IV SSSS mamy za sobą. 29.września do Sosnowca zjechało aż 286 starych pojazdów biorąc udział w IV Sosnowieckim Spotkaniu Starych Samochodów – stąd te cztery S. W podtytule miał to być największy zlot w Polsce, ale organizator przytomnie dodał „prawdopodobnie”. I pewnie tak było, przynajmniej biorąc pod uwagę tereny po prawej stronie Odry.


Jak wiadomo Odra w części biegu ma Polskę na prawym i lewym brzegu, ale na lewym odbyła się impreza na ponad 400 aut więc nie psujmy humoru organizatorowi. To i tak jest jego wielki sukces bo nie stoi za nim żadna wielka organizacja. To była prywatna impreza Ryśka Czerwińskiego, którego talent organizacyjny ściągnął tyle ciekawych aut pod stadion w Sosnowcu.

Jak zwykle zameldowało się mnóstwo aut z gwiazdą na masce. Była dużo VW Garbusów i pochodnych, oczywiście zatrzęsienie polskich aut od Warszaw, też garbatych, czy z polskim tyłeczkiem zaczynając poprzez Syreny, czy Polonezy na Maluchach kończąc. Nawet był Bis, obecnie wielki rarytas. Właściwie to każda narodowa motoryzacja była reprezentowana i to często unikalnymi modelami.

Były perełki takie jak Dodge Brothers z 1917 roku. Nadwozie typu torpedo było w sam raz do pogody, która w ten dzień była bardzo łaskawa. Obok stał Junak, ale nie legendarny motor z czasów PRL-u lecz licencyjny Fiat 508 z 1935 roku, czyli przedwojenny Polski Fiat. To był okres II-giej Rzeczpospolitej.

Sporo było aut amerykańskich. Te ich gabaryty mają w Polsce wielu wielbicieli. Na szczęście teren pod stadionem jest na tyle duży, że zmieściły się i krążowniki szos. Widzów też nie brakowało, wszak stadion to miejsce które ściąga tłumy, więc wiadomo gdzie trzeba iść. Uczestnikami imprezy nie były tylko auta osobowe czy motocykle. Organizator ściągnął autobusy. Wszak to też jest pojazd do przewozu osób, można nazwać hurtowo. Był okrągły Ogórek i kanciasty Jelcz.

Idąc za ciosem w spotkaniu wziął też udział zabytkowy tramwaj. Model N. Ten pod stadion nie przyjechał. Taki pojazd jest mocno przywiązany do jezdni, czyli do torowiska, ale w kolumnie jadącej na drugie miejsce prezentacji brał udział jak najbardziej. Organizator nie poprzestał tylko na prezentacji starych samochodów.

Pokazał też replikę legendy polskiej motoryzacji – Syrenę Sport. To że sponsorem tej repliki jest Żołądkowa Gorzka to nie powinno nas dziwić. Wszak dorosły Polak nie jada, on zakąsza – przynajmniej tak twierdził słynny kabareciarz. Była też myjnia bikini. Gorące dziewczyny tam były, nie miały nawet „gęsiej skórki” myjąc na świeżym powietrzu.

Do tego były konkursy dla publiczności. Nie sposób było się nudzić, zarówno uczestnicy jak i widzowie mieli wiele do wyboru. Ba, nawet przyszedł ksiądz i pokropił nasze auta święconą wodą. Co prawda Krzysztofa, patrona kierowców, jest w lipcu, ale lepiej mieć poświęcony samochodów niż nie mieć. Jeszcze jazda w alkogoglach, czy symulator dachowania, nikt się nie nudził.

Na zakończenie było wręczanie pucharów i wyróżnień. Właściwie to nie był koniec, bo jeszcze była impreza wieczorna dla miłników klasycznych rytmów i tańców.

Kto ciekawy samych aut to zapraszam tutaj:
http://veteran.mojeforum.net/viewtopic.php?t=2048