Rozrywka dla każdego! W roku 1969 pojawił się nowy model TR. Otrzymał numer 6 i został wprowadzony po krótkim okresie, kiedy to firma Triumph produkowała przejściowy model TR5. Model TR6 odziedziczył wszystkie dobre cechy swego głównego poprzednika, czyli TR4. Nadwozie było prawie takie samo, tylko firma Karmman nieznacznie zmieniła mu przód i tył.


Z przodu główne lampy wylądowały zupełnie po bokach, choć zachowały się „powieki”, tyle, że one teraz były już fragmentami przednich błotników i klapy silnika. Okrągłe przednie kierunkowskazy odeszły w niebyt i zostały zastąpione kanciastymi kloszami o dużej powierzchni łączącymi funkcje światła pozycyjnego i kierunkowskazu.

Pojawił się też duży kierunkowskaz boczny. Z tyłu pojawił się „tył Kamma” czyli ostre ścięcie obwiedzione obwódką, które wg badań w tunelu aerodynamicznym miało redukować opory. Tylne światła zostały zblokowane i przyjęły horyzontalny kierunek.

Pod wspólnym kloszem były światła pozycyjne, hamulcowe, kierunkowskazy i światła cofania. Bez zmian została linia boczna z niewielkim wybrzuszeniem w strefie zakończenia tylnej krawędzi drzwi.

Wielki znaczek na przedniej atrapie z daleka dumnie oznajmiał, że to jedzie TR6. Pojazd imponuje też pojemnością bagażnika. Ale największe zmiany były pod przednią maską.

Pojawił się tam potężny, sześciocylindrowy, rzędowy motor o pojemności 2498 ccm. W zależności od kraju przeznaczenia był zasilany gaźnikami, te szły do Stanów Zjednoczonych lub wtryskiem firmy Lucas, te zostawały na Wyspach.

Przy gaźniku z tego motorka dało się wykrzesać 106 koników, natomiast wtrysk dawał aż 152 KM. Tyle, że taka liczba kucy pod maską czyniło to auto dość narowiste więc szybko zmniejszono ich liczbę do 126 KM. Auto zachowało swą dynamikę i zyskało na przewidywalności.

Jak na dość sporą brykę miało niedużą masę własną bo tylko 1130 kg. Napęd przenoszony był na tylną oś przez czterobiegową skrzynię. Ale można było dokupić nadbieg, włączany już tradycyjnie elektrycznie. Maksymalna prędkość to 119 MPH co po przeliczeniu na ludzkie jednostki daje imponującą liczbę 190 kilometrów na godzinę.

Do 60 MPH czyli 96,6 km/godz. auto potrzebuje 8,2 sekund. Ćwierć mili połykało w 16,3 sekund. Tyle, że średnie zużycie paliwa dochodziło do 20 mpg czyli mil per galon. Po przeliczeniu na znane nam jednostki wychodzi, że silnik zadowalał się niecałymi 12 litrami na 100 kilometrów, co chyba nie jest wielkością porażającą.

Pojemność baku wynosiła 50 litrów co pozwalało robić dłuższe trasy bez tankowania. Auto wyposażone było w niezależne tylne zawieszenie, zębatkowy układ kierowniczy, 15-calowe felgi, kubełkowe fotele oraz kompletny zestaw wskaźników.

Zastosowano hamulce tarczowe z przodu oraz bębnowe z tyłu. We wnętrzu było sporo drewna, co dawało poczucie luksusu. W pierwszych latach produkcji miało jeszcze chromowane zderzaki, ale już bez kłów. Szybko jednak pojawiły się wielkie, plastikowe i do tego czarne zderzaki, które wytrzymywały bez szwanku najazd na przeszkodę z prędkością 5 MPH, czyli 5 mil na godzinę.

Pojazd na zdjęciach jest z pierwszego roku produkcji stąd jeszcze błyszczy chromami. Do tego modelu firma Triumph produkowała blaszany hardtop, który pozwalał zamienić to auto w zgrabne coupe. Magazyn Autocar z 17 kwietnia 1969 roku nazwał go „ostatnim prawdziwym autem sportowym”. Nawet jeśli było w tym trochę przesady to model TR7, który był ostatnim modelem tej serii był zupełnie inny.

Z pośród 94 619 szt. modelu TR6, które opuściły bramę fabryki do 1976 roku, kiedy to zakończono jego produkcję, tylko 8 370 sprzedano w Wielkiej Brytanii. Reszta popłynęła za ocean. Na kontynencie europejskim sprzedano śladową liczbę tego modelu. Jeszcze główne wymiary:
Długość/szerokość/wysokość: 3,95/1,55/1,27 m
Rozstaw osi: 2.235 m