Wielka Eskapada Beskidzka wpisała się na stałe do kalendarza imprez organizowanych przez Europejską Asocjację Automobilerów. Zgodnie z nazwą uczestnicy eskapad zwiedzają Beskidy – tym razem siedziba była w Rabce a więc Beskid Wyspowy.  


Przepiękne widoki i słoneczna pogoda sprawiły, że X już, a więc jubileuszową, eskapadę należy zaliczyć do szczególnie udanych.

Na miejsce zbiórki nad stawami, w Tomicach koło Wadowic, zjechało 31 załóg, w przeważającej większości byli to członkowie EAA, uczestnicy wielu poprzednich eskapad.

Można było zobaczyć Fiata 128 sport, Volvo 1800 S,  Alfę Spider, Mini Morrisa, kilka Mercedesów ale też samochody debiutujące –   Merkury Cougar XR 7, Ford Maverick z 1969 roku czy Renault Celtaqvatre z 1934 roku, który wygrał plebiscyt publiczności oddającej swoje głosy na najpiękniejszy samochód w amfiteatrze w Rabce.

W promieniach jesiennego słońca podziwialiśmy przepiękne widoki z góry Chełm w Myślenicach, zwiedzaliśmy klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej i pięknie odbudowany po powodzi rynek w Lanckoronie. A że początek imprezy zaplanowano nad stawem, więc odbyły się regaty kajakowe i degustacja świeżutkiego karpia.

Wieczorem świętowaliśmy jubileusz – były pamiątkowe puchary dla każdej załogi, przemówienia, prezenty a nawet odznaczenia. No i oczywiście szampan i tort.

W niedzielę było trochę emocji sportowych – konkurencja polegająca na wykazaniu się umiejętnością prowadzenia pojazdu przez kierowcę i opanowaniu pilota. Okazało się, że dowiezienie pełnej szklanki wody po wytyczonym, krętym torze wcale nie jest takie proste. I tu najlepsza okazała się załoga Opla, która otrzymała okazały puchar.

Po emocjach sportowych udaliśmy się do amfiteatru w Rabce. Grała dęta orkiestra, był konkurs z przepisów ruchu drogowego dla najmłodszych ale przede wszystkim aukcja na rzecz chorego dziecka. Bardzo spodobał się nam sposób zbierania funduszy na ten cel – kiermasz różności. Od ubranek, poprzez zabawki i sprzęt AGD po książki, kasety i przeróżne bibeloty. Każdy z nas znalazł coś dla siebie i tym samym zasilił konto Marcinka. Wielkim wzruszeniem dla nas była też uśmiechnięta twarzyczka powracającego do zdrowia chłopca, który chciał przejechać się naszym kabrioletem. Czyli połączenie przyjemnego z  pożytecznym .

Zakończeniem eskapady była msza w urokliwym kościółku na Obidowej przeprowadzona przez naszego nowego, ale jakże już aktywnego członka. 

Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony www.eaa.org.pl !

Tekst oraz zdjęcia: Bożena Żołnierkiewicz