniedziałku – Triumph Spitfire
Sporym zaskoczeniem było dla mnie, gdy dowiedziałem się, o spiskowej teorii, mówiącej o tym, że piękny, brytyjski samochód jest brany, za równie ładną, ale niemożliwą do spotkania w tym filmie Syrenę Sport. Niezależnie od tego czy te auta są do siebie podobne, czy nie, faktem jest, że perypetie związane z jego występem dodają filmowi wiele uroku, a widok takiego wozu w Warszawie lat 70., był sporym zaskoczeniem. Na pewnym portalu internetowym znajduje się ogłoszenie, co prawda wozu nie z 1967 roku, a 1974 roku, za to w podobnym kolorze, za 38999 złotych, co w porównaniu z poprzednimi propozycjami jest niską ceną.


Nóż w wodzie – Peugeot 403
W tym czarno-białym filmie psychologicznym Romana Polańskiego z 1961 roku, Peugeot 403 jest narzędziem, które pozwala zawiązać akcję i rozpocząć całą filmową intrygę. Film warto obejrzeć, bo to pozycja nominowana swego czasu do Oscara w kategorii najlepszego, nieanglojęzycznego filmu, zaś to auto to dla nas miły smaczek. Przyznam szczerze, że po przypomnieniu sobie tej perełki, idea wyjazdu na Mazury czterystatrójką stała się niezwykle kusząca.
Na pewnym portalu ogłoszeniowym są 2 takie samochody, oba do renowacji, od tego samego sprzedawcy, za 7900 zł i 8900 zł. Taki wyjazd jest więc możliwy, ale poprzedzić musi go gruntowny remont Peugeota 403. Może to być problemem, ale z drugiej strony, satysfakcja płynąca z jazdy na wakacje własnoręcznie przygotowanym starym samochodem, to z pewnością wspaniałe uczucie.


Alternatywy 4 – BMW 2002, AWZ P70, Mercedes Benz W123
BMW 2002, czy też Neue Klasse, produkowano od 1962 roku, aż do 1977 roku, miały więc sporo czasu, by trafić do Polski, a co za tym idzie, trafić do polskiej kinematografii. Prekursor współczesnych BMW serii 3 był odpowiedzią tego producenta na kryzys w motoryzacji. W serialu Barei wystąpił czerwony, dwudrzwiowy sedan, należący do, granego przez Janusza Gajosa, Jana Winnickiego.
Szczerze mówiąc, zaskoczyło mnie, gdy na w ogłoszeniach pojawiły się aż 3 egzemplarze. Najtańszy za 41 500 złotych, już na pierwszy rzut oka będzie potrzebował jeszcze dopieszczenia, za to egzemplarze za 127 000 zł i 159 999 zł prezentują się wspaniale.


Z aut zachodnich na ekranie zobaczyć możemy kultową „Beczkę”, czyli Mercedesa W123, którego to 6 egzemplarzy pojawiły się na ekranie w 9-tym odcinku, wożąc gości ze Świata na uroczystość zorganizowaną nieudolnie przez Anioła. Na stronie alternatywy4.net pojawia się nawet określenie “Polski Mercedes” w odniesieniu do tego modelu. Faktycznie, jest to kultowy w naszym kraju wóz, który obrósł w wiele mitów, a aż 6 egzemplarzy jadących razem, na drogach lat 80-tych musiało naprawdę robić wrażenie.
Polacy kochają Mercedesy i kochają W123, o czym świadczy ich ilość na wszelkich zlotach, spotach i w codziennym ruchu. Chociaż sam nie jestem przesadnym fanem tego modelu, to jestem w stanie zrozumieć skąd pochodzi ta sympatia i jak zrodziła się ta legenda. Nic więc dziwnego, że w internecie jest aż 98 ogłoszeń z tym modelem. Najtańszy, niezardzewiały i jeżdżący samochód, to w tym momencie egzemplarz za 9500 zł, a najdroższy to egzemplarz w pięknym stanie, w pełni zgodny z numerem VIN, bogatym wyposażeniem i oznaczeniem 230E, kosztuje 159 900 złotych, ale większość cen oscyluje w granicach 20-30 tysięcy złotych.


