Czy zastanawiało Was kiedyś, jakimi samochodami poruszała się jedna z największych gwiazd polskiej muzyki – Zdzisława Sośnicka? Od jakiego wozu zaczęła się jej przygoda z motoryzacją? A może trapi Was pytanie, w jakich pojazdach gustuje artystka, której piosenki do dziś żyją w pamięci wielu Polaków? Tego wszystkiego dowiecie się w naszym artykule!

Pierwszym samochodem Zdzisławy Sośnickiej był Fiat 600, którego kupiła wraz ze swoim mężem, Jerzym Bajerem. Jeden z najmniejszych modeli włoskiej marki okazał się być jednak samochodem pechowym, co piosenkarka wielokrotnie podkreślała w przeprowadzanych z nią wywiadach.

„Po zakupie samochodu mąż wracał do domu. W pewnej chwili na jezdnię wypadła piłka, a tuż za nią dziecko, do którego pewnie należała. Mąż chcąc uniknąć wypadku, skręcił gwałtownie w bok i wjechał w słup. Coś mocno uszkodził, bo mimo naprawy samochód nigdy już nie był do końca sprawny.” – wspominała przed laty na łamach Super Expressu Zdzisława Sośnicka.

Warto w tym przypadku nadmienić, że identycznym pojazdem poruszała się niegdyś również inna, polska artystka – Halina Kunicka, o której pojazdach wspominaliśmy już w jednym z naszych artykułów. Jugosłowiańską wersją Fiata 600, którą była Zastava 750, jeździł też polski muzyk jazzowy Jerzy Milian.

Po dzielnej służbie niewielkiej 600-tki przyszedł czas na samochód innego kalibru. Wybór padł na produkt polski. Był nim Fiat 1500 w jakże uwielbianym w czasach PRL-u kolorze yellow bahama.

„Z nim było już lepiej. Przemierzałam nim trasę Warszawa-Poznań dwa, trzy razy w tygodniu. Skończyło się to w rowie.” 

 

W latach dziewięćdziesiątych artystka przesiadła się na coś bardziej zachodniego. W końcu po latach użytkowania popularnych w PRL-u samochodów, które miewały swoje kaprysy – chyba każdy z nas potrzebowałby pewnego rodzaju „odskoczni”. Wykonawczyni uwielbianej przez coraz młodsze pokolenia „Alei gwiazd” zaufała szwedzkiemu Volvo: „To doskonały samochód. Czasem nawet denerwuje mnie ta jego perfekcyjność.” – opowiadała w 1999 roku o swoim wówczas 3-letnim egzemplarzu Zdzisława Sośnicka.

„Lubię tą markę, chociaż nie ja go wybierałam. Dostałam go. Oprócz niezawodności liczy się dla mnie bezpieczeństwo. Co ważne, auto ma wspaniały volvowski zapach, który sobie bardzo cenię. Powoduje, że dobrze się czuję w samochodzie. To tapicerka nasączona jakimiś perfumami daje taki efekt. Pytałam w serwisie, jak oni to robią. Niestety, to tajemnica producenta (…) Ja jeżdżę raczej delikatnie, ostrożnie. To silny samochód. Nie wykorzystuję w pełni jego możliwości. Dynamiczna, ostra jazda to nie mój styl. Samochód mam od niedawna (…) Dopiero zdążyłam go poznać (…) Mam sześciopłytowy odtwarzacz, słucham więc płyt kompaktowych.” 

To prawda. Volvo jak na tamte czasy było nie lada luksusem, o którym co noc marzyli właścicieli mniej prestiżowych samochodów. Ale czy jednak nie zastanawiało Was, czy Pani Zdzisława prócz „nowożytnych” aut lubi także te nieco bardziej klasyczne modele?

„Jestem zwolenniczką starych samochodów. Bardzo podoba mi się sylwetka Jaguara z 1964 roku. Oczywiście pomijam to, co jest pod maską. Mówię tylko o wyglądzie. Stare samochody mają w sobie coś z bajki, mają duszę. Mogłabym mieć takiego Jaguara, byleby tylko sprawnie się poruszał po drogach.” – opowiadała w przeprowadzonym przeszło 20 lat temu wywiadzie artystka.

Czym aktualnie porusza się Zdzisława Sośnicka? Czy nadal ma swoje motoryzacyjne marzenia? Mamy nadzieję, że kiedyś uda nam się z nią porozmawiać osobiście.

Serdecznie Panią pozdrawiamy :)


Źródła: „Stare samochody mają duszę” autorstwa Weroniki De Castro Couto, Super Express 13 września 1999, Super Kalejdoskop – Auto, archiwum autora.

Zdjęcia: Archiwum autora, KlassikAuto.pl