Przedstawiam Państwu Opla Rekorda C z 1967 roku, który pokolorował i uskrzydlił moje życie. Na wstępie zaznaczę, że jestem zapaleńcem motoryzacyjnym, jednak w kręgu mojego zainteresowania odkąd pamiętam jest tylko klasyka. Współczesny plastik, ledy, kosmiczne udogodnienia rodem ze „Star Treka” mnie odrzucają i nie czuję absolutnie żadnego zachwytu z tego tytułu.

Historia „Reksia”, bo tak pieszczotliwie nazywamy go z córeczką, zaczyna się chyba w czasach liceum oraz studiów, kiedy już miałem totalnego świra na punkcie starych samochodów. Posiadałem już dwa Fiaty 125p, jednego z 1977 roku, drugiego rasowego FSO z 1989 roku z silnikiem i skrzynią Poloneza. To było jednak mało. Ciągle szukałem starszych pojazdów.

Czasem były nudne wykłady z materiałoznawstwa na Polibudzie. Wtedy przeglądałem dodatek do Dziennika Zachodniego i znalazłem ogłoszenie dotyczące Forda Taunusa GXL z 1970 roku w wersji dwudrzwiowej ze ściętym, winylowym dachem. Czasy bez telefonów komórkowych i internetu dodam, zatem wybiegłem, by szybko zadzwonić i jeszcze tego popołudnia miałem wyjazd – kilkadziesiąt kilometrów. Zakładałem od razu zakup i powrót na kołach, choć dotarliśmy tam z tatą dopiero późnym wieczorem. Auto okazało się być jednak trudnym przypadkiem. Stało zaniedbane w szopie, nie odpalało. Pomimo, że pojechaliśmy tam drugi raz, spędziliśmy całą sobotę i nie udało się go uruchomić. Byłem zawiedziony, ale obcując z tym autem zakochałem się w latach 70-tych. Niby europejski samochód, a czuć było ducha muscle cara. Taki europejski Mustang. Wspominam, o tym zajściu, gdyż ten Taunus siedział w głowie kolejne 20 lat.

Od tamtego czasu przetestowałem kilka klasyków. Od 2009 roku ulokowałem swoje uczucia w Mercedesie W201 (potocznie nazywana 190-tka) w wersji 2.6 sportline z 1989 roku. Auto było dopieszczone, obniżone, swap hamulców, trochę fajnych gratów z epoki (lampy Hella, dokładka zderzaka Hella itp.). W zasadzie nie było już co robić, tylko się cieszyć jazdą. Niestety głos w głowie nakazywał się rozstać z tym autem. Był coraz silniejszy i podpowiadał coś starszego, prostszego, bardziej surowego. Nie ukrywam, że fascynuje mnie kultura hot rodowa, auta customowe, rat rody i cała ta surowość wokół nich podpowiadała by iść w tym kierunku.

Wołga Gaz 24, Taunus, Rekord C, Commodore A, Capri, Manta, to były najczęściej wpisywane słowa w wyszukiwarkach. Te ogłoszenia przykuwały moją uwagę. Na początku szukałem Wołgi. Oglądnąłem ich kilka, jednak z każdym oglądanym egzemplarzem zapał stygł. Zrobiłem listę Rekordów C. W całej Polsce było ich wówczas 5 sztuk do sprzedania. Udało mi się je wszystkie umówić w jeden weekend i wyruszyłem w trasę z Dąbrowy Górniczej aż do Białogardu, potem Szczecinka, Poznania i Wrocławia. Pierwszy okazał się najlepszy.

Początkowo auto z Białogardu najmniej mnie interesowało, gdyż właściciel poinformował mnie, że auto stoi jakiś czas nie odpalane, zastane. Pozostałe Rekordy były w zasadzie w codziennym użytku, co początkowo mnie jakoś bardziej przekonywało. Po przybyciu na miejsce nie dało się jednak zachwycić. Auto wyglądało ogólnie kiepsko, ale było zdrową bazą. Miało kiepski, w pewnych miejscach wręcz dramatyczny stan lakieru, liczne wgniecenia, obicia od kamieni, zarysowania, powierzchowna rdza. Wszędzie patyna czasu. Było jednak kompletne. Było już obniżone, miało ciekawie przerobione felgi, no i miało 2 litrowy silnik na wtrysku z nowszego Rekorda. Można powiedzieć, że wyglądało tak, jak sobie wymarzyłem. W zasadzie był to projekt, który ktoś kiedyś zbudował typowo pode mnie. Zaiskrzyło.

Wyruszyłem w dalszą trasę, objechałem pozostałe. Jeden z nich był również bardzo kuszący i dało się nim wracać nawet na kołach, więc dylemat był spory. Wieczorem w hotelu po przemyśleniach złożyłem oferty dwóm właścicielom. Miałem jeszcze oglądać jednego
w niedzielę, ale już wiedziałem czego raczej chciałem.

W niedziele podczas powrotu do domu właściciel szarego Rekorda najszybciej się określił co do ostatecznych warunków i bardzo się cieszyłem, gdyż szybko się dogadaliśmy.

Tydzień później kolejna wycieczka do Białogardu lawetą i wraz z tatą przytargaliśmy Rekorda do garażu. Był to już prawie listopad, więc prace sprowadziły się do odblokowania kół, które ledwo się kręciły, naprawy dmuchawy, wycieraczek, świateł, które świeciły
w niebo oraz zrobienia całej listy potrzebnych części na przyszłość. Ogólnie z zapałem wziąłem się do ogarnięcia auta, by na wiosnę bezpiecznie nim jeździć. Sezon 2021 jeździłem, jeździłem i jeździłem. Cieszyłem się jak dziecko, bo wreszcie miałem auto, które zdjęło klątwę Taunusa, tego nie kupionego przed laty. To było to czego chciałem. Niestety nic nie trwa wiecznie. Zacząłem znajdować pewne problemy, które wymagały szybkiego działania. Przednie zawieszenie, kiepski stan hamulców, no i rdza, którą odkryłem pod błotnikami. Wnęki lamp po ich zdjęciu praktycznie nie istniały, progi w części przykrytej przednimi błotnikami były dramatyczne. Gumy zawieszenia rozpadały się w rękach.

Zima 2021/ 2022 była czasem pierwszej walki, trudnej walki z odbudową elementów, które są w zasadzie nie do dostania. Wszystko dorabiałem i klepałem z blachy. Nie jestem wykwalifikowanym blacharzem, więc certyfikatu od konserwatora zabytków bym nie dostał ale cała ruda została zastąpiona nowym, zdrowym metalem i w mojej ocenie wyszło całkiem ładnie. Ku mojemu zachwytowi odkryłem, że auto konstrukcyjnie pod względem podłużnic i innych elementów nośnych jest w fenomenalnym stanie. W zasadzie wymagało poprawienia konserwacji.

Zawieszenie przednie zostało rozłożone co do śrubki, wszystkie elementy poszły do piaskowania, potem podkład epoksydowy i lakier, niektóre części typu tarcze, klocki, amortyzatory, końcówki drążków dało się dostać od ręki w niemieckich sklepach. Problem się pojawił ze sworzniami, tulejkami górnego wahacza, reperaturkami zacisków, gumami stabilizatora i łożyskami. Najlepsze jest to, że w Oplu mnie wyśmiano, jak zapytałem o pewne części mimo, iż przyniosłem konkretne numery katalogowe poszczególnych części.

Wszystkiego szukałem sam, często dobierając z innych modeli Opla. Ostatecznie złożyłem auto. Tulejki wahacza dorobiłem po wymiarach z poliuretanu w wyspecjalizowanej firmie, dwa sworznie dolnego wahacza udało się zakupić w Czechach, natomiast dwa górne musiałem regenerować w wyspecjalizowanym warsztacie (swoją drogą byłem zachwycony, starszy Pan, oldschoolowy warsztat, stare metody, zapach smarów, tokarki jak za dawnych czasów – nie umiałem wyjść z podziwu). Zregenerowałem u niego drążek kierowniczy środkowy i wspomniane sworznie górnego wahacza. Zrobił to fenomenalnie.

Obecnie planuje na tym zakończyć i znowu zacząć cieszyć się jazdą przez lato. Problemem jest lakier. Opel w wielu miejscach ma zdarty, przetarty, przyrdzewiały lakier. Błotniki, które musiałem też od dołu połatać, wnęki lamp, pas przedni, który miał dziury na wylot, czy progi zostały odbudowane i pojawił się problem jak to ze sobą połączyć.

Postanowiłem ten lakier postarzyć. Nowe elementy zamaskować, auto ma wiele wgnieceń, pogięte listwy chromowane, więc odbudowa na tzw. „igłę” raczej nie wchodzi w grę. Nawet gdyby go wyrównać i pomalować, to zdobycie wszystkich listew pod nowy lakier, idealnych szyb byłoby cudem lub kosztowałoby krocie. Auto z założenia miało być moim „szczurem” w hot rodowym zmęczonym stylu. Zatem kierunek dalszych prac jest raczej oczywisty.

Pod spodem ma być pięknie, bezpiecznie, wszystko nowe, a z zewnątrz ma wyglądać na swoje lata. Postanowiłem auto pokryć przecierkami imitującymi przetarcia lakieru do podkładu. Gdybym zrobił to tylko w miejscu napraw blacharskich byłoby dziwnie, więc całe auto jest stopniowo przecierane w jednym stylu. Całość pokryłem klarem, aby zabezpieczyć gołe miejsca przed korozją. Jest to dość kontrowersyjna droga i jednym się spodoba, inni będą mieli odruch wymiotny, tym bardziej, że klar nie ma być też idealny. Jednak auto ma się podobać właścicielowi i takie założenie mi przyświeca. W planach na ten rok jest mnóstwo zlotów, na które się wybieram z moimi znajomymi (również zapaleńcami motoryzacyjnymi). Nie ukrywam, że zlotowa ekipa nie mogła mi darować 190-tki, która była naprawdę ładna, ale Reksiu też powoli przypada wszystkim do gustu.

Obecnie zawieszenie przednie jest ukończone, zostało mi dokończyć lakier, zrobić zbieżność kół i ustawić przednie światła po renowacji. No i wreszcie w miasto, czego nie mogę się doczekać. Przyszła zima będzie pod znakiem remontu tylnego zawieszenia i poprawy konserwacji na całej podłodze pojazdu. Kiedy będzie zrobione tylne zawieszenie to będzie w zasadzie koniec prac technicznych przy nim. Lakier i elementy mają być stare i zmęczone, co będzie się komponowało z moimi przyszłciowymi planami na to auto.

Z autem absolutnie nie planuję się rozstawać i chciałbym w przyszłci rozpocząć koncepcję sleepera. Oczywiście bez przesady jak na ten model, budżet oraz brak wolnego czasu. Docelowo plan zakłada swap silnika 3.0 z Opla Senatora, co wymaga przerobienia pasa przedniego z Opla Commodore A, które były w podobne silniki wyposażane fabrycznie. Będzie to trudne, ale moje plany w stosunku do Reksia są długofalowe. Dzieło ma zwieńczyć klatka bezpieczeństwa, sportowe fotele oraz wielopunktowe pasy. Auto jest dość miękkie
i klatka na pewno usztywniłaby konstrukcję, a do tego dopełni surowego kształtu całego projektu.

Pozdrawiam wszystkich Czytelników i apeluję byście realizowali marzenia, nie bali się rozstać z dotychczasowymi pojazdami. Róbcie to czego pragniecie i nie sugerujcie się opiniami innych.

Dziękuję za możliwość przedstawienia historii mojego wymarzonego Reksia. Jako ciekawostkę dodam, że jestem instruktorem nauki jazdy i auto wykorzystałem w filmie reklamowym, kiedy rok temu otwierałem swój rodek szkolenia kierowców. Dla zainteresowanych link z filmem poniżej.

Pozdrawiam KlassikAuto.pl
Marcin Kula

Od Redakcji: Zapraszamy Wszystkich do podzielenia się informacjami na temat swojego zabytkowego auta. Odpowiedzi na poniższe pytania prosimy przesłać e-mailem na adres Redakcji: [email protected] W załączeniu do wywiadu: kilka zdjęć – maksymalnie 12. Materiały, które będą przez nas opublikowane, będą nagrodzone upominkiem. ZAPRASZAMY. Przykładowe pytania do wywiadu: https://klassikauto.pl/zapraszamy-do-udzielania-wywiadow/