Zapewne każdy z nas zna taką historię, kiedy to między człowiekiem, a jego samochodem rodzi się wyjątkowa, nierozerwalna wręcz więź. Osoby takie traktują swój wóz jak członka rodziny i w niektórych przypadkach użytkują go przez całe swoje życie. Jedną z takich osób bez wątpienia była Amerykanka Rachel Veitch (1919-2017), która przez lata darzyła swój środek transportu ciepłym uczuciem.

Mieszkająca w stanie Floryda kobieta nieprzerwanie od ponad 50 lat użytkowała kremowego Mercurego Cometa Caliente, rocznik 1964, który od razu po zakupie otrzymał ksywkę „Chariot”. Model ten był oferowany w liczbie 10 wersji nadwoziowych, z których każda oferowała swoim posiadaczom doskonały komfort oraz nowoczesny jak na początek lat sześćdziesiątych styl.  Rachel szybko zdecydowała się na czterodrzwiową odmianę eleganckiego sedana.

Opływający w chromowane dodatki samochód towarzyszył jej w wielu życiowych sytuacjach. Nigdy nie zawiódł na drodze, a każda, nawet najdrobniejsza naprawa była wykonywana natychmiastowo. Rachel za kierownicą swojego wozu przejechała kosmiczny wręcz dystans 567 000 mil! Śmiało można więc stwierdzić, że amerykański krążownik szos był świadkiem wielu zmian w kraju wolności, także tych drogowych. Gdy kobieta odbierała go z salonu – cena za litr benzyny wynosiła bowiem zaledwie 30 centów za galon! Cóż to były za czasy :)

„Samochód ten przeżył około 17 wymian akumulatorów, 8 wymian tłumików oraz moje 3 małżeństwa” – często podkreślała Rachel. Była pielęgniarka ceniła w swojej maszynie przede wszystkim świetnie zestrojoną, automatyczną skrzynię biegów, wspomaganie kierownicy oraz niezawodną klimatyzację, która w upalne dni, za jednym dotknięciem ręki potrafiła szybko umilić podróż siedzącym na wygodnych kanapach pasażerom.

Za istną biblię przypisaną dla tego wozu uznawany był solidnie oprawiony album, w którym spisana od nowości była cała historia tego egzemplarza, a w tym zapiski dotyczące bieżących wymian, ilości wlanej do baku benzyny oraz wciąż rosnącego przebiegu. Zapewne znalazł się tam również zapisek dotyczący pewnego zdarzenia, które miało miejsce w 2002 roku. Dotyczył on mandatu, które Rachel otrzymała za przekroczenie 37 mil na godzinę. Po tym jakże pamiętnym wydarzeniu, klasycznemu już wtedy aucie zafundowana została „kuracja odmładzająca” w postaci kosmetycznej renowacji i konserwacji niektórych podzespołów.

W wieku 94 lat kobieta postanowiła odłożyć kluczyki na półkę i przestać samodzielnie poruszać się po ruchliwych drogach Florydy. Zdecydowała, że po jej odejściu, Mercury nie trafi bezpośrednio w ręce jej rodziny, lecz zostanie przekazany do odpowiedniego muzeum. Swoją decyzję argumentowała tym, że nawet najbliżsi członkowie jej rodziny nie będą potrafili odpowiednio zająć się jej skarbem jak niegdyś ona sama. Wyjątkową historię Cometa znali wszyscy sąsiedzi kobiety, która zagościła nawet w jednym z programów Jaya Leno – amerykańskiego komika, a prywatnie zagorzałego fana klasycznych maszyn. Wóz kilkukrotnie gościł na przeróżnych wystawach poświęconych klasycznej motoryzacji.

Niestety, Rachel Veitch odeszła z tego świata 11 maja 2017 roku w wieku 98 lat. Już u samego kresu swojego życia mogła być jednak spokojna, że jej wierny kompan podróży nie odejdzie w zapomnienie. Samochód z miejsca zasilił zbiory kolekcjonera, który według informacji otrzymanych od zarządu znajdującego się w Hartford Wisconsin Automotive Museum – ceni swoją anonimowość. Przynajmniej wiadomo, że samochód nie poszedł na zmarnowanie.

 

Zdjęcia: Car brochures&adverts, Wisconsin Auto Museum, shutterbulky.com, throttlextreme.com, Fox News, CloudCom America