W ten projekt pokładano więcej, niż wielkie nadzieje. Miał być to zupełnie nowy rozdział w historii legendarnej marki, która pod koniec lat pięćdziesiątych po cichu marzyła o podboju segmentu kompaktowych samochodów. Poznajcie historię Alfy Romeo Tipo 103, która powstała tylko w jednym egzemplarzu.

Początki tego samochodu sięgają jeszcze drugiej połowy lat pięćdziesiątych, kiedy zarząd Alfy Romeo świętował swój wielki sukces sprzedażowy związany z modelem Giulietta. Zraz po Fiacie, którego produkty stanowiły 80% samochodowej populacji Włoch, był to drugi największy koncern samochodowy we Włoszech. W 1958 roku dyrektorzy Alfy Romeo podpisali także umowę z Renault. Jej celem miała być licencyjna produkcja znanego z francuskich dróg modelu Dauphine, który był ładny, tani i prosty w obsłudze. Zakładano, że każdego dnia z taśm mediolańskiej fabryki miało zjeżdżać aż 250 egzemplarzy obłych „renówek”. Jednak największym plusem zakupu licencji była możliwość nabrania dodatkowego doświadczenia w dziedzinie produkcji małych aut. Było to bowiem niezbędne do wdrążenia do sprzedaży Tipo 103 – samochodu, który już we wstępnych założeniach miał być małym sedanem o wielu innowacyjnych rozwiązaniach technicznych.

Przypatrując się jego wyglądowi zewnętrznemu, pewnie wielu z Was mignęła przed oczami sylwetka produkowanego w latach 1962-1976 Renault 8. Nic bardziej mylnego! Do dziś wiele osób twierdzi, że koncepcyjna Alfa była bardzo mocną inspiracją dla francuskiego auta. W obu samochodach bardzo podobne były boczne przetłoczenia, linia szyb oraz czterodrzwiowe nadwozie. W jego wyglądzie można dopatrzyć się również kilku szczegółów, które w lekko dopieszczonej formie pojawiły się w debiutującym w 1962 roku modelu Giulia.

W jego wnętrzu dominowała raczej prostota form, choć i tam nie zabrakło włoskiego artyzmu. Został on ukazany w postaci przepięknej, kremowo-czarnej kierownicy z chromowanym pierścieniem klaksonu oraz poprowadzonym pod kątem uchwytem zamocowanym po stronie pasażera. Tuż obok nieco „citroenowego” prędkościomierza znajdowała się praktyczna wnęka na drobiazgi, która w żaden sposób nie psuła wyglądu całci.

Podobnie jak w przypadku debiutującego w 1959 roku Austina Mini, przestrzeń, jaką dysponował model Tipo 103 została zagospodarowana do granic możliwości i skrywała w sobie kilka naprawdę przemyślanych rozwiązań. Jednym z nich było chociażby umiejscowienie koła zapasowego, do którego dostęp umożliwiało podniesienie siedziska tylnej kanapy. Najwięcej oklasków zebrał jednak napęd na przednią oś, który w tamtym okresie nie uchodził jeszcze za tak popularnym rozwiązanie. Za silnik odpowiadała czterocylindrowa, około 50-konna jednostka o pojemności 900 cm3. Został on zamontowany poprzecznie, zaraz koło skrzyni biegów. Ekonomiczny pojazd maksymalnie „wyciągał” 139 km/h.

Praktyczny sedan miał być produkowany w 75 000 sztukach rocznie. Choć prototyp był już gotowy w 1960 roku, jego testy drogowe przeprowadzono (nie wiedzieć czemu) dopiero dwa lata później… Los konceptu był jednak już z góry przesądzony, bowiem ówczesny prezes Alfy Romeo, którym był Giuseppe Luraghi stwierdził, że koncern powinien zająć się produkcją czegoś nieco większego. Zgodnie z podjętą decyzją, jeszcze latem 1962 roku niebieski Tipo 103 trafił w ręce fabrycznego muzeum, gdzie też znajduje się do dnia dzisiejszego.

Szkoda, że czasami nie da się odmienić biegu niektórych spraw. Kto wie, może gdyby niewielka Alfa Romeo została szybciej przetestowana i finalnie wdrążona do oficjalnej produkcji – byłaby sukcesem na miarę Fiata 850 czy Renault 8?

 

Zdjęcia: Car Deisgn Archives, Autoemotodepoca.altervista.org, Paolo Degre, Wikipedia.org