Dzwoni budzik 6:00. Pobudka. Sobota rano. Plan na dzisiejszy dzień: Drezno – US CAR CONWENTION 2014. Jedna z większych imprez poświęconych amerykańskiej motoryzacji organizowana w tej części Europy i to zaledwie 400 km od mojego domu.
Szybkie śniadanie i do samochodu. Dzień zapowiada się znakomicie. Czas zacząć podróż. Na szczęście spod domu do A4 mam zaledwie 20 km. Szybki strzał, tempomat na 140 i do celu. Po dwóch godzinkach drogi, które nawet nie wiem kiedy minęły, pierwsze konkretne drogowskazy. ;)
Mijam granicę. Ulubiony odcinek na trasie do Drezna – 3,3 km tunel pod górami Königshainer. Mija kolejna godzinka. Coraz bliżej do celu. Mój nawigator – google maps w telefonie odmówił posłuszeństwa. Brak połączenia z macierzystą siecią odciął zasięg. Na szczęście wydrukowana mapka na papierze nigdy zasięgu nie traci. Jest zjazd na Drezno.
Oczywiście nie obyło się bez błądzenia. Kilka kółek po mieście i jest. To właśnie tu. Wjazd na parking, aparat w dłoń i do dzieła. Co mnie czeka – nie wiem, ale na pewno będzie nieziemsko.
Do bramy wejściowej trzeba trochę podejść, ale co to za przyjemny marsz kiedy po drodze mijają mnie zjawiskowe Hot Rody.
Jeszcze kilka kroków do bramy wjazdowej.
I jestem na miejscu.
Już od samej bramy czekały na mnie same niespodzianki. Z oddali słychać nieziemski pomruk. Obracam się i oczom nie wieżę. Taki odgłos silnika mogło wydawać tylko jedno auto. Niebieskie, zjawiskowe GT500
Mustang przetoczył się niby cichutko koło mnie, ale było czuć pod stopami to drzemiące pod maską stado kucyków gotowych by tylko się wyrwać przy delikatnym naciśnięciu pedału gazu. Czas najwyższy na wejście.
Od czego by tu zacząć ? Może po kolei. Cały teren zlotu został podzielony na alejki wzdłuż, których ustawili się uczestnicy zlotu (oczywiście mowa tu o samochodach). Jest to na pewno aspekt, którego brakuje trochę na polskich imprezach: porządek. Do każdego samochodu można było swobodnie podejść i podziwiać ich klasyczne linie. Przekrój roczników: od wczesnych lat 50. do czasów współczesnych. Ilu było uczestników? Ja skończyłem liczyć na: 823.
Było to w sobotę około 14:00, a tak naprawdę impreza dopiero się rozkręcała. Myślę, że swobodnie do 1000 dojechało.
Na zlocie nie zabrakło oczywiście filmowych gwiazd jak GT500 Eleanor z „60 sekund” , czy DeLoren z „Powrotu do przyszłości”.
Były również gwiazdy czasopism.
Słowami nie da się opisać wszystkiego co tam można było zobaczyć i jakie wrażenie to na mnie wywarło.
Najpiękniejsze auto zlotu wg mnie to przepięknie odnowiony Chevy 3100. Kwintesencja amerykańskiego stylu.
Jeżeli chodzi o bardziej sportowe wydania to niewątpliwie Firebird Formula z początku lat ’70. był dla mnie miłym zaskoczeniem gdyż pierwszy raz miałem go okazję zobaczyć na żywo.
Reasumując. Na zlocie były auta stare i jeszcze starsze, nowe i najnowsze. Małe i duże. Wszystkie łączyło jedno – były przepiękne i ponadczasowe. Camaro, Mustangi, GTX’y, Cougary i inne dzikie stworzenia. Było tego pełno. Cały dzień chodzenia , a człowiek nie był w stanie zobaczyć wszystkiego. Aparat tak zmęczyłem że mi padła bateria. Ale pamiątka w postaci 600 zdjęć zostanie na lata.
Szkoda tylko, że z Polski znalazłem tylko jedną ekipę. Może w tym roku coś się zmieni. Ja na pewno się tam wybieram. A Wy?
Pozdrawiam społeczność Klassikuto.pl
Michał Grzesik