Romek Altmann: Nie będzie łatwo, ale postaram się krótko opisać słowami moją historię z autem, które pomimo swej pospolitości stało się kultowe.


Podstawowe dane:
VW Golf 1, rocznik: 1981, wersja GLD, kolor Alpinweiss (L90E), silnik: 1,6D.

Szukałem samochodu który mogłem remontować, poznać na nim podstawy mechaniki. Miał to być Golf 2, wypadło na Golfa 1 którego znalazłem przypadkiem w rowie spisanego już na straty.

Poniżej zdjęcia krótko po kupnie, który miał miejsce 26 maja 2007 roku (i po umyciu). To co widać nie oddaje tego, co było na żywo, m.in. pełny bagażnik wykładzin, śmieci, owsa (auto dorabiało na roli), zamoknięte wnętrze, na siedzeniach pokrowce z misia Yogi, głowica w bagażniku, blok popękany, totalny bałagan w elektryce. Tak czy inaczej, dziękuję poprzedniemu właścicielowi, który w dniu zakupu miał 82 lata za brak większych przeróbek. Auto stało ponad rok pod klonem, było przeznaczone na złom, ewentualnie papiery i numery miały być oddane a karoseria pozbawiona wnętrza i przerobiona na (tutaj ciekawostka) KURNIK. Wszystkie te zalety, w połączeniu ze mną (wtedy jeszcze szesnastolatkiem niemającym zbytnio pojęcia o mechanice) były dosyć ciekawą kumulacją.

Później ogarnęliśmy z grubsza wszystko, włożyliśmy na szybko silnik 1,6D z Golfa II, który jak się później okazało, przejechał w tym aucie jeszcze 10 000 km z dwoma pękniętymi pierścieniami, uszkodzoną uszczelką pod głowicą, lejącymi wtryskami, przegrzanymi panewkami i mnóstwem innych problemów. Dziwne, ale auto jeździło i paliło nawet w mrozy. Na zdjęciach może wyglądał już dobrze, jednak do stanu poprawnego nijak się to miało.

Przyszło lato i zapadła decyzja o remoncie. Zaczęliśmy wszystko rozbierać, spawać, szukać części. Buda (co najważniejsze nieruszona) była pognita w kilku miejscach. Zostały porobione wstawki, gdzie było trzeba, odkręcalne elementy wymieniono na zdrowsze oryginalne (przednie błotniki, tylna klapa, drzwi LP i LT). Wszystko później oczywiście zostało odpowiednio zakonserwowane. Zdecydowana większość prac była wykonywana w przydomowym garażu. Całość trwała niespełna 2 lata. Zajmowałem się tym w każdej wolnej chwili, przeważnie po lekcjach. Auto z zewnątrz i w wewnątrz jest utrzymane w oryginalnym klimacie z małymi poprawkami technicznymi, aby lepiej dopasować się do teraźniejszych czasów i panującego ruchu.

Pierwsza sprawa to serce, czyli silnik: poczciwy 1,6D który przeszedł kapitalny remont i został doposażony w turbosprężarkę (1,5 bara), IC, przerobioną pompę wtryskową, większe wtryskiwacze, układ wydechowy z GTI i wiele innych detali.
Zawieszenie jest gwintowane, dołożone stabilizatory (przód i tył) z Golfa GTI.
Hamulce to komplet również z GTI, działają całkiem sprawnie zwłaszcza w połączeniu z tak niską masą auta (niecałe 900kg).
Koła: stalówki 14 cali, opony 195/45. Po tym wszystkim nie jest to jakiś demon prędkości, ale wystarcza, żeby się bezpieczniej i sprawniej przemieszczać.

Golf przez prawie 3 lata służył mi jako moje jedyne auto, jeździł w zimie, deszczu i niepogodzie. Nigdy mnie nie zawiódł. W zimie było w nim ciepło jak w domu, latem ze względu na lakier i szyby (tzw. climaglass) nawet bez klimatyzacji jeździ się fajnie.

Aktualnie Golf jest na emeryturze, doglądam go jak tylko mam czas. Zimuje w garażu, latem wyjeżdża jak mam na to chęć albo jest potrzeba, pomimo wieku nie narzeka na bóle kręgosłupa, więc nie jest z nim najgorzej.

Za całość projektu podziękowania dla mojego taty, za wsparcie, pomoc, porady, za mnóstwo godzin spędzonych na pomaganiu, na wysłuchiwaniu tego, że znowu mi coś nie pasuję, że chcę to mieć zrobione inaczej :) DZIĘKUJE

Tekst oraz foto: Romek Altmann
Foto (ostatnia galeria): Krystian Tomala