Motocykl zakupiłem w październiku 2015 roku w stanie kompletnym, lecz do remontu. Był pomalowany sprayem razem z naklejkami i niestety nie był na chodzie.

Remont rozpocząłem w listopadzie od rozebrania motocyklu i dokumentacji fotograficznej na wypadek postępującej sklerozy. Ramę motocykla i elementy metalowe oddałem do piaskowania. Po piaskowaniu trzeba było wspawać parę łatek i oddać do malowania proszkowego. Po malowaniu całość pokryto lakierem bezbarwnym dobrej jakości i mogłem przystąpić do składania WSKi.

Po zakończeniu składania nadszedł czas na wymianę oleju w silniku, zalanie paliwem i pierwsze uruchomienie. Nie obyło się bez niespodzianek: magneto rozpadło się i uszkodziło cewki. Po długim poszukiwaniu nowego kompletu zapłonu okazało się, że takowy zapłon jest już nie osiągalny. Kupiłem więc zapłon elektroniczny cdi i po wyszlifowaniu karteru zamontowałem go. Zdecydowanie lepiej działa, ponieważ nie ma styków platynek i nie rozregulowuje się, co zapewnia mniej awaryjną eksploatację. Zapłon jest 12V, więc żarówki wymieniłem z 6V na 12V.

W sumie wymieniłem następujące części:
Zapłon cdi, odblask lampy przedniej, lampa tylna, instalacja elektryczna, nowy gaźnik, ramka licznika, stacyjka, osłona stacyjki, gumy podnóżków, linki, olej przekładniowy, żarówki na 12v, kpl nowych śrub, lakier czarny, lakier klar, akumulator, ślimak prędkościomierza, osłona bębna, osłona zębatki, itp.

Prace, których nie wykonywałem sam to: piaskowanie, malowanie proszkowe, obszycie siedzenia. Podczas remontu nie napotkałem na jakieś specjalne problemy. Obyło się bez niespodzianek. Jedynym problemem jest brak części do WSKi. Myślę że wykonując remont samodzielnie można zaoszczędzić sporo pieniędzy.

Koszt remontu a raczej materiałów wyniósł około 3500 zł.

Kilka danych technicznych :
Rok produkcji: 1961,
Model m 06, typ z 2
Silnik dwusuwowy o pojemności silnika 123 cm3 i mocy 6,2 KM przy 4800 obr/min
Koła 19 cali, hamulce bębnowe.

Motocykl zarejestrowany jako zabytek i jest używany sporadycznie, tylko przy ładnej pogodzie.

Pozdrawiam
Tomasz Krzyżowski