Choć pierwsze egzemplarze trafiły do sprzedaży w 1948 roku, nad planem powstania popularnego środka transportu dla przysłowiowego Smitha pracowano jeszcze w trakcie trwania II wojny światowej. Pomysłodawcą zaokrąglonego samochodu z napędem na przód był znakomity Alec Issigonis, który pod koniec lat pięćdziesiątych zrewolucjonizował świat motoryzacji kompaktowym Mini.

Dzieło wizjonera

Podobnie jak w przypadku kultowego następcy, Minor miał oferować jak najwięcej przestrzeni w swoim wnętrzu, nie będąc tym samym gorszym od konkurencji. Stąd też w wyglądzie jego nadwozia możemy dopatrzeć się nieco amerykańskich, przechodzących na linię drzwi obłci błotników, szerokiego grilla lub maski z wystającym garbem. Napędzał go silnik o pojemności 0,8 litra i mocy 27 KM. Zastąpiwszy odchodzącego na „motoryzacyjną emeryturę” Morrisa Eight pojazd można było nabyć w dwóch wersjach nadwoziowych. Były nimi dwudrzwiowy sedan i czteromiejscowy kabriolet (Tourer). W 1950 roku Minor wzbogacił się o praktyczną odmianę czterodrzwiowego sedana, która posiadała już wyżej osadzone reflektory przednie. Dodatkowa para drzwi w żaden sposób nie zaburzała sylwetki samochodu, który śmiało mógł konkurować z Austinem A30.

W centralnej części emblematu Morrisa znajdował się herb Oxfordu.

Kombi, van czy pick-up?

Debiutująca z nadejściem 1952 roku seria druga nieznacznie różniła się od swojego pierwowzoru. Zastosowano w niej lepszą mechanikę, a przede wszystkim mocniejszy silnik z palety Austina. To właśnie za jej sprawą na brytyjskich drogach pojawiła się wersja kombi o nazwie Traveller, która odmieniła oblicze rodzinnych biwaków czy wakacyjnych podróży na plażę w Brighton. A wszystko za sprawą częściowo drewnianej zabudowy nadwozia, której wygląd przywodził na myśl amerykańskie woody-wagon’y. Dostęp do pakownego bagażnika ułatwiały otwierane na boki drzwi jesionowe, które podobnie jak i resztę zabudowy, należało od czasu do czasu zakonserwować specjalną bejcą. Dostępne były też pick-up’y z nakrywaną brezentem paką.  Natomiast marzeniem listonoszy oraz kursujących od samego świtu mleczarzy były wersje dostawcze z blaszaną zabudową typu van, które przez lata potrafiły dzielnie znosić trudy ciężkiej pracy.

Rozwój na całego

Najważniejsze zmiany stylistyczne przypadały jednak na połowę lat pięćdziesiątych, kiedy Minor otrzymał umieszczony pośrodku deski rozdzielczej prędkościomierz – element, do którego poniekąd nawiązują obecnie produkowane modele Mini. Odświeżony samochód wyróżniał się brakiem dzielonej szyby przedniej oraz większych rozmiarów szybą z tyłu. Udoskonalona była wciąż też mechanika, na której czele znajdował się litrowy silnik. Prawdziwe święto przypadło jednak na rok 1960, kiedy fabrykę w Cowley opuścił milionowy egzemplarz auta. W związku z tym wydarzeniem, na prawdziwych szczęśliwców czekała limitowana seria Minorów w liliowym kolorze, które z pewnością przypadły do gustu wielu paniom.

Niemały bagażnik był bardzo podobny do tego, który znamy ze Skody Tudor. Pod jego podłogą znajdowała się wnęka na koło zapasowe i lewarek.

Ostatnie wcielenie

W 1962 roku Morris doczekał się swojego ostatniego liftingu. Produkowany od 14 lat model i z rosnącym w kolejne sukcesy Mini, przez co do jego budowy zaczęto zapożyczać z nowszych modeli Austina. Miejsce tradycyjnej, trójramiennej kierownicy zastąpiła nowa, którą montowano w Austinach 1100. Z tego samego auta pochodziła też bardziej wydajna jednostka o pojemności 1,1 litra i mocy 47 KM. Pod koniec lat sześćdziesiątych Morris Minor, którego wygląd wciąż wydawał się pamiętać czasy koronacji Królowej Elżbiety II, uchodził już za ciut przestarzałą konstrukcję. Choć jego popularność zaczęła powoli spadać, do jego stałej grupy odbiorców należeli początkujący kierowcy oraz osoby starsze, które jeszcze do dnia dzisiejszego potrafią trzymać pod kocem swój wychuchany skarb.

Ostatni egzemplarz będący odmianą Traveller wyprodukowano wiosną 1971 roku. Choć jego konstrukcję szybko zastąpił kontrowersyjny model Marina, leciwy Morris wciąż był darzony dużym sentymentem przez Brytyjczyków. O jego dużej popularności świadczy jeden z przebojów zespołu Madness, w którym legendarnym „Maddiemobile” jest właśnie biały Minor w wersji Tourer.

Morris jako oldtimer?

Jeśli rozglądasz się za samochodem, w którym bez względu na rocznik poczujesz magię końca lat czterdziestych – Morris Minor będzie słusznym wyborem. Dużym zainteresowaniem cieszą się wersje Traveller, które są cenione nie tylko za swój wygląd, ale i również za uniwersalność. Na zagranicznych aukcjach nietrudno natknąć się na godną uwagi ofertę. W końcu Minorów powstało łącznie aż 1,6 miliona sztuk. Proste rozwiązania techniczne nie zniechęcą też osób, które przygotowują się do zakupu pierwszego i nieszablonowego klasyka. Trudno znaleźć lepszego kandydata!

Zdjęcia: Krystian Tomala