Ekskluzywnie nie znaczy drogo…. Chciałbym przedstawić krótka historię związaną z moim zabytkowym autem.
W październiku 2008 roku pojechałem w okolice Słomczyna obejrzeć Wołgę GAZ-24 z 1972 roku. Auto było w kiepskim stanie technicznym. Jeździło co prawda, ale wszystkie płyny ekspoloatacyjne znaczyły ślad podczas jazdy.
Dodatkowo ktoś o ten pojazd niezbyt dbał. Auto miało lakier turkusowy, który z biegiem lat zmatowiał kompletnie. Brakowało emblematów, zegary były od późniejszego modelu. Wiedziałem, że nie jest dobrze ale dostrzegłem w tym aucie potencjał. Autem dojechałem do mojej rodzinnej miejscowości w województwie podkarpackim, czyli udało mi się pokonać ponad 250 km po zakupie.
Po 2-3 miesiącach prac auto dało mi mocno w kość i stwierdziłem, iż ze względu na swój charakter musi mieć wschodnie imię kobiece. Jako, że w dniu zakupu w kalendarzu wschodnim było akurat Valentiny to takie imię otrzymała.
Głównym założeniem remontu było urzeczywistnienie marzenia o czarnej Wołdze. Przez prawie 2 lata każdy weekend przybliżał mnie coraz bardziej do mojego marzenia. Jako, że pracuję w Warszawie to nie było to łatwe. W każdy piątek po pracy jechałem ku memu marzeniu a w niedzielę w nocy wracałem.
I w 2010 roku wreszcie auto w odmienionej formie zawitało znowu na drogach województwa mazowieckiego. Początkowo czułem się trochę obco nie znając innych pasjonatów aut zabytkowych, ale jak tylko zacząłem bywać na zlotach auto odpłaciło mi za te wszystkie wyrzeczenia związane z remontem.
Poznałem wielu ciekawych i wspaniałych ludzi, z którymi przeżyłem niezapomniane chwile. W maju 2012 roku Valentina zawitała ponownie do mego domu rodzinnego wioząc do ślubu pierwszych klientów – moich wieloletnich przyjaciół….
Tekst oraz zdjęcia ze zbiorów: Paweł Zawół