Z dwutygodniowym opóźnieniem relacjonuję Rajd Tysiąca Minut organizowany przez Rajd Tysiąca Liści, który odbył się w ostatni weekend kwietnia (opóźnienie relacji wynikło z faktu udania się wprost z Rajdu na wyprawę do Motor Valley – Maranello, Modena, Bolonia, do Turynu, Arese, Brescii Stuttgartu i paru innych kultowych motoryzacyjnych miejsc we Włoszech, Niemczech i Holandii).

Rajd Tysiąca Minut

Jak sama nazwa Rajdu wskazuje – w założeniu miał on trwać 1000 minut, a więc 2 dni! 1000 minut rajdowania przełożyć miało się na około 600 km trasę po niesamowitej, nieoczywistej, nieznanej i niezwykle urokliwej Małopolsce.

Udział wzięło 35 załóg. Najstarszym autem był Austin A35 z 1958 r., niewiele młodszy był Volvo PV544 z 1960 r. Licznie reprezentowane były Alfy Romeo: Giulia z 1968 r., Giulia Nuova Super z 1977 r., 75 QV, Spider… Włoszczyznę reprezentowały też Fiaty: 128 z 1972 r., 126 z 1979 r., 131 Mirafiori z 1981 r., X1/9 z 1982 r., 125p z 1988 r., Uno 1,4 i.e.S z 1997 r.; Lancia Delta HF Turbo z 1996 r. Innymi ciekawymi pojazdami były m.in. Datsun 280Z z 1975 r., Skoda S120 Raylle z 1976 r., Opel Commodore z 1978 r., Porsche 924 z 1982 r., Peugeot 305 z 1982 r., Toyota Corolla Gt-i 16 z 1988 r., Mercedes-Benz 500E z 1992 r.

Przebieg rajdu

Rajd zaczął się w Krakowie próbą sprawnościową – przejazdem między pachołkami po dość skomplikowanie wyznaczonej trajektorii. Próba wymagała koncentracji i dynamiki, ponieważ punktowane były nie tylko prawidłowość przejazdu, ale i czas.

Następnie udaliśmy się w trasę opisaną w roadbooku. Wiodła ona prawie wyłącznie wąskimi, ale bardzo dobrej jakości drogami, głównie grzbietami górskimi, z których rozciągały się niesamotnie widoki. Ponieważ Rajd zasadniczo omijał drogi krajowe – zdarzały się odcinki o podjazdach/zjazdach o nachyleniu nawet 28%! Kolejnym utrudnieniem były odcinki regularności, które trzeba było przejechać z określoną prędkością. Kontrolę nad prawidłowością i wynikami sprawował system GPS, ponieważ każda załoga została wyposażona w stosowny nadajnik. Dodatkowym zadaniem było odnajdowanie tzw. wrostów, niekoniecznie znajdujących się przy drodze, a których zdjęcia Organizatorzy załączyli do roadbooku.

Więcej atrakcji

Kolejną atrakcją był dwukrotny przejazd szutrowym torem rajdowym. Wcześniej padający deszcz pozostawił kilka błotnistych zakrętów, ale to tylko wzmogło atrakcyjność tego przejazdu punktowanego wg czasu.

Dodatkową atrakcją był nocny odcinek w okolicy Nowego Sącza. Miał około 80 kilometrów.

Następnego dnia, w niedzielę, ruszyliśmy w dalszą trasę w okolice granicy ze Słowacją. W samo południe zatrzymaliśmy się na rynku w Czchowie, gdzie władze gminy współorganizowały wydarzenie cieszące się dużym zainteresowaniem mieszkańców.

Po poczęstunku w Czchowie Rajd udał się w kierunku Krakowa, ale autor teksu odłączył się jadąc na południowy zachód Europy, co zostanie opisane w kolejnych artykułach.

Warto było?

R1000M okazał się niesamowitą przygodą, trasa była niezwykle urokliwa i nawet Uczestników będących mieszkańcami Krakowa i okolic – zaskoczyła, ponieważ raczej nikt takimi drogami się nie przemieszczał. Należy się podziękowanie dla Organizatorów za pomysł i jego realizację, poszukanie i przetestowanie tak niezwykłych tras oraz za cały wysiłek organizacyjny!

Największy kalendarz imprez motoryzacyjnych w Polsce:

Szczegóły na cały rok: https://klassikauto.pl/kalendarz/ Jest on na bieżąco uzupełniany!

Patronat medialny KlassikAuto.pl