Gdy pomyślimy o francuskich samochodach z początku lat sześćdziesiątych, od razu na myśl przychodzą nam czterodrzwiowe konstrukcje z silnikiem zamieszczonym z tyłu. Jednym z takich samochodów była Simca 1000 – mocny konkurent chętnie kupowanego Renault Dauphine.



Założyciel firmy Simca Henri Pigozzi od samego początku był związany z włoskim miastem słynącym z przemysłu motoryzacyjnego – Turynem. Człowiek ten już od najmłodszych lat stawiał na rozwój swoich biznesów, które bądź co bądź – musiały być w pewien sposób związane z pojazdami. Prowadził on dystrybucję angielskich motocykli na rynek włoski, sprzedawał używane samochody, a także był importerem węgla z Saary. Jego następnym przedsięwzięciem by import złomu stalowego z Francji. Przetworzona stal była wówczas bardzo potrzebnym surowcem w Piemoncie, a jego głównym odbiorcą był Fiat. W ten właśnie sposób Pigozzi zapoznał się z Giovannim Agnelli – jedną z głównych postaci włoskiej marki. Po niedługim czasie Agnelli mianował go Generalnym Przedstawicielem Fiata we Francji. Po imporcie i montażu we francuskiej fabryce SAFAF ponad 30 000 sztuk Fiatów, Henri Pigozzi rozpoczął swoją własną działalność zakładając w 1934 roku koncern SIMCA w jednym ze starych obiektów po firmie Donnet-Zédel w Nanterre.

Przez następne prawie 30 lat powstawały tam rozmaite samochody, które poniekąd dzieliły swoje rozwiązania z Fiatem. Niestety, konstrukcje pamiętające przedwojenne czasy odchodziły powoli do przeszłci, aby ustąpić miejsca nowszym propozycjom. Przełomowy był rok 1961, kiedy to na paryskich targach motoryzacyjnych hucznie zaprezentowano zupełnie nową Simcę 1000. Był to owoc współpracy Pigozziego, który z wielkim szacunkiem był traktowany przez cały ówczesny zarząd włoskiego koncernu z Turynu. Lekko przeprojektowany koncept autorstwa Mario Revelliego oraz Mario Boano zaczęto produkować oficjalnie w nowej fabryce znajdującej się w Poissy.


Auto, choć wciąż małych rozmiarów, posiadało sensownie zaprojektowane wnętrze i czterodrzwiowe nadwozie, które jak na początek lat sześćdziesiątych było sporym atutem. Z tyłu umieszczono 51-konny silnik o pojemności 944 cm3 w układzie OHV, który mógł rozpędzić Simcę do 125 km/h. Tylnonapędowe auto mogło okazać się jednak zbyt nadsterowne przy wyższych prędkościach. Podobny problem miewało wiele konstrukcji z tamtych lat jak Renault Dauphine, Chevrolet Corvair czy Skoda 1000MB. Ich właściciele nieraz wypełniali przednie bagażniki dodatkowym kołem zapasowym, aby dociążyć przód.

Prawdziwym przełomem była Simca 1000 Coupe, która powstała przy pomocy nadwornego tunera Fiata – Abartha. Opływowe nadwozie idealnie skroił Giorgietto Giugiaro, który przeprojektował także całe wnętrze. Nowy projekt ani na krok nie odstępował stylem od najpiękniejszych samochodów sportowych z Europy, choć pod jego maską nadal drzemały rozwiązania z czterodrzwiowego wariantu. Nieco podkręcone, 52-konne coupe bez problemu mogło pojechać po włoskiej jak i francuskiej autostradzie zawrotne 140 km/h, a nagłe hamowanie nie było żadnym problemem, gdyż wóz posiadał skuteczny zestaw hamulców tarczowych. Zgrabna Simca podobała się tak samo rajdowcom jak i celebrytom, którzy chętnie pokazywali się za jej kierownicą.


W 1967 roku została przemianowana na wersję 1200S i była produkowana do 1971 roku. „Cywliny” model cechował się dosyć starannym wykończeniem elementów wnętrza, które wielokrotnie wytrzymywały próbę czasu i użytkowanie w różnych warunkach. Nawet szkło prędkościomierza zostało umieszczone pod specjalnym kątem, aby świetlne refleksy nie odbijały się w oczach kierowcy. Tak więc każda osoba, w której rękach znalazło się koło kierownicy z emblematem małej jaskółki – mogła czuć się zadowolona z dobrego zakupu.

Sportowe twarze Simki to również specjalne wersje Rallye, które ewoluowały po latach do wyprodukowanej w ilości 1000 sztuk modeli Rallye 3, w których zastosowano jednostkę napędową o 1150 SS (1137 cm3) mocy 103 KM. Pozwalało to na naprawdę dobre wyniki w motorsporcie. Niektóre z tego typu Simek wciąż dzielnie startują w historycznych Rajdach Monte Carlo.

Lata mijały, a klientów wciąż przybywało. W czasach, gdy sprawdzające się silniki „Poissy” zostały delikatnie zmodyfikowane, do produkcji wdrążono budżetową i o wiele uboższą Simcę 900 o mocy 36 KM, która często była brana pod uwagę jako samochód nauki jazdy. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych samochód oferowano także jako Simcę 1100 oraz 1300. Przeprojektowany na 1969 rok wóz mógł być także wyposażony w trzybiegową skrzynię półautomatyczną oferowaną przez koncern Ferodo, natomiast w Stanach Zjednoczonych model „Mille” występował jako odmiana 1118.

Simca 1000 była też jednym z ostatnich samochodów tej marki, którymi mógł nacieszyć się sam Henri Piogzzi. Zmarł on 18 listopada 1964 roku, czyli zaledwie rok po przejściu na emeryturę i przejęciu jego obowiązków przez koncern Chrysler, który działał wspólnie z Simcą. Oficjalny kres produkcji nastał w 1978 roku, kiedy to odmieniony wóz z kwadratowymi światłami przednimi stał się już nieco archaiczny w porównaniu do innych samochodów. Model 1000 do dziś owiany jest legendą swojej marki. Eksportowano go na tereny Afryki Południowej, Hiszpanii a nawet do USA. Ogółem sprzedano prawie 2 miliony egzemplarzy.

Zdjęcia: Car brochures&adverts, Simca