Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Passaty B5 mają już ponad dwadzieścia lat. Moim skromnym zdaniem, jest to już stary samochód, a w ciekawych rzadkich wersjach staje się youngtimerem. U mnie wszystko zaczęło się od wygłupów moim daily – Audi A6 C5 quattro. Niestety żona miała pretensje, że niszczę nasze jedyne auto. Szukałem więc typowej zabawki do jazdy. Musiało być RWD… Dużego pola do popisu nie miałem, bo BMW jest „przypałowe”, Mercedesy wydają mi się zbyt toporne, a japońskie samochody z RWD są już drogie.

Wybór padł na Volkswagena Passata kombi. Jest niepozorny, tani w zakupie i eksploatacji. Taki typowy, przedliftowy „Janusz”, znany przede wszystkim z silnika 1.9 TDI. Ale gdzie to RWD…?

Otóż były wersje z napędem na cztery koła „4motion”, oparte na tzw. torsenie (odpowiednik quattro w Audi). Drobnymi pracami można dostosować do napędu tył – spawając torsen i wyrzucając przednie półosie. Poszedłem jednak jeszcze krok dalej – zrobiłem spaw w dyferencjale. Na marginesie dodam, że posiadam wszystkie części, aby wrócić do oryginalnego napędu (co pewnie będę stosował w okresie zimowym).

Ale od początku. Mając już plan, zacząłem poszukiwania samochodu. Nie trwały one długo, bo dowiedziałem się od znajomego z pracy, że nasz wspólny znajomy ma prawie dokładnie taki samochód, jaki obrałem sobie za cel: przedliftowego Passata B5 w wersji kombi z 1998 roku, z silnikiem 2,8 litra i mocą 193 KM, 4motion, ale z automatyczną skrzynią biegów (wolałem manualną skrzynię biegów, bo bardziej nadaje się do zabawy).

Miał go na sprzedaż. Chciał się go pozbyć za 2 200 zł, bo rano nie odpalił. Cenę obniżył po chwili do 1 800 zł. Był to typowy użytkownik takiego samochodu, który miał niezawodnie jeździć z punktu A do B. Nic w nim nie zmieniał, więc Passat był w w 100% oryginalny.

Podczas oględzin Volkswagena znowu nie udało się uruchomić silnika. Po podmianie czujnika wałka i osuszeniu wtrysków „zagadał”, ale w silniku coś stukało. Upierałem się, aby odbyć jazdę próbną i wjechać na kanał. Dosłownie pięć metrów od wjazdu na posesję mechanika coś mocno stuknęło w silniku i już nie chciał odpalić. Widząc to, właściciel powiedział „daj tysiaka, a jak nie chcesz, to zapakuję na lawetę i wywiozę na złom”. Długo mnie nie przekonywał. Wcześniej miałem A4 B5 z dokładnie tym samym silnikiem – znałem jego konstrukcję.

Blacharka była zdrowa. O rdzawym nalocie na tylnej klapie – standard w tych autach – nie ma co wspominać. Wnętrze po wyczyszczeniu było też w dobrym stanie. Po zdemontowaniu przodu Passata, okazało się, że winowajcą całego tego zamieszania była zerwana śruba napinacza rozrządu. Połowa paska napędu rozrządu była zmielona na silniku. W końcu też przeskoczył doprowadzając do kolizji tłoka z zaworami. Na szczęście miałem asa w rękawie! Miałem kompletną głowicę po regeneracji z Audi! Szybko zabrałem się do roboty. Silnik wyczyściłem, założyłem głowicę (tłoki były okey, były tylko delikatne ślady zaworów – nic poważnego), nowy napęd rozrządu. W tym czasie również zmieniłem skrzynię biegów na manualną. I w drogę? Niestety nie.

Prawdopodobnie popełniłem błąd przy ustawianiu rozrządu… Kolizja numer 2… Niestety, tym razem była to poważna awaria – pourywane zawory, dziura w tłoku, no horror!

W międzyczasie szukania silnika, zająłem się podwoziem. Wyjechałem przednim wózkiem. Poszedł do piaskowania, potem malowanie podkładem, kolorem (chciałem, żeby nie było nudno stąd taki, a nie inny wybór). Przygotowałem nowe wahacze, tarcze hamulcowe, klocki, zregenerowane zaciski. Z tyłu bardzo podobnie – wózek i wahacze w piach, podkład, kolor, również hamulce jak wyżej, wszystkie tuleje poliuretanowe (tuleje gumowe ciężko znaleźć, jak już są, to dosyć drogie i to póki co jedyne nieoryginalne, bądź nie będące w zamienniku części). Myślę, że mechanicznie nie ma się do czego przyczepić.

W końcu znalazłem i silnik. Już zazbrojony w osprzęt. Zmieniłem jeszcze kolektor ssący, gdyż w aucie była założona instalacja gazowa. Wisienką na torcie miał być nowy wydech, prawie od samych kolektorów wydechowych. Pierwsze uruchomienie silnika: po niewielkim nagrzaniu silnika, delikatne „przegazowanie” i… ! W silniku coś grzechocze. Ubity jest zawór z poprzedniej kolizji, który został zassany do kolektora, a on założony na nowy słupek, gdzie wpadł na tłok… Kolejny remont, kolejny wydatek, znowu stracony czas. Ale za dużo już wydałem pieniędzy, żeby się wycofać.

Silnik już znowu odpala, ale… Po nagrzaniu się, coś stuka – jak panewka, bądź szklanka zaworowa. Jeszcze nie zdiagnozowałem, bo okazało się, że nie ma ładowania akumulatora, więc oddałem alternator do regeneracji. Wkrótce się dowiem, co jeszcze muszę w tym aucie zrobić… Czasem mam wrażenie, że pomimo moich chęci, on już po prostu nie chce jeździć…

Podsumowując. Co moim zdaniem było najtrudniejsze? Wyciągnięcie silnika nie mając ani kanału, ani podnośnika. No i szukanie nasadek kluczy podczas pracy.

Z częściami do Passatów nie ma problemów, nie licząc gum tulei tylnego zawieszenia, choć już podobno zaczynają się problemy z dostępnością silników. Na remont przeznaczyłem 15 000 zł… Tak, tyle. Miałbym trzy takie Passaty za te pieniądze. Pewnie doszłoby drugie tyle dla mechaników, ale robiłem wszystko sam (czeka mnie tylko oddanie auta na zbieżność – około 500 zł za obydwie osie). Podstawowe narzędzia mnie tutaj wystarczyły – nawet na przeróbki napędu, tulei czy remont silnika. Jedynie wydech wyspawała mi pewna firma.

Jeśli ktoś chciałby pójść moim śladem z takim samym autem, to najlepiej znaleźć już mocno doposażony egzemplarz. Doposażanie tzw. „golasa” mija się z celem. Tych aut jest jeszcze bardzo dużo – jest w czym wybierać. Jest nadal tani, a w razie potrzeby można posiłkować się częściami z innych, zezłomowanych samochodów. Podczas takiego remontu, można też siebie sprawdzić i przekonać się, czy podoła się podczas remontu bardziej niszowego modelu samochodu.

Pozdrawiam Czytelników KlassikAuto.pl
Daniel z Jastrzębia Zdroju

Od Redakcji: Zapraszamy Wszystkich do podzielenia się informacjami na temat swojego zabytkowego auta. Odpowiedzi na poniższe pytania prosimy przesłać e-mailem na adres Redakcji: [email protected] W załączeniu do wywiadu: kilka zdjęć – maksymalnie 12. Materiały, które będą przez nas opublikowane, będą nagrodzone upominkiem. ZAPRASZAMY. Przykładowe pytania do wywiadu: https://klassikauto.pl/zapraszamy-do-udzielania-wywiadow/