Urodziłem się u progu nowego milenium i mogłoby się wydawać, że nie mam nic do powiedzenia na temat kultowych pojazdów z czasów PRL-u – wszak, gdy byłem zaledwie niemowlakiem, ostatni Maluch zjeżdżał z taśmy produkcyjnej (wkrótce jego los podzielił także Polonez). Uważam jednak, że miarą kultowości tamtych czasów jest właśnie to, co wyróżnia się wartością sentymentalną w pamięci osób żyjących w Polsce Ludowej i udzielając się mojemu pokoleniu, będzie przekazane dalej.
Znaczna większość moich rówieśników jako ikonę PRL-u postrzega właśnie Fiata 126p, co oznacza, że nie tylko dla moich rodziców i dziadków ma on szczególne znaczenie i jest częstym bohaterem opowieści o minionych czasach. To właśnie Polski Fiat 126p był w większości rodzin pierwszym autem. To w nim swoje doświadczenie na placu manewrowym zdobywało kilka pokoleń kierowców, to w końcu on, jako jeden z niewielu samochodów, był w zasięgu ręki przeciętnego Kowalskiego.
I choć wydawał się ciasny, niepraktyczny i słaby, to dzielnie znosił wszystkie próby używania go jako auta rodzinnego, dostawczego i sportowego. W realiach braku wszystkiego on po prostu był i dlatego w swoich niewielkich rozmiarach udało mu się pomieścić wspomnienia milionów Polaków.
Sam również należę do tych osób – mój dziadek miał białego „kaszlaka” i często jeździłem z nim na przejażdżki (żałuję, że nie zachowały się żadne jego zdjęcia). Także wujek był właścicielem czerwonego „eleganta”. Jako dziecko bardzo chciałem go odkupić po uzyskaniu prawa jazdy (niestety sprzedał go na długo przed moją pełnoletnością). Właśnie dlatego uważam Polskiego Fiata 126p za najbardziej kultowy samochód PRL-u, bo dzięki milionom wspomnień „mały Fiat przetrwa jeszcze tysiąc lat”.
Łączę serdeczne pozdrowienia
Piotr Rodak