Ostatnim autem, które przykuło moją uwagę w tym serialu, to bodaj jedyny w tym zestawieniu demoludowy samochód. A raczej samochodzik, bo mowa o AWZ P70, czyli pierwszym, małolitrażowym autem z duroplastową karoserią. Protoplasta Trabanta bazował na modelu IFA F8 i wyprodukowano ich 38 000 egzemplarzy, chociaż niewiele przetrwało do dziś. W serialu należał do Tadeusza Kubiaka, granego przez Jerzego Turka i wystąpił w 7 i 8 odcinku, kończąc jako wrak wypadku lotniczego. W internecie nie znalazłem ani jednego ogłoszenia z tym autem. Wychodzi na to, że wtedy o AWZ P70 było łatwiej niż dziś.


Ostatni kurs – Citroen BL11 “Traction Avant”
W tej adaptacji powieści “Śmierć i Kowalski” autora Joe Alexa (a tak właściwie, kryjącego się pod pseudonimem Macieja Słomczyńskiego) pojawia się nie lada gratka dla fanów francuskiej motoryzacji. Chociaż w pierwowzorze główny bohater jeździł Oplem, który trafił do Polski w czasie okupacji, to w filmie zastąpił go Citroen BL 11, zwany Traction Avant (co w dosłownym tłumaczeniu znaczy przedni napęd). Nie był to przypadkowy zabieg, a celowe wprowadzenie dreszczyku emocji. W Polsce dalej żywa była pamięć, o “czarnych cytrynach”, które z charakterystycznym grillem nie zwiastowały niczego dobrego, ponieważ były podstawowym pojazdem UB, w którym wielu ludzi tajemniczo znikało.
Nie jest winą auta, kto nim jeździł, a BL 11, to prawdziwy oldtimer, o ciekawej historii i mechanice, którą doceniają fani na całym Świecie. Ciężko go kupić, bo na najpopularniejszych portalach nie ma ani jednego ogłoszenia o sprzedaży w Polsce. Chętni szczęścia szukać muszą za granicą.


Pan Samochodzik i Templariusze – Schwimmwagen
W książkowym pierwowzorze auto Pana Samochodzika wzbudzało już niezwykłą ciekawość, a bebechy z Ferrari 410 SuperAmerica rozgrzewały wyobraźnię. Pamiętam, gdy swego czasu, szykując się do omawiania tej lektury w szkole, w podróży słuchając audiobooka rysowałem swoje wizje potencjalnego wyglądu tego wehikułu (niestety te się nie zachowały). W filmie zaś twórcy postawili na Schwimmwagena, czyli niemiecką amfibię wojskową, używaną przez Wehrmacht w czasie II Wojny Światowej, idąc trochę na łatwiznę, względem “Wyspy Złoczyńców”, gdzie Pan Samochodzik posiadał GAZa 69, ale specjalnie ucharakteryzowanego na wehikuł, przez wydłużenie maski i dodanie długiego bagażnika z tyłu.
Nie trafiłem na ofertę sprzedaży Schwimmwagena w Polsce, ale te raczej krążą między muzeami, bądź trafiają na aukcje, więc nie było to dla mnie zaskoczeniem. Amatorzy amfibii mogą w Polsce szukać LuAZów 967m i Gazów 46, które sporadycznie pojawiają się w ogłoszeniach (ten pierwszy był całkiem niedawno za 50 000 zł).

To oczywiście nie wszystkie ciekawe wozy z PRLowskich seriali i filmów, bo można wspomnieć jeszcze o amerykańskiej ciężarówce z lat 20-tych z “Bazy ludzi umarłych”, przewijających się w tle angielskich wozach z londyńskich scen w “Misiu” i wielu wielu innych. W samym “Nie lubię poniedziałku” występuje, poza wymienionym Triumphem, Alfa Romeo Giulia Sprint GT Veloce, Chevrolet Camaro,Ford Anglia, Ford Consul Cortina, Toyota Corolla i Peugeot 204 Cabriolet. Również krajowe pojazdy mają wiele związków z kinem, jak Fiat 125p, które często mają naklejony numer 1313, czy Polonez, który od bohatera “07 zgłoś się” dostał przydomek Borewicz. Mimo wszystko, myślę że taki sentymentalny powrót to zawsze wielka przyjemność i mam nadzieję, że Was również zachęciłem do seansu z wnikliwszą obserwacją tła wydarzeń. Czekam także na wiadomość, jakie są Waszym zdaniem najciekawsze pojazdy w polskich filmach. Napiszcie w komentarzu, może uzbiera się materiał na kontynuację, tego artykułu.

Zdjęcia: IMCDB.org