Austriacka firma Steyr Werke AG zostało założona w 1853 roku i początkowo produkowała broń. Potem zabrali się za samochody, ale broni do dzisiaj nie porzucili. Do dzisiaj też robią bardzo dobre ciężarówki, choć ze znakiem MAN, bo Steyr wszedł do tego koncernu. Osobowymi też się zajmowali, nawet mieli przygodę z Fiatami, w tym ze 126.


Ale w tej historii cofniemy się ładnych kilkadziesiąt lat wstecz. W okresie 1935-41 jako Steyr-Puch firma produkowała średniej wielkości samochody osobowe serii 120, 125 i 220.

Konstrukcja tego auta była typowa dla tamtych czasów. Składała się z ramy, która od biedy mogła jeździć samodzielnie, pod warunkiem, że kierowca będzie miał na czym siedzieć, a kompletne nadwozie było do tej ramy przykręcane. Prezentowany model 220 jest topowym przedstawicielem tej serii. Pojawił się w 1937 roku i do 1941 roku wyprodukowano 5900 sztuk tych pojazdów w różnych wersjach nadwoziowych.

Napędzany był rzędowym, sześciocylindrowym silnikiem takim samym jak w modelach 120 i 125, ale z rozwierconymi do 73 mm cylindrami. Dało to pojemność 2260 ccm. Co ciekawe do konstrukcji tego silnika swoje „trzy grosze” dołożył Ferdynand Porsche. Przy 3600 obrotach na minutę silnik generował 55 KM mocy i rozpędzał to dość ciężkie auto (1270 kg) do prędkości 125 km/godzinę, zadowalając się 11-15 litrami zwykłej benzyny. Przy stopniu sprężania 6,5:1 takie paliwo w zupełności wystarczało. Mieszankę paliwowo-powietrzną wytwarzał gaźnik Solex 35 BLFH.

Napęd był przenoszony przez czterobiegową skrzynię na tylną oś. Tylko III i IV bieg były synchronizowane co na pewno wymagało sporej uwagi i umiejętności kierowcy. Sztywny tylny most był resorowany ćwierćeliptycznymi resorami piórowymi. Przednia oś była resorowana poprzecznym resorem, też piórowym.

Rozstaw osi wynosił 2,84 m, a rozstaw kół przednich i tylnych był taki sam i wynosił 1,34 m. Koła miały średnicę 17” a ogumienie miało profil 5,5. Były też auta z ogumieniem o rozmiarze 16/6. Wszystkie koła miały bębnowe hamulce systemu ATE Lockheed, sterowane hydraulicznie.

Podczas II-Wojny Światowej ten model, zwłaszcza w wersji kabriolet był przeznaczony głównie dla oficerów i dowódców. Ponoć potrafił pokonywać wzniesienia ponad 30%. Prawie jak auto terenowe. Taki pojazd miał też Rudolf Höss, złowrogi komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Jego samochodem została przeprowadzona brawurowa i udana ucieczka czterech więźniów, którzy po włamaniu się do magazynów przebrali się w mundury SS i z pełnym uzbrojeniem wyjechali z obozu główną bramą.

Jeszcze taka ciekawostka: koszt tego auta po anschlusie Austrii wynosił 6.400 RM. Tylko nie mając żadnego porównania nie wiem czy to dużo, czy mało. Jak w reklamie pewniej firmy ubezpieczeniowej.

Jeszcze wymiary:
Długość/ szerokość/ wysokość: 4,57/ 1,55/ 1,57 m