To cykliczny zlot miłników zabytkowej motoryzacji, który od około 3 lat odbywa się w Będzinie w każdą pierwszą niedzielę miesiąca.

W okresie wiosenno – letnim, od kwietnia do października, będzińskie targowisko staje się miejscem, gdzie zjeżdżają dziesiątki, a nawet setki pojazdów klasycznych i zabytkowych. Przekrój pojazdów jest ogromny, od amerykańskich krążowników, poprzez klasykę epoki PRL-u, po samochody zza żelaznej kurtyny. Miłnicy motoryzacji spotykają się tu, rozmawiają, komentują i podziwiają różnorodne pojazdy, które coraz bardziej zadziwiają nawet stałych bywalców cyklicznego zlotu.

Początki „Klasycznej Niedzieli” były skromne – kilka samochodów, kilku zapaleńców, jednak z każdym spotkaniem zlot nabierał rozmachu, wraz z coraz większą ilością pojazdów i rosnącym zainteresowaniem ze strony mieszkańców pojawiło się zlotowe jedzenie, atrakcje dla dzieci, konkursy, czy pokazy.

Organizatorzy wykorzystali popularność zlotu do działalności charytatywnej na rzecz dzieci z domu dziecka, a także bezdomnych zwierząt ze schroniska. Dziś zlot to miejsce spotkań całych rodzin, miejsce wielu atrakcji i niebywała okazja by móc podziwiać resztki klasycznej motoryzacji, która niewątpliwie ucieszy oko każdego fana motoryzacji.

Każdy zlot „Klasycznej Niedzieli” jest inny i wyróżnia się jakimś delikatnym szczegółem. Ja chciałbym jednak zrelacjonować ostatnią edycję czerwcową, która ewidentnie zapadła mi w pamięci i była wyjątkowa dla mnie i mojej córki. Córeczka Wiktoria jeździ ze mną i zwartą grupą zatwardziałych wyznawców klasycznej motoryzacji na zloty „Klasycznej Niedzieli” praktycznie od urodzenia. Tuż po jej narodzinach mniej więcej rozpoczęła się pierwsza edycja zlotu i jakoś już stało się tradycją, że zaczęła mi na nich towarzyszyć.

Ostatnia edycja czerwcowa poświęcona była „Dniu Dziecka”, z tego też względu organizatorzy zadbali o atrakcje dla najmłodszych, takie jak m.in.: malowanie twarzy, pojazdy militarne, pojazdy służb ratowniczych, dmuchane zamki, postacie z „Gwiezdnych Wojen” i wiele innych konkursów.

Nadmienię, że kiedy tylko zacząłem jeździć z córką na zloty „Klasycznej Niedzieli” zapragnąłem, aby mogła też czerpać radość i satysfakcję z tej imprezy, mogąc uczestniczyć aktywnie swoim prywatnym klasykiem.

Wybór padł na Moskiwcza Azaka, który jest obecnie trudno dostępnym klasykiem na rynku zabawek z czasów PRL-u. Niestrudzony jednak szukałem i zakupiłem w końcu samochodzik w tragicznym stanie, który nie wymagał ode mnie sprzedaży nerki lub pozbycia się prywatnego samochodu w celu zakupu zabaweczki. Ceny tych autek stały się horrendalne, a rodzina chciała mnie wydziedziczyć z powodu samego zakupu autka, inwestowania każdego wolnego czasu i wszystkich drobnych środków finansowych w odbudowę klasyka dla córeczki.

„Klasyczny Dzień Dziecka” zbiegł się jednak z momentem, kiedy autko zostało ukończone, a córka dorosła do tego, by zasiąść za kierownicą swojego pierwszego klasyka.

Pogoda w trakcie „Dnia Dziecka Klasycznej Niedzieli” niestety nie rozpieściła, jednak niestrudzenie uczestniczyliśmy z żoną i grupką znajomych w zlocie, córka wreszcie rozpoczęła pierwszą podróż po zlotowym placu swoim Moskwiczem.

Tradycją każdego spotkania zlotowego jest wybór samochodu miesiąca, który w drodze głosowania publiczności wybierany jest jako najpiękniejszy i najbardziej uznany przez oglądających. Na podium staje zawsze 3 dumnych właścicieli, którzy utytułowani zostają stosownymi dyplomami oraz wspaniałymi nagrodami od organizatorów. Niespodzianą dla mnie był fakt, iż chyba pierwszy raz na zlocie „Klasycznej Niedzieli” publiczność zagłosowała nie tylko na prawdziwe samochody, ale również małego klasyka mojej córeczki.

Zdobyła 3 miejsce w konkursie, dumnie odebrała nagrody i dyplom stając na podium z właścicielami prawdziwych klasyków, którzy niewątpliwie zasłużyli na swój tytuł oraz miejsca medalowe. Córeczka miała wspaniały Dzień Dziecka, a ja niesamowitą satysfakcję z włożonego wkładu pracy i czasu w jej samochodzik. Dodam, że autko było w stanie agonalnym, złamane, zdekompletowane i całkowicie rozbite. Odbudowałem je z myślą, że klasyk musi mieć też swój charakter i hot rodowy klimat. Kolorystyka i styl zostały podporządkowane oczywiście córce.

Ostatecznym uwieńczeniem każdego zlotu „Klasycznej Niedzieli” jest relacja fotograficzna, którą można po czasie zobaczyć na facebookowym profilu.

Chciałbym podziękować organizatorom za stworzenie tak wspaniałego wydarzenia, które daje radość z posiadania klasyka i staje się miejscem spotkań wspaniałych ludzi, dając jednocześnie natchnienie do dalszych prac i zakupów motoryzacyjnych.

Dziękuję za możliwość udziału w konkursie. Gdyby interesowała Państwa kwestia odbudowy małego autka córki (Moskwicza), ewentualnie chęć publikacji takiego materiału z procesu odbudowy i jego historia to mogę podesłać materiały zdjęciowe i szczegółowy opis.

Pozdrawiam Czytelników KlassikAuto.pl Premium Klub
Marcin Kula