FSO Polonez 1500 przebojem wdarł się na polski rynek motoryzacyjny końca lat siedemdziesiątych. Jego nowoczesny wygląd odwracał nieco uwagę zafascynowanych nim osób od mocno przestarzałej technologii, która została użyta przy jego produkcji. Czy był on spełnieniem marzeń polskich kierowców?


Polonez – obiekt fascynacji

Pierwsze sztuki z zamontowanym znaczkiem POLMO na atrapie przedniego grilla wyjechały na drogi w 1978 roku. Zachwyt i nadzieje pokładane w nowym produkcie żerańskiej fabryki doskonale było widać na jednym z jego filmów promocyjnych zatytułowanym „Narodziny Poloneza”. Przyglądający się nowoczesnej sylwetce wozu przechodnie głowili się, czy jest to nowy model Renault, a może jakiś Peugeot? Co jak co, ale design Poloneza idealnie wpisywał się w końcówkę lat siedemdziesiątych, która zdominowana była przez wszędobylskie maluchy.

Borewicz na lata

Przydomek „Borewicz” przylgnął do Poloneza tuż po premierze serialu „07 Zgłoś się”. Grany w nim przez Bronisława Cieślaka (1943-2021) porucznik Sławomir Borewicz miał do swojej dyspozycji dokładnie taki wóz. W rzeczywistości była to jedna z najwcześniejszych wersji Poloneza. Zdradzała to pochodząca z Fiata 132 kierownica, którą montowano w niezwykle krótkiej serii.

Twardy jak skała

Wraz z oglądalnością serialu współmiernie rosła też popularność Poloneza. Przestronny hatchback zasłynął z dobrego komfortu podróżowania oraz wysokiego, jak na tamte czasy, poziomu bezpieczeństwa. Pięciodrzwiowa konstrukcja posiadała strefy kontrolowanego zgniotu, wzmocnienia boczne drzwi oraz wykonane z tworzywa zderzaki. Deska rozdzielcza została ponadto wykonana z miękkich materiałów, a na przednich fotelach zamontowano zagłówki. Projekt samochodu już od samego początku miał spełniać najbardziej rygorystyczne normy, które obowiązywały na Zachodzie Europy, czy w Stanach Zjednoczonych.

Hit czy kit?

Uchodzący za następcę Polskiego Fiata 125p wóz, w znacznym stopniu czerpał z jego nieco przestarzałej już w latach siedemdziesiątych konstrukcji. Montowane w pierwszych sztukach silniki były tak naprawdę nieco zmodyfikowanymi jednostkami z „dużego fiata” i nie należały do najoszczędniejszych. Liczne awarie i niedociągnięcia przez lata wpływały na niezbyt pochlebną opinię o Polonezie. Ratunku można było doszukiwać się w niskich kosztach serwisu, prostej konstrukcji oraz w obszernym wnętrzu, które potrafiło wygodnie pomieścić czteroosobową rodzinę z kompletem bagaży.

Ulubieniec gwiazd?

W 1979 roku właścicielką Poloneza 1500 stała się również Maryla Rodowicz. Tuż po sprzedaży swojego wyśnionego, aczkolwiek wymagającego wielu napraw Porsche 911T, artystka za namową swojej mamy zdecydowała się na zakup polskiego samochodu z pierwszych stron gazet. Zielony Polonez był pierwszym w jej życiu, fabrycznie nowym samochodem.

Niestety, nie należał on do grona sportowych maszyn, do których do dziś wzdycha piosenkarka. Po dosyć krótkim czasie użytkowania został wymieniony na Mercedesa z silnikiem diesla.

Raz na wozie, raz pod wozem

Z biegiem lat pozycja rynkowa najbardziej prestiżowego produktu FSO zaczęła powoli spadać. Niegdyś niedostępny dla każdego pojazd szybko stał się ulubioną maszyną polskich sołtysów oraz dyrektorów prywatnych przedsiębiorstw, którzy z dumą wożeni byli na jego tylnych kanapach. Choć wizja sprzedaży auta na rynku amerykańskim pozostała niespełnionym marzeniem jego twórców, eksport Poloneza odbywał się do wielu krajów. Lepiej wyposażone samochody trafiały do Szwecji, Francji, czy nawet Wielkiej Brytanii. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, stary, dobry Borewicz został zastąpiony przez wersję MR87 z charakterystycznymi oknami umieszczony tuż za słupkiem C. Kilka lat później do produkcji trafiła odmieniona wersja Caro, ale jest to już zupełnie inna historia.

Legenda wiecznie żywa

Jeszcze 30 lat temu nikt nie chciałby wierzyć, że najwcześniejsza generacja polskiego hatchbacka będzie dziś spędzała sen z powiek miłnikom polskiej motoryzacji. Największą wartość posiadają obecnie Borewicze, które wyprodukowane zostały na samym początku, czyli w latach 1978-1980. Grono fanatyków Poloneza powiększa się z roku na rok, a jego entuzjastów można też już spotkać w Anglii lub USA. Świetnie zachowana sztuka takiego wozu, w 2018 roku była jedną z atrakcji odbywającego się w Chicago wydarzenia „The Polish Constitution Day Parade”!

Zdjęcia: Archiwum autora, Przemysław Sipiński