Przełom XX i XXI wieku był złotym okresem dla Alfy Romeo. Po otrzymaniu tytułu Europejskiego Samochodu Roku za model 156, przedstawiciele marki postanowili skorzystać ze swojej szczęśliwej passy. W 1998 roku do produkcji dołączył model 166, który swoim był zaplanowanym ciosem w kierunku niemieckiej konkurencji.

Autorem zadziornych kształtów następczyni modelu 164 był Walter de Silva, który na swoim koncie miał już takie projekty jak Alfa Romeo 155 czy 156. Pracujący w późniejszym okresie dla marki Volkswagen Włoch udowodnił, że elegancja i dynamika mogą iść ze sobą w parze. Dowodem na to był design Alfy 166, który dla wielu jej użytkowników – wciąż nie potrafi się zestarzeć.

Dyskusyjny dla niektórych był natomiast wygląd przodu auta. Pewna część osób krytykowała go za zbyt małe klosze reflektorów przednich. Sporo osób zmieniło jednak swoje zdanie, gdy w 2003 roku zobaczyło wersję po face-liftingu…

 

W jej wnętrzu nie brakowało nuty włoskiego artyzmu. Choć do jego produkcji użyto też sporo materiałów wykonanych z tworzywa – na pewno nie sprawiało one przygnębiającego wrażenia, jak często bywało to u niemieckiej konkurencji. Sportowe akcenty w postaci dynamicznie rozmieszczonych wlotów powietrza, poręczny schowek zlokalizowany na samym jej środku, czy dostępny w każdej wersji komputer pokładowy sprawiały, że nawet krótka przejażdżka za skórzaną kierownicą Alfy stawała się przyjemna. Minusem dla wielu użytkowników tego modelu był jednak przycisk służący do otwierania bagażnika. Umiejscowiono go w mało praktycznym miejscu, bo w schowku po stronie pasażera. Jeśli kierowca chciał jednak otworzyć bagażnik z zewnątrz, dostęp do jego zamka skrywał się pod ruchomym logo na tylnej klapie.

Na samym początku palety silników znajdowała się jednostka 2.0 16V Twin Spark. Niestety, 155-konny motor do dziś owiany jest niechlubną sławą ze względu na wysokie ryzyko wystąpienia awarii. Większość samochodów z polskiego rynku wtórnego posiada jednak wysokoprężne jednostki 2.4 JTD, które uważane są za dość trwałe. Prócz benzynowej odmiany 2.5 V6, najbardziej topowym silnikiem przednionapędowej Alfy była trzylitrowa odmiana Busso 24V V6. 226-konna jednostka o przepięknym brzmieniu i niemniej zjawiskowym wyglądzie zasłynęła ze wspaniałych osiągów (jej prędkość maksymalna wynosiła 243 km/h), za które trzeba było jednak słono płacić na stacji benzynowej. Najlepiej wyposażone odmiany tych aut można łatwo rozpoznać po dopisku „Super” w ich nazwie.

Znaczącą zaletą 166-tki był jej wysoki (jak na tamte czasy) poziom bezpieczeństwa. Różnił się on od tego, który oferował swoim klientom model 156, czy 147. Po modernizacji nadwozia w 2003 roku, Alfa Romeo 166 straciła nieco ze swojego uroku. Prócz diametralnie odmienionej stylistyki pasa przedniego, drobnych zmian dokonano również we wnętrzu, gdzie zagościło zupełnie nowe koło kierownicy. Do gamy silników dołączyło też kilka nowych jednostek – benzynowych oraz wysokoprężnych. Ostatnie sztuki 166-tki trafiły do salonów w roku 2007.

 

W Polsce, ekskluzywny wóz zasłynął głównie dzięki epizodycznej roli w kultowej komedii kryminalnej Olafa Lubaszenki pt. „Chłopaki nie płaczą” z 2000 roku. Luksusowy sedan klasy średniej-wyższej był własnością gangstera o ksywce „Fred”, w którego rolę wcielił się Cezary Pazura. Wykorzystany w filmie egzemplarz uchował się do dnia dzisiejszego i obecnie znajduje się w rękach polskiego pasjonata Alfy Romeo. Urok modelu 166 docenił też polski dziennikarz i krytyk kulinarny Robert Makłowicz, który od wielu lat jest wiernym pasjonatem włoskich samochodów z duszą.

O blaskach i cieniach tego modelu Alfy Romeo wspomniał nam też Przemysław Sipiński, o którego Fiacie Punto Cabrio mogliście przeczytać na naszej stronie jakiś czas temu. Parę ładnych lat temu był on także właścicielem własnej 166-tki:

– „Alfę Romeo użytkowałem przez cztery miesiące. Jej wnętrze było świetne, tylna kanapa miała dwa miejsca, które nie ustępowały komfortem przednim fotelom. Pod tym względem, konkurencja w postaci Mercedesa w210 czy BMW E39 może jej czyścić przysłowiowe buty. Miejsce środkowe można było raczej traktować awaryjnie. Sam design wnętrza też mi się podobał, wszystko było tam spójne. Lewarek dźwigni zmiany biegów chodził dosyć opornie, lecz mogła być to wina tego, że mój egzemplarz być dosyć „zmęczony”. Stylistyka nadwozia rzeczywiście może przypominać świnkę z powodu tych małych lamp i grilla (Scudetto, żeby mnie Alfiarze nie zabili 😉 ). W Alfie Romeo Spider, którą też miałem, silnik 2.0 T.S. chodził o wiele lepiej. Trudno powiedzieć, czy były takie same – Spider miał silnik 150 KM z aluminiową pokrywą zaworów, a 166-tka posiadała 155-konną jednostkę z plastikową. Dużo rzeczy różni te jednostki. Najlepszy silnik to Busso, ewentualnie Jtd. Nie kupiłbym drugi raz tego modelu. Ale tylko z powodu tego, że wolę mniejsze samochody. Nie potrzebuje takiej „krowy”. Gdybym miał kupić kolejną Alfę, byłby to model 33.”

– „Czy 166 to przyszły youngtimer? Jak najbardziej. Ale nie teraz, jeszcze daleka droga przed nią. Nie jest to samochód kultowy. Nie ma historii, która mogłaby wpłynąć na to, że stanie się pożądanym modelem w bliskiej przyszłci, a chyba to ma największy wpływ, czy samochód będzie youngtimerem, czy nie. Prosty przykład: Peugeot 205 kontra 309. Pierwszy od razu kojarzy się z b-grupowym T16, GTI, CTI. Drugi to niechciane, brzydkie kaczątko. Pomimo tego, że miało np. wersję GTI16, które było mocniejsze od 205 GTI, to nie ma historii, która by sprawiła, że byłby to ceniony model w innych wersjach, niż wersja topowa.” – dodaje nasz rozmówca.

 

A Wy jak uważacie? Czy Alfa Romeo 166 może już się ubiegać o tytuł luksusowego youngtimera?

 

Zdjęcia: Car brochures&adverts, Przemysław Sipiński, Media.stellantis.com, IMCDB.org