Samochody naszych Czytelników :)

Mam zdjęcia z podróży po moje auto marzeń ;) na jednym ze zdjęć model pomalowany przez moją narzeczoną, na taki sam kolor, na który chce pomalować mojego Trabanta. Jak widać na zdjęciach ktoś włożył silnik o pojemności 1.1 l (nie, nie od Polo, tylko od Zastavy). Silnik jest do odświeżenia, ponieważ przeszedł remont kapitalny u poprzednika. Silnik jest wpisany w dowód rejestracyjny, a auto ma komplet dokumentów i aktualne oc, kupione za 300 zł od znajomego, który na Instagramie ma profil GrassyGarage ;) W załączniku również wysyłam zdjęcie wymarzonego s124, 2.5 diesel ;) Do zestawu dołączy jeszcze w przyszłci Fiat 125p w kolorze granatowym, a na wiosnę jak pieniądze, czas i rodzina pozwolą, ruszę z remontem Trabanta i prawdopodobnie Jawki 50, tzw. zakonnicy i Jawki 50 Mustang, które już od 30 lat są w mojej rodzinie.

Jak go kupiłem?
Ten Trabi to było moje marzenie z lat dzieciństwa. Wszędzie w zeszytach z podstawówki rysowałem na tyle, na ile talent plastyczny pozwolił, Trabanty i loga tej marki ;) Myślę, że duży wpływ na to miał fakt, że tata posiadał dwa takie auta i chrzestny jednego. Wszystkie trzy klasyczne dwusuwy, taty w kolorze szarym/beżowym zaś wujka w kolorze błękitnym, jak model z moich zdjęć. Długo nosiłem się z myślą kupna, ale jakoś zawsze trafiałem na egzemplarze poza moim pułapem cenowym, albo na takie które nie miały papierów, a były w okazyjnych cenach. W końcu w sylwestra 2015/2016 siedziałem i czekałem na „transport” na imprezę sylwestrową, z nudów przeglądałem funpage zaprzyjaźnionego GrassyGarage na fb, oglądałem zdjęcia świeżo odrestaurowanego Polo z lat 80tych, wtedy na jednym ze zdjęć, zza rogu garażu pokazał się ON, zapuszczony i czekający na swoją kolej Trabi.

Krotka chwila zastanowienia i komentarz pod zdjęciem „Trabi na handel”. Za chwilę odpowiedź. Zadzwoniłem, i uzgodniliśmy, że odezwę się już w Nowym Roku. Nie wiedziałem jeszcze, czy go kupię, a już byłem jakiś bardziej wesoły i nakręcony. Dwa dni po sylwestrze zadzwoniłem i uzyskałem parę informacji i aucie. Jest z 1986 roku, oryginalnie bym dwusuwem, a obecnie ma silnik 1.1 z Zastavy, który 3 lata przed postawieniem za garaż przeszedł kapitalny remont. Ma z przodu zawieszenie tez chyba z Zastavy, a wnętrze nie istnieje. Podłoga nosi lekki nalot korozji, a przez środek auta idzie wydech przelotowy z końcówką a’la mugen. Chwilę pogadaliśmy i ustaliliśmy cenę. Po auto wybierałem się jak sójka za morze, aż w końcu pewnej kwietniowej niedzieli, na spontanie, pożyczyłem od kolegi Ducato i ze znajomym mechanikiem ruszyliśmy w trasę. W wielkiej konspiracji przed moimi rodzicami, którzy na bank, mimo tych moich 27 lat, nie byliby szczęśliwi na widok kolejnego auta na podwórku ;)

Wyruszyliśmy około 7 nad ranem do miejscowości Sędziszów, na miejscu byliśmy około 14.00, ale nie obyło się bez przygód. 3 kilometry przed celem nasza nawigacja poprowadziła nas taką drogą, że Ducato zmieniło kolor na brązowy, a czasami trzeba było je pchać. Na miejscu przywitał nas Wojtek z Piotrkiem, czyli koledzy z GrassyGarage których bardzo pozdrawiam. Wyciągnięty już zza garażu Trabi czekał na załadowanie.

Spisałem umowę, zapłaciłem ustalona kwotę 300 zł i po załadowaniu auta, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Niestety znowu nie obyło się bez problemu. Około 150 km przed domem zaczęło kończyć się paliwo w Ducato, stanąłem na stacji, zatankowałem i bez grosza w portfelu, przekonany że wszędzie można płacić kartą, udałem się do kasy. Tam zaczepił mnie jakiś miejscowy ciekawski, zapytał o auto, grzecznie odpowiedziałem. Wtedy ten ciekawski zaproponował, że zapłaci za mnie a sam poprowadzi mnie do bankomatu. Jak powiedział, tak zrobił. Fajnie że są jeszcze życzliwi ludzie. Do domu dotarliśmy o 23. Spychając auto z „lawety”, maska włożona do środka „wrzuciła” bieg i przełamany silnik wydal „chło, chło”, co obaj z kumplem uznaliśmy za dobry znak. O 24tej kładłem się spać a o 5tej następnego dnia wstawałem do pracy. Ale czego nie robi się, by spełnić marzenia. Kiedyś dobry kolega powiedział „nie odkładaj marzeń, odkładaj na marzenia” i tak właśnie robię ;) Auto od czasu przywiezienia zmieniło miejsce garażowania i stoi w końcu w garażu u moich „przeciwnych” rodziców i jak wspominałem czeka na kompletne odrestaurowanie ;)

Pozdrawiam całą redakcję ;) Życzę samych sukcesów w Nowym Roku wszystkim miłnikom oldtimerów i youngtimrów!

Łukasz Sobkowicz