Ponieważ nie zdążyliśmy ukończyć remontu naszej Beczki przed rajdem nad jezioro Como do Włoch (sierpień 2017 roku). Dostaliśmy zgodę od organizatora na jazdę współczesnym samochodem, jako wsparcie techniczne. I tu nastąpił bunt załogi. Zależało nam na sportowej rywalizacji. Uznaliśmy, że musimy pojechać jakimś klasykiem. Po krótkich poszukiwaniach trafiliśmy na Mercedesa S124  230E z 1988 roku pod Grodziskiem Mazowieckim.


Sprzedawany był jako uszkodzony. Silnik nie dawał się uruchomić. Mimo to zdecydowaliśmy się go kupić. Już u nas w warsztacie z nowym akumulatorem odpalił, ale… na trzech cylindrach. Po pomiarze ciśnienia okazało się, że na 4 cylindrze praktycznie nie ma kompresji. Zdejmujemy głowicę. A teraz ciekawostka – ktoś do tego samochodu usiłował założyć instalację gazową.

Jak wiadomo silniki zasilane wtryskiem K-Jet raczej słabo znoszą LPG. Próbowano sobie poradzić zastępując K-JET gaźnikiem od Poloneza. TAK, GAŹNIKIEM OD POLONEZA. Po zdjęciu głowicy zobaczyliśmy pogięte zawory na 4 cylindrze i odciśnięty ślad po wkręcie na tłoku. Na szczęście nie było żadnych uszkodzeń gładzi cylindra. Ogólnie układ korbowo – tłokowy był w niezłym stanie, tak że postanowiliśmy go nie ruszać.

Głowica poszła do wyspecjalizowanego warsztatu do naprawy (wymiana wszystkich prowadnic, uszczelniaczy i zaworów oraz regeneracja gniazd zaworowych i planowanie. Koszt 700 zł. W międzyczasie znaleźliśmy w Skarżysku Kamiennej kompletnego i sprawnego K-Jeta. Był jeszcze zamontowany w samochodzie – po próbach odpalania na zimno i na ciepło kupiliśmy cały układ zasilania razem z kolektorem dolotowym. Dodam, że głowicę zdjęliśmy bez rozpinania łańcucha rozrządu. Porobiliśmy sobie tylko swoje znaki. Po złożeniu wszystkiego silnik odpalił od przysłowiowego „strzała”.

Koszt K-Jeta plus uszczelek pod kolektor, głowicę, pokrywę zaworów i kilku innych, plus filtr paliwa to było około 800 zł. Silnik uruchomiliśmy w czwartek, a w piątek pojechałem do kolegi na stację diagnostyczną sprawdzić na szarpakach zawieszenie i hamulce – bo nic o tym samochodzie nie wiedziałem.

Zawieszenie nie wymagało natychmiastowej naprawy, a hamulce były w stanie bardzo dobrym. W niedzielę ruszyliśmy do Jarosławia skąd startowała kolejna edycja Dryndy. Mercedes pokonał 6000 km w 10 dni bez żadnej awarii. Po powrocie dostał nowe zawieszenie tylne (koszt kompletnych wahaczy ze śrubami wyniósł 500 zł), nowe końcówki układu kierowniczego oraz komplet nowych opon. Wymieniony został też zestaw wskaźników (nie działał wskaźnik poziomu paliwa oraz licznik przebiegu).

Nasz S124 czeka teraz na naprawę szyberdachu (wszystkie niezbędne części już są) oraz małe naprawy blacharsko lakiernicze przedniego lewego błotnika i obu tylnych. A jak na razie dzielnie ciąga za sobą przyczepę z motocyklami na różne imprezy i rajdy.

Porównując Mercedesy W123 i S124 pod kątem takich rajdów, przewagę ma S124. Ma większy bagażnik, jest szybszy i ma lepsze przyśpieszenie. W123 to zwykły 2,4D, a S124 to 2,3 benzynowe. Jeżeli chodzi o zużycie paliwa to przy prędkościach w zakresie 90-110 (w tym zakresie najczęściej się poruszaliśmy) w obu samochodach było na zbliżonym poziomie, w granicach 8-10l/100km. S124 na pewno nie zwraca na siebie takiej uwagi jak W123 – za dużo plastiku, za mało chromów.

Pozdrawiam sympatyków starych samochodów
Arkadiusz Zowczak z Garwolina

Od Redakcji: Zapraszamy Wszystkich do podzielenia się informacjami na temat swojego zabytkowego auta. Odpowiedzi na poniższe pytania prosimy przesłać e-mailem na adres Redakcji: [email protected] W załączeniu do wywiadu: kilka zdjęć – maksymalnie 12. Materiały, które będą przez nas opublikowane, będą nagrodzone upominkiem. ZAPRASZAMY. Przykładowe pytania do wywiadu: https://klassikauto.pl/zapraszamy-do-udzielania-wywiadow/