1. BMW 750iL „Tupac” – gwiazdorska gablota

Jednymi z najciekawszych samochodów, które trafiają na portale aukcyjne są byłe pojazdy gwiazd kina, sportu, tańca i muzyki. Ostatnimi czasy szczególnie głno zrobiło się, kiedy to na światło dzienne wypłynęła wieść o czarnym BMW 750iL. Limuzyna ta należała w przeszłci do jednego z najbardziej znanych na świecie raperów – Tupaca Shakura, znanego również jako „2Pac”. Niestety, była to także ostatnia maszyna, którą użytkował raper. Czarne, lśniące i wyposażone w charakterystyczne felgi BMW uczestniczyło w strzelaninie z 1996 roku. Ciężko ranny artysta, po 6 dniach od tego tragicznego zdarzenia, zmarł.


Dla niektórych takie BMW jest bardzo świeżą propozycją na youngtimera, mogącego poszczycić się skórzanym wnętrzem, utrzymanym w czarnej tonacji z elementami wykonanymi z drewna. Rosnący w popularność wóz stał się niezwykle cenną pamiątką dla fanów Tupaca. Prócz programów informacyjnych, samochód pojawił się także w kilku kanałach telewizyjnych związanych z motoryzacją i handlem nietypowymi antykami sprzed wielu dekad. Przeprowadzona renowacja BMW, która skutecznie zasłoniła uszkodzenia karoserii jak i dziury po kulach, sprawiła, że egzemplarz ten nadaje się najlepiej na muzealną wystawę. Historia auta, oryginalne dokumenty oraz perfekcyjny stan techniczny wozu wyposażonego w silnik 5,4 litra sprawiły, iż nowy nabywca wyjątkowego BMW musiał zapłacić za niego sumę 1,75 miliona dolarów.

2. Ford Mustang GT 390 „Bullitt” – najsłynniejszy barnfind w historii

Ford Mustang to bez wątpienia gwiazda wielkiego formatu, zarówno jeśli chodzi o jego filmowe, jak i sportowe dziedzictwo . Za „samochodowy debiut” tego modelu na kinowych ekranach uznaje się rok 1964, kiedy to czerwony kabriolet zagrał w filmie nieco innym, niż można byłoby sobie wyobrazić. Dziełem tym była francuska komedia „Żandarm z Saint Tropez”. Ekskluzywna maszyna z zachodu była nie lada gratką dla młodzieży z francuskiego miasteczka. Według wielu pasjonatów motoryzacji jak i kinematografii, właśnie od tego momentu zaczęła się rodzić legenda najbardziej „wyzwolonego” samochodu na świecie.

Na kolejną filmową rolę tego wyjątkowego wozu nie trzeba było długo czekać. Akcja kasowego filmu miała miejsce w samym sercu rozgrzanego słońcem San Francisco. Po niemalże pionowych uliczkach metropolii zrealizowano zdjęcia do jednego z najważniejszych pościgów samochodowych w historii światowego kina, kiedy to Steve McQueen pokazał na co stać jego Forda Mustanga 390 GT 2+2 Fastback, stawiając czoła wrogom jadącym równie kultowym wozem, którym był Dodge Charger R/T 440. Po hucznej premierze filmu, prawie każdy chciał posiadać na swoim podjeździe ciemnozielonego Mustanga. Przez lata powstawało wiele replik filmowego „Bullitt’a”, lecz mało kto zastanawiał się, jakie były dalsze losy dwóch oryginalnych Fordów, które wystąpiły na srebrnym ekranie.

Jeden z nich został odnaleziony na meksykańskim złomowisku. O jego autentyczności właściciel dowiedział się dopiero po kilku naprawach, które przeprowadził, aby stworzyć replikę Eleanor’a, który zagrał w filmie „60 sekund”. Na szczęście proces „upodobnień” został wstrzymany, przez co wiele elementów zostało nienaruszonych.

Drugi egzemplarz, który zachował się w znacznie lepszej kondycji, został odnaleziony w 2018 roku. Samochód ten od dekad był w rodzinie Sean’a Kiernan’a. Użytkowała go także jego mama, która jeździła nim na co dzień do szkoły, ponieważ była nauczycielką. Oryginalny stan auta został nienaruszony od ponad 50-lat po premierze „Bullitta”. Brak jakichkolwiek ingerencji był jednym z czynników, które sprawiły, że wystawiony na aukcji wóz osiągnął zawrotną sumę 3,5 mln dolarów!

3. Chevrolet Corvair – samochód przyćmiony przez książkę

Popularny w latach 60-tych Corvair miał być czymś w rodzaju „auta dla mas”, które były produkowane przez legendarnego Chevroleta. Jak wynika z założeń producenta, miał on znacząco odebrać klientelę Volkswagenowi i Fordowi. Do jego sukcesów na rynku miały przyczynić się przede wszystkim różnorodność w wyborze nadwozia oraz umieszczone za tylną osią jednostki napędowe, dysponujące pojemnościami od 2.3 do 2.7 litra. Całość miała okrasić nazwa nietypowego modelu, która zrodziła się z połączenia dwóch innych nazw popularnych wówczas samochodów z gamy Chevroleta, a były nimi Bel Air i Corvette.

Czy coś mogło jednak zburzyć budowaną przez liczne reklamy reputację wozu?
Czynnikiem tym była książka pt. „Unsafe at Any Speed” napisana przez amerykańskiego działacza politycznego Ralpha Nadera. Zarzucał on maszynie, iż ta posiada nieprzemyślaną konstrukcję zawieszenia tylnego typu „swing-axle”, nietypowe umieszczenie silnika oraz sporą podsterowność, którą zauważyć można było przy przewożeniu większych ilości bagaży. Prócz wielu innych motoryzacyjnych spraw, spod ostrza pióra Mr. Nader’a nie umknęła także wada maski Corvaira, która również mogła powodować niebezpieczeństwo.

Warto dodać, że autor książki skupił się na modelach wyprodukowanych do 1962 roku. Właściciele tych właśnie wozów (jak i też sam producent) zaangażowali się w udoskonalenie konstrukcji, która z czasem została wzmocniona poprzez specjalne wsporniki zlokalizowane w podwoziu. Auto prowadziło się o wiele lepiej, lecz fenomen książki jest zauważalny do dzisiaj, gdyż stare wydania są jednymi z popularniejszych gadżetów, które możemy zobaczyć na wyposażeniu niejednego „małego” Chevroleta.

4. Mercedes Benz 540K Cabriolet B – niechlubna przeszłość

Dla jednych najpiękniejsza perła w kolekcji, dla innych pozostałość wojenna, o której istnieniu niektórzy chcieliby zapomnieć. Tak w skrócie można opisać jedną z najbardziej kontrowersyjnych kabriolimuzyn Mercedesa z przełomu lat 30-tych i 40-tych XX wieku – model 540K. Maszyna, o której tu mowa, nie była jednak upragnioną przez pasjonatów przedwojennych wozów wersją Spezial Roadster. Została wyprodukowana na specjalne zlecenie oficera i działacza nazistowskiego – Hermanna Göringa. Wskazuje na to szereg zmian, które zostały wykonane zupełnie inaczej, niż w prezentowanych na muzealnych salach egzemplarzach, a były nimi m.in.: platforma, na której można było stanąć podczas publicznych przemówień, radiostacja oraz dłuższe siedzenie z tyłu. Paliwożerna „gablota” trafiła w ręce oficera na początku lat 40-tych. Niewiele później, bo tuż pod koniec II wojny światowej, pojazd znalazł się w posiadaniu Amerykanów jako „łup wojenny”.

Gdy inne Mercedesy niemieckiej armii pojawiały się na europejskich aukcjach samochodów, egzemplarz ten dotarł drogą morską do wybrzeży USA. Na jego karoserii można było zauważyć liczne oznaki zniszczeń. Następnym właścicielem wozu stał się Pułkownik John A. Heintges. Przemalował on całą limuzynę oraz umieścił na niej symbole gwiazdy, która była znakiem 7 piechoty. Przez kolejne lata samochód „plątał się” po Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie w latach 50-tych dołączył do kolekcji Dick’a Taylor’a z Karoliny Północnej. Nowy posiadacz doskonale wiedział, do kogo wcześniej należała ta limuzyna. O wspomnianym Mercedesie zrobiło się ponownie głno w okolicach 2013 roku, po tym jak ogłoszenie jego sprzedaży zostało usunięte z popularnego portalu aukcyjnego. Powodem tego była oczywiście przeszłość owego wozu. Po wykonaniu licznych ekspertyz oraz po prześledzeniu setek stron archiwalnych dokumentów – samochód znalazł nowego właściciela za niemałą cenę kilku milionów dolarów.

5. SS 100 X – prezydencki Lincoln pod przykryciem

Dla wielu ta dość kanciasta sylwetka jest kwintesencją początku lat 60-tych w USA. Popularne wtedy limuzyny o wręcz dyplomatycznie brzmiącej nazwie Lincoln Continental kojarzyły się z luksusem, wygodą i dostojnym przemieszczaniem się. Przedłużoną odmianą Lincolna z otwartym nadwoziem używał 35. Prezydent Stanów Zjednoczonych – John F. Keenedy. Wóz pierwotnie był standardowym kabrioletem marki Lincoln, która prężnie rozwijała się pod skrzydłami Ford Motor Company. W przeciwieństwie do dzisiejszych pojazdów głów państwa – granatowy SS 100 X był nieco bardziej reprezentacyjnym, niż opancerzonym samochodem. Wyróżniał go szereg udogodnień w dwukolorowym wnętrzu, sprawiających, że komfort podróży był niemalże porównywalny do tego, które oferowały ówczesne jachty milionerów.

Promień skrętu limuzyny był również gigantyczny, bo wynosił on prawie 20 metrów! Całe „monstrum” napędzał 350-konny silnik o pojemności 7 litrów. Nie posiadał on opancerzonych szyb, a wyposażeniem dodatkowym mógł być przeźroczysty dach z pleksiglasu, wykonany specjalnie na potrzeby tego egzemplarza. Ponadto, wóz posiadał także system klimatyzacji i dodatkowe, dwubarwne reflektory. Swoją pierwotną funkcję pełnił do roku 1963, kiedy to John F. Keenedy zginął tragicznie w Dallas podczas ataku na jego osobę.

Zaraz po tym zdarzeniu, w samochodzie dokonano szeregu zmian na rzecz bezpieczeństwa pasażerów. Zastosowano kuloodporne szyby, założono stały, sztywny dach, a nadwozie przemalowano na kolor czarny. Pojazd ten ponownie pełnił czynną rolę limuzyny prezydenckiej do roku 1967. Pod koniec lat 70-tych trafił na wystawę do Muzeum Henry’iego Forda.

 

Autorzy zdjęć: Car brochures&adverts, IMCDB.org