Bratysława- stolica naszego sąsiada. Dlaczego nie odwiedzić ich Muzeum Transportu? Po ostatnio zwiedzanych muzeach u naszych innych sąsiadów nastawiliśmy się na ciekawą ekspozycję i nieco się przeliczyliśmy. Owszem transport ujęto tu holistycznie, ale niestety daleko tu do konsekwentnych i ciekawych ekspozycji podziwianych w Dreźnie czy Mladej Boleslav.
Muzeum znajduje się w pięknych, ceglanych wnętrzach hal i ma wielki potencjał. Ekspozycję podzielono na 4 odrębne części w 2 budynkach, z założeniem jak przypuszczam: pojazdy przedwojenne, powojenne, transport wodny i kolejowy.
Część powojenna obejmuje głównie pojazdy czechosłowackie, królują tu oczywiście Skody. Wystawa owszem dość skromna, mniej jest ciekawych pojazdów, ale są za to duże, piękne fotografie a nawet małe aranżacje. Marynistyczna raczej poświęcona żegludze rzecznej bo i trudno się spodziewać innej.
W gablotach bardzo precyzyjnie wykonane różne modele, a nam zaimponowało biuro projektantów. Wartość merytoryczną części poświęconej transportowi kolejowemu trudno mi ocenić, bo nie mam wiedzy na ten temat, a w muzeum są zbyt skromne opisy. Za to aranżacje mnie osobiście urzekły.
Na zewnątrz można poczuć atmosferę starego dworca i podziwiać olbrzymie lokomotywy, w tym rodzimą Skodę z przytwierdzoną na przodzie czerwoną gwiazdą.
Jest też najbardziej nas interesująca część pojazdów: przedwojennych. I tu małe zaskoczenie, bo spodziewaliśmy się po informacjach na stronie internetowej, podwieszonych bicyklach i atmosferze miejsca, że to będzie coś wyjątkowego. Niestety, miszmasz pojazdów, sposób ich ustawienia i ogólny chaos trochę nas rozczarowały. Jest tam co najmniej kilka ciekawych motocykli czy samochodów, ale wygląda to jak zaledwie fragment motoryzacji sprzed lat.
Szkoda, że różnymi „mobilami” pozapychano niedbale wszelkie wolne miejsca rujnując przy tym przyjemność delektowania się zwiedzaniem.
Mimo wszystko warto będąc w pobliżu Bratysławy zaplanować krótką chwilę na wizytę w tym osobliwym miejscu, bo zawsze to przyjemnie popatrzeć na odrobinę „historii na kołach”.
Pozdrawiam pasjonatów historii motoryzacji
Agata Hendzel