Ekskluzywne limuzyny marki Fiat? Dziś to pojęcie uznane jest niestety za wymarłe… Gdyby ktoś powiedział to w 1961 roku – byłoby to zapewne nie do pomyślenia, a autor tych słów zostałby natychmiastowo odesłany do najbliższego kiosku, gdzie w motoryzacyjnej prasie mógłby przeczytać o debiutującym Fiacie 2300. Jakie więc były losy samochodu, który w chwili swojego debiutu mógł konkurować z Peugeotem 404 i Oplem Rekordem?

Projektantem jedynych w swoim rodzaju linii był Dante Giaciosa – włoski wizjoner dobrego i prestiżowego smaku rodzimej motoryzacji. Jego ówczesny projekt zawierał w sobie wszystko co najlepsze mógł wówczas zaoferować samochód klasy średniej-wyższej. Karoseria była niezwykle modna i posiadała swoisty powiew amerykańskiej motoryzacji. Z przodu uwagę przykuwały „zadaszone” pod chromowanymi listwami, podwójne reflektory, które zapewniały bardzo dobre wietlenie drogi. Z tyłu zaś, ku górze pięły się dyskretnie poprowadzone płetwy tylne, w których zgrabnie ulokowano dobrze widoczne klosze lamp tylnych. Ponadto, cała karoseria obfitowała wręcz w eleganckie listewki, a większość egzemplarzy wyjeżdżała z salonu wyposażonych w cienkie opony z białym paskiem. Kto by się wtedy nie oparł takiej limuzynie?

Innowacja to także silniki Fiata 2300. Sześciocylindrowe jednostki chwalono za doskonałą elastyczność oraz dostojną kulturę pracy, która była pozbawiona niemalże wszystkich drgań dobiegających spod zakończonej chromowanym ornamentem maski. Silnik o pojemności