Chciałbym Państwu przedstawić mój lekki motocykl Jawa 50 Mustang typ 23p z 1979 roku. Może nie jest to bardzo wartościowy zabytek, lecz dla mnie jest on bezcenny. Jeżdżę na nim już ponad połowę własnego życia (mam prawie 20 lat).
Przejdźmy teraz do historii mojej „Jawki”. Motorower, choć wg oryginalnej instrukcji lekki motocykl, został wyprodukowany w 1979r . Jawka od tamtego właśnie roku jest cały czas w posiadaniu mojej rodziny. Kupił ją mój Tata, mając wtedy 14 lat. Z opowieści wiem, że w czasach kiedy na drogach w Polsce królowały Komary i Motorynki, Jawa była prawdziwą sensacją i u wielu wbudzała zazdrość.
Ja sam zacząłem na niej jeździć mając 8 lat. Początkowo jeździłem po podwórku, polu itd. Spełnieniem marzeń było otrzymanie karty motorowerowej, kiedy to wreszcie mogłem ruszyć w dalszą drogę. Pamiętam, że zwiedziłem wtedy chyba wszystkie boczne drogi powiatu. Potem zacząłem jeździć na zloty i dalej chętnie to robię.
Pierwszy raz pojechałem w 2010r. na rozpoczęcie sezonu „Kociewska Wiosna” w Pelplinie. Wspaniałe to było uczucie, jechać w paradzie ulicami miasta, pośród wielu „dorosłych motocykli”. Pamiętam też słowa motocyklistów, którzy przechodząc obok mojego motorku (choć stał pośród wielu innych maszyn) mówili: „Patrz Jawka! Na takiej uczyłem się jeździć, piękna jest”.
Wtedy wiedziałem, że wszystkie godziny i dni które spędziłem przy maszynie nie poszły na marne. W innym sezonie wybrałem się do Malborka. Krótka wycieczka była bardzo fajna, było ciepło i świeciło piękne słońce. Ponadto uśmiech pojawiał się kiedy podczas drogi pozdrawiali nas (jechałem wraz z bratem, który ma Simsona) inni motocykliści. Następną trasę którą sobie wyznaczyliśmy miała prawie 100 km. Trochę się obawiałem (chociaż nie jestem przesądny), gdyż droga biegła przez miejscowość o wymownej nazwie Piekło.
Zatrzymaliśmy się pod tablicą, aby zrobić zdjęcie. Byłem zadowolony, gdyż wydawało się mi, że nic się nie stało ,no właśnie wydawało mi się…Po zejściu okazało się, że kranik się rozszczelnił i paliwo ciekło. Na szczęście miałem jakiś woreczek i kawałek druta, dzięki czemu prowizorycznie naprawiłem problem co jakiś czas przelewając paliwo z woreczka do zbiornika.
Z motocyklem tym związane jest wiele historii, jednak aby opisać wszystkie, napisać musiałbym książkę. Teraz kiedy za oknem mróz i śnieg, planuję kolejne wyjazdy i już nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Niedługo pewnie Jawkę zastąpi jakiś większy motocykl, jednak ma ona u mnie dożywocie i ciepłe miejsce w garażu. Myślę, że Jawka, to jeden z tych pojazdów, które mają duszę.
Tekst oraz zdjęcia: Łukasz Seroka