Obecnie, samochody z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych są doskonałą przepustką do świata prawdziwych youngtimerów. Niezależnie od stanu i ceny, wiele z nich od lat okupuje czołówki rankingów najchętniej wybieranych aut z tamtego okresu. Co takiego przyciąga w nich jak magnes? Moc, styl, a może komfort? Przekonacie się o tym w naszym rankingu kultowych, „młodych-klasyków” ostatnich lat.

Mazda Miata/MX5 (NA) – szaleństwo młodości

Niewielka Mazda przez wielu użytkowników dróg uważana jest za kwintesencję prawdziwego roadstera. Wszak inspiracją do jej powstania był brytyjski Lotus Elan, który w latach sześćdziesiątych zawojował rynkiem tego typu samochodów z Europy. Pierwsza generacja MX-5 w kręgu młodych użytkowników dróg i miłników tuningu uchodzi za prawdziwy bestseller. Doskonałe prowadzenie, dwumiejscowe nadwozie, a także chowane reflektory przednie były tym, o czym wiele osób skrycie marzyło w latach dziewięćdziesiątych.

Pierwsza generacja tego modelu przechodzi obecnie swoją drugą młodość, aczkolwiek jej następczyni, odmiana NB, powoli zaczyna deptać jej po piętach. Na duże zainteresowanie, w zasadzie spartańsko wyposażonym wozem, wpływ ma też tylny napęd, za sprawą którego autem interesują się również driftomaniacy. Niech nie zwiodą Was jednak opinie, że mała Mazda to jedynie świetna baza do modyfikacji. Fabrycznie utrzymane sztuki z początku produkcji potrafią osiągnąć zawrotne ceny.

Charakterystyczna klamka drzwi – akcent w stylu retro.

Volvo 240 – bezproblemowe cztery kółka

Ten szwedzki szlagier, po latach niezawodnej służby na drogach całego świata, okrył się chwałą podobnie jak kultowe klopsiki serwowane w jednym z najpopularniejszych na świecie sklepów z meblami. Niezależnie od tego, jaki motor pracował pod jego maską, samochód ten zawsze był w stanie bezproblemowo dowieźć Cię do domu. Jego zalety wielokrotnie podkreślał sam Ingvar Kamprad (1926-2018), założyciel wspomnianego wyżej szwedzkiego przedsiębiorstwa, który swoim srebrnym Volvo 240 przejeździł całkiem sporą część swojego życia.

Tych kształtów nie da się pomylić z żadnym innym samochodem.

Wyjątkowy egzemplarz w wersji kombi do dziś jest jednym z eksponatów znajdującego się w Göteborgu Muzeum Volvo. Kanciaste Volvo 240 przez lata było symbolem Szwecji i pełno było go dosłownie wszędzie. Jedna ze sztuk pojawiła się nawet w teledysku do piosenki „I Won’t Let You Go”, którą w 1985 roku nagrała Agnetha Fältskog, dawna legenda ABBY. Na pochwałę w modelu 240 zasługuje jego ponadczasowa prostota, która obecnie uznawana jest za kultową. Jeśli chcesz na co dzień jeździć starszym autem, które bez zawahania odpali nawet w największe mrozy – klasyczna „cegła” jest stworzona właśnie dla Ciebie!

Mercedes SL R129 – gwiazda w swojej klasie

Czwarta generacja modelu SL, czyli samochodu „sportowego i lekkiego” to jeden z kamieni milowych w historii marki Mercedes-Benz. Nie bez powodu chętnie wybierali ją Mr. T, Harrison Ford, Alan Wilder czy Księżna Diana. Uznawany za króla roadsterów lat dziewięćdziesiątych Mercedes miał sporo asów w rękawie, by bez większego trudu przebić się przez równie silną konkurencję. Elektryczny podajnik pasów bezpieczeństwa, cudownie brzmiące jednostki V8 lub V12, czy też seryjnie montowany pałąk przeciwkapotażowy to tylko przedsmak wielu innowacji, które oferował nam R129.

Czteromiejscowe i bardzo komfortowe wnętrze do woli można było konfigurować w kwestii kolorystyki, która na życzenie mogła występować nawet w odcieniu bordo. W 1995 roku SL doczekał się drugiej serii, która wniosła nieco świeżci na jego pokład. Nowsze egzemplarze łatwo można było odróżnić już po samych kloszach kierunkowskazów przednich, które z pomarańczowych stały się przeźroczyste. Samochód produkowano do roku 2001, co jak na roadstera jest świetnym wynikiem. Do końca miał on tego wyjątkowego ducha ostatniej dekady XX wieku… W końcu perfekcji się nie poprawia.

Klasyka Mercedesów z lat 90-tych. W tym wnętrzu każdy mógł się czuć po królewsku.

BMW E30 – sportowy z natury

Chyba nie ma wśród nas osoby, która nie kojarzyłaby tych kultowych, podwójnych reflektorów. Ten niemiecki sedan był prawdziwą gwiazdą lat osiemdziesiątych, którą ceniono przede wszystkim za wspaniałe prowadzenie, które zresztą znalazło swoje zastosowanie w sporcie samochodowym za sprawą drapieżnej edycji M3 z prawie 200-konnym silnikiem. Swoje zainicjowane przez legendarny model E21 zadanie spełnił w stu procentach, bowiem w ofercie BMW utrzymał się aż do roku 1994. Co ciekawe, przez 4 lata produkowano go na równi z jego następcą, modelem E36, a niektóre jego elementy zostały wykorzystane w produkcji BMW E36 Compact.

W jego wnętrzu każdy mógł poczuć się jak zawodowy kierowca rajdowy, a wrażenie to potęgowała skierowana ku kierowcy konsola rozdzielcza. Spoglądając na rynek youngtimerów śmiało można stwierdzić, że era tuningowanych E30-tek odeszła w niepamięć. Jeśli wersje sedan i kombi wydają nam się jednak zbyt popularne na zlotach i spotach, warto rozważyć zakup odmiany z miękkim dachem, która występowała też w bogatej specyfikacji amerykańskiej. Każdy fan bawarskiego koncernu zgodzi się ze stwierdzeniem, że to właśnie za sprawą modelu E30, BMW weszło na kolejny, wyższy poziom w świecie motoryzacji i wprowadziło nowe standardy projektowania samochodów.

Jakość materiałów wykończenia wnętrza potrafi zaskoczyć nawet dzisiaj.

Saab 900 – stylowy „krokodyl”

Niektórym wydawać się może, że moda na youngtimery zaczęła się właśnie od tego samochodu. Wszak jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat temu, wypucowane na błysk 900-tki często pojawiały się w filmach lub reklamach telewizyjnych. Samochód do dziś jest chętnie wybierany przez ludzi uwielbiających odmienny styl, którego pierwszej generacji Saaba 900 z pewnością nie można odmówić. W końcu za sprawą wyglądu aerodynamicznego nadwozia czy też nietypowo otwieranej pokrywy silnika, ten model szwedzkiej marki do dziś nazywany jest „krokodylem”.

Atrapa przedniego grilla przez lata była symbolem samochodów marki Saab.

Wysoki poziom bezpieczeństwa konstrukcji wozu jest dużą zaletą modelu 900, który w latach osiemdziesiątych uchodził za jeden z najbezpieczniejszych samochodów w swojej klasie. Choć oferta wersji nadwoziowych była nadzwyczaj bogata, najbardziej poszukiwanymi bez wątpienia są wersje Turbo oraz Aero, które prócz wzmocnionych silników posiadały wyjątkowo drapieżny body-kit. Jeśli dysponujesz jednak mniejszym budżetem – standardowe odmiany z trwałym, benzynowym (w gamie motorów nie było ani jednego diesla!) silnikiem 2.0 l na pewno spełnią Twoje oczekiwania. W tym wozie po prostu nie można się nudzić. Kłopotliwa dla wyższych osób może być jedynie widoczność, a dokładniej nisko poprowadzona szyba czołowa. Ale czego nie wybacza się klasyce!

Zdjęcia: Krystian Tomala