Podczas wyboru ciekawego youngtimera, przesiadki z nieco nowszych samochodów wymuszają niekiedy u swoich właścicieli pójście na kompromis. Jednym brakować będzie zintegrowanego z komputerem radia, które przechowuje w sobie wszystkie nasze ulubione melodie i bezproblemowo może łączyć się z najnowszym smartfonem. Innym zaś zabraknie wygodnego, często elektrycznie regulowanego fotela, który jest czymś niezbędnym podczas dłuższych tras. Takie dylematy to nieunikniony znak czasu dzielący epoki na dwa różne światy, w których powstawały dane samochody. Jednak czy spośród wszystkich moto-propozycji jest szansa na wyłonienie idealnego pretendenta do youngtimera, którym każdy przebyty przez nas kilometr drogi będzie przyjemnością?
Czy jest taki samochód, który zdoła sobie poradzić w dzisiejszym świecie comiesięcznych nowości motoryzacyjnych i nie będzie zbytnio odbiegał w przeszłość?
Jestem zdania, że takim właśnie wozem śmiało możemy określić nie tak młode, bo już 30-letnie Volvo 850. Ostatni w historii Volvo, prawdziwy „kanciak” debiutował na rynku w 1991 roku. Przednionapędowa 850-tka była jednym z głównych owoców pracy przy projekcie Galaxy. Naczelnym projektantem wozu był Rune Gustaffson, wizjoner słynnego Volvo Amazon. Co ciekawe, samochód jeszcze w fazie wstępnych testów wzbudzał ogromne zainteresowanie i podziw konstruktorów. Oficjalnie pierwszy w historii tego modelu sedan, zjeżdżając z taśm belgijskiej fabryki w Gandawie, przyciągał do siebie jaskrawo czerwoną barwą nadwozia, wypolerowanymi na błysk alufelgami oraz lusterkami w kolorze karoserii. To wydarzenie dało do zrozumienia, kto teraz tak naprawdę będzie królował w tym segmencie aut.
Debiutujące i nagradzane przez liczne stowarzyszenia Volvo łączyło w sobie cztery przełomowe rozwiązania, które doceniane są nawet do dzisiaj. Na pochwałę w głównej mierze zasługiwały pancerne, 5-cylindrowe silniki, dla których przebiegi rzędu 700 tys. kilometrów były chlebem powszednim. Przykładem takiej jednostki jest odmiana 2.5 20V dysponująca mocną 170 KM. Kolejnymi plusami modelu 850 były dwa systemy bezpieczeństwa, które w historii swojego istnienia pozwoliły wyjść z opresji znacznej liczbie osób podróżujących Volvo – samoregulujący mechanizm przednich pasów bezpieczeństwa oraz legendarny już dzisiaj system SIPS, chroniący boczną część pojazdu.
Do „wielkiej czwórki” zaliczano także specjalnie zaprojektowaną oraz opatentowaną przez szwedzki koncern oś tylną typu „Delta-link”. W roku 1992 do gamy modelowej dołączyło znane nam z ulic kombi, natomiast dwa lata później światło dzienne ujrzały samochody po lekkim liftingu, który ograniczał się do zmiany wyglądu przednich reflektorów oraz kilku modernizacji wnętrza.
Dla osób, którym nie wystarczała popularna i niezawodna jednostka, dostępna była iście topowa wersja T5-R, która posiadała aż 240 KM! Inspiracją do stworzenia tej turbodoładowanej odmiany był sukces tzw. „latających cegieł”, czyli Volvo 850 Racing by TWR. Występujące najczęściej w charakterystycznym, żółtym kolorze (określanym jako „Banana Yellow”) samochody powstawały w limitowanych seriach. Prócz wyśmienitych osiągów i sportowego charakteru, Volvo nie zapomniało jednak o swoim prestiżu, dlatego też owe modele posiadały wnętrze wykończone alcantarą czy wysokiej jakości skórą. Dzięki Volvo T5-R w późniejszym czasie na rynek trafiła wersja 850R, która była ostatnim wcieleniem sportowej 850-tki z diabelsko dobrym, 250-konnym silnikiem pod maską.
Prócz wymienionych powyżej odmian Volvo 850, wyróżniającymi się na drodze egzemplarzami były także samochody poliftingowe, przeznaczone na rynek amerykański. Zmiany wymagane przez amerykańskie przepisy dodawały tylko uroku elegancko prezentującym się samochodom.
Ostatni lifting serii 800 przypadł na 1997 rok. Boczna linia, przedni pas z reflektorami jak i sam tył zostały zmodernizowane. Lekkie zmiany objęły także wygląd deski rozdzielczej, która stała się bardziej opływowa. Najważniejsze były jednak nowe oznaczenia modelowe, które od tamtego czasu zostały zamienione na – S70 (sedan) oraz V70 (kombi). Świętującą triumfy okazała się też być wersja Volvo V70 „Cross&Country”, którą do dzisiaj możemy zobaczyć na wielu filmach. Wyższe zawieszenie oraz terenowe dodatki nawet w dzisiejszych czasach mogą mieć wielu zwolenników. Sportowa tradycja została kontynuowana przez modele S70R i V70R, występujące również w kultowym, złotym kolorze karoserii. Śmiało można stwierdzić, że odmienione Volvo wkraczało wówczas w nową erę istnienia cenionej przez dekady marki.
O opinię na temat Volvo S70 zapytaliśmy Pana Bartłomieja Ślusarka, który całkiem niedawno stał się posiadaczem „srebrnej strzały” z poniższych zdjęć. Swój egzemplarz ocenia tak:
„Moje Volvo S70 kupiłem zupełnie przypadkiem – nigdy nie byłem zagorzałym fanem tej marki, ba – nigdy wcześniej nie miałem okazji przejechać się żadnym starszym modelem Volvo. Samochód zupełnie mnie urzekł – nieco archaiczna bryła może nie wszystkim się podoba, jednak mi bardzo ona odpowiada. Miałem w życiu sporo samochodów, w większości starsze Mercedesy i Audi (W124 czy 100 C3) i mogę śmiało powiedzieć, że Volvo z tego okresu są wykonane na co najmniej takim samym poziomie. Mimo wieku auta, podczas jazdy w środku jest bardzo cicho – plastiki nie łuszczą się i nie trzeszczą. Samochód jest doskonale wyciszony. Deska rozdzielcza jest zaprojektowana poprawnie, wszystko jest bardzo logiczne i proste w obsłudze. Samochód kupiłem z uszkodzoną przepustnicą, co jest zmorą samochodów z fabrycznie montowanymi przepustnicami Magnetti Marelli – na szczęście łatwo udało się uporać z tym problemem. Benzynowy silnik 2.4 dobrze radzi sobie z samochodem i zapewnia bardzo przyjemny dźwięk – w końcu to pięć cylindrów… Jeżeli chodzi o spalanie, to w trasie potrafi przyjemnie zaskoczyć – można spokojnie zejść do siedmiu litrów na sto kilometrów. Oczywiście wiadomo, że w mieście spali trochę więcej, ale nie jest źle jak na samochód o takich gabarytach. Według mnie moje S70 ma tylko jedną wadę – nie jest to V70…”
Zarówno Volvo 850 jak S70/V70 w wielu krajach zyskało miano auta niezniszczalnego. Był to także pierwszy samochód na świecie, który wyposażony został w innowacyjny jak na tamte czasy system bezpieczeństwa – boczne poduszki powietrzne. Nowsza odmiana S70 odniosła także bardzo dobre wyniki w testach EURO NCAP. Jak na końcówkę lat 90-tych, zastosowanie bocznej poduszki powietrznej, chroniącej głowę kierowcy było nie lada przeskokiem w dziedzinie bezpieczeństwa biernego.
Aż nie chce się wierzyć, że Volvo 850 jak i niedługo S70 będą nosiły z dumą miano pełnoprawnego youngtimera. Niech nikogo nie zwiodą te kanciaste linie, duże rozmiary czy opinia „spokojnych oraz statecznych” samochodów. To poczciwe Volvo przy odpowiednim traktowaniu z pewnością odwdzięczy się bezawaryjną pracą, a podczas jazdy na autostradzie – pokaże jeszcze na co je stać.
Autorzy zdjęć: Bartłomiej Ślusarek, Car brochures&adverts