Ferrari 330 pojawiło się w 1963 roku jako następca modelu 250. Pierwsza seria nosiła nazwę 330 America, dopiero w 1964 pojawił się model 330 GT 2+2. Występował w dwóch odmianach nadwozia, jako coupe, zwany też Berlinnetą i cabrio.
Projekt nadwozia wyszedł ze studia Pininfariny. Debiutował na salonie w Brukseli. Początkowo miał cztery reflektory, które dopiero w 1965 roku zostały zastąpione pojedynczym układem świateł głównych, co moim zdaniem poprawiło mu przedni widok.
Na zdjęciach jest model Berlinneta, niestety nie wiem z którego dokładnie roku. Ponieważ ma pojedyncze światła więc musi pochodzić z przedziału od 1965 do 1968, kiedy to zakończono produkcję tego modelu. W sumie wyprodukowano niewiele ponad 1000 egzemplarzy.
Wszystkie modele 330 napędzał silnik Colombo V12 o pojemności 3964 ccm, który przy 7000 obrotach na minutę generował równe 300 koni mechanicznych. Maksymalny moment obrotowy wynosił 325 Nm przy 5000 obrotach na minutę. W głowicy na każdy cylinder były tylko dwa zawory sterowane jednym wałkiem z krzywkami. O wytwarzanie mieszanki paliwowo-powietrznej dbały aż trzy, dwugardzielowe gaźniki Webera.
Do setki potrzebował 6,3 sekundy, a maksymalna prędkość była 245 km/godz. Należy wspomnieć, że pojazd nie był lekki, w stanie gotowym do jazdy miał masę 1442 kg. Przy stopniu sprężania 1:8,8 wystarczała mu benzyna Normal. Zbiornik miał pojemność 90 l.
Co ciekawe, nigdzie nie znalazłem ile potrzebował benzyny na pokonanie 100 kilometrów, ale to już nie ta półka gdzie takie parametry są potrzebne. Silnik miał wodne chłodzenie i suchą miskę olejową. Jak przystało na prawdziwy samochód silnik był z przodu i napędzał tylną oś.
Początkowo skrzynia miała 4 biegi, potem wprowadzono pięciobiegową skrzynię z elektrycznie sterowanym nadbiegiem. Sprzęgło było jednotarczowe, suche. Koła o średnicy 15 cali były obute w opony o szerokości 205.
W stosunku do poprzednika auto dostało długi nos i długi bagażnik. Rozstaw osi wynosi 2,647 m i pozostał niezmieniony w stosunku do modelu 250 co spowodowało, że widać wyraźnie długie zwisy. Długość auta to 4,801 m, szerokość 1,753 m i wysokość 1,321 m. Hamulce tarczowe ze wspomaganiem pozwalają zatrzymać to auto z prędkości 160 km/godz. na odległości 114 m. O tym, że droga musi być sucha to już nie napisali.
Z przodu auta zastosowano niezależne zawieszenie z podwójnymi, kutymi wahaczami, sprężynami śrubowymi, amortyzatorami teleskopowymi i stabilizatorem poprzecznym. Koła tylne zawieszono na sztywnym moście, sprężynach półeliptycznych, sprężynach śrubowych, amortyzatorach teleskopowych, stabilizatorze poprzecznym i wzdłużnych popychaczach. Amortyzatory były regulowane.
Ten model związany jest ze słynnym grajkiem. John Lennon jak tylko zrobił prawo jazdy, a było to już po nagraniu hitu „Ticket to Ride” postanowił kupić sobie samochód. Miał wtedy 25 lat. Na wieść o tym zamiarze pod jego domem ustawiła się kolejka dealerów Aston Martinów, Jaguarów, Maserati i innych licząc, że taki klient będzie najlepszą reklamą. Lennon wybrał jednak jasnobłękitnego Ferrari 330 Coupe, ale z czterema reflektorami.
Przez prawie trzy lata nakręcił nim ponad 32 000 kilometrów. Był jednak kiepskim kierowcą i ciągle przytrafiały mu się zdarzenia drogowe. Po kolejnej stłuczce postanowił, że zatrudni kierowcę. Jego egzemplarz Ferrari 330 przeszedł następnie przez kilku właścicieli, z których nawet jeden przemalował go na czerwono.
Obecnie, po restauracji i powrocie do oryginalnego koloru jest wystawiony na aukcji z ceną wywoławczą 220 tysięcy funtów, czyli prawie milion złotych. Licytacja ma odbyć się 12 lipca tego roku, podczas Goodwood Festival of Speed więc, kto chce jeździć Ferrari po Lennonie niech już kupuje bilet do Chichester, bo tam się odbędzie.
Oferta tych modeli jest skromna, do tego znalazłem tylko jeden z podaną ceną: 159 tysięcy dolarów. W innych przypadkach należy kontaktować się z właścicielem. No cóż, to jest świat w zupełnie innym stylu.