W weekend 19-20. maja byliśmy na Kielecczyźnie na imprezie o oficjalnej nazwie: IX Rajd Pojazdów Zabytkowych Szlakiem Republiki Partyzanckiej i VIII Eskapada Patriotyczna. W tym roku ta ostania impreza miała jeszcze przymiotnik „Literacka”. Przyznacie, że tak długa i skomplikowana nazwa aż się prosi, aby ja skrócić. Dlatego też w środowisku prawdziwych entuzjastów starej motoryzacji nosi ona nazwę „Rajd Marka Krupy” od nazwiska pomysłodawcy tej starszej imprezy i jego organizatora.


Rajdy Marka Krupy mają stały element: zawsze zaczynają się w Kazimierzy Wielkiej na parkingu przed Kazimierskim rodkiem Sportu, gdzie odbywa się próba sprawnościowa z udziałem dzieci z Domu Dziecka. Dzieci są wtedy pilotami naszych pojazdów, ponadto dzielnie nam pomagają przy spełnianiu kolejnych prób.

Panie, czy ja jestem premier, abym co sobotę piłkę kopał? Na szczęście mój małoletni pilot był zdecydowanie lepiej obeznany z tym okrągłym przedmiotem dzięki czemu zajęliśmy punktowane miejsce. Ale kiedyś to kazali zjeść na czas suchą bułkę. Bez popitki. Niektórzy to prawie się zadławili na śmierć. Teraz zrezygnowano z takiej próby.

Potem ruszamy na trasę, która każdego roku jest inna. W tej edycji Rajdu odwiedzaliśmy miejsca związane ze słynnymi Polakami. Nawet nie wiedziałem, że tam ich tyle było. Zaczęliśmy od Topoli, gdzie była kiedyś posiadłość Rejów. Obecnie jest tam szkoła, której uczniowie przygotowali stosowne scenki rodzajowe z młodości ojca polskiego języka literackiego. Kucharki zaś przygotowały posiłek. Jedno i drugie było wyśmienite. Zgodnie z regułą: coś dla ducha i coś dla ciała.

Potem długą i krętą drogą wśród pól i wzgórz kieleckich, niezwykle malownicza trasa, pojechaliśmy do Krzyżanowic oglądać gołego Hugo Kołłątaja. Oczywiście na obrazie, do tego świętym, wiszącym nad głównym ołtarzem kościoła w tej miejscowości. Kolejny przystanek był na Pinczowskim Rynku, gdzie nasze auta mogli podziwiać mieszkańcy tej miejscowości. Myśmy w tym czasie zwiedzali Muzeum Regionalne.

W Nagłowicach, w Muzeum Mikołaja Reja byliśmy już późnym popołudniem. Tam część naszych uczestników popędziła od razu na ostatnią atrakcję tego dnia. Jazdę po torze na Miedzianej Górze. Cały tor dla naszej dyspozycji, bez żadnych ograniczeń. Cześć uczestników potraktowała ten brak ograniczeń tak dosłownie, że ich pojazdy nie zniosły tego. Kilka wróciło na lawetach. No cóż. Każdy jest dorosły i powinien wiedzieć co robi ze swoim starym autem.

Wieczór skończył się ogniskiem, które paliło się do niedzieli. Tak było fajnie. Rano posileni przepysznym śniadaniem pojechaliśmy odwiedzić dworek Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku. Tam niespodzianka. Była młoda przewodniczka, która z pasją opowiadała o Pisarzu. Jak to wszystko się zmienia, teraz już można mówić, że Pisarz był kobieciarzem. Jeszcze kilka lat temu po moim pytaniu o „Marie jego życia” prawie mnie wyrzucono stamtąd. Teraz jest sala o takim tytule poświęcona kobietom jego życia. Ale książki Barbary Wachowicz jeszcze nie mają.

Kolejne miasto, które odwiedzamy to Kielce. Auta zostają na parkingu, a my idziemy do Muzeum Żeromskiego, gdzie dowiadujemy się, że ten Pisarz z kolei dogłębnie pobierał edukacje bo aż trzy lata dłużej niż to przewidywał program. Albo Pisarz był tępy albo szkoła była taka. Wyszliśmy stamtąd podbudowani. Brak szkolnych sukcesów nie pozbawia szansy na sukces w życiu. Tylko, że to działa w obie strony. Świadectwo z paskiem nie jest żadnym gwarantem sukcesów w dorosłci.

Rajd kończy się w Ciekotach, gdzie odwiedzamy Centrum Edukacyjne „Szklany Dom”. Tam dla przeciwwagi pokazano nam film o pasjonatach motocyklowych, którzy odkrywają Kielecczyznę na swoich motorach. Pasja to nie tylko cztery kółka.

Jak to fajnie, że jest tyle pozytywnie zakręconych ludzi. Jemy obiad w gospodarstwie agroturystycznym i wracamy do domu. Oczywiście z przygodami, bo po minięciu tablicy z informacją, że stacja benzynowa jest za 3 km, kończy się paliwo w moim Fiacie. Dlatego też poza wspaniałymi wrażeniami z wyjazdu przywożę kolejny, już piąty kanisterek. Swoją drogą, żeby na drodze krajowej stacje benzynowe były rzadziej niż 30 km. Och, ten kraj nad Wisłą.

Kto chce pooglądać więcej zdjęć, zapraszam tu: http://veteran.mojeforum.net/viewtopic.php?t=1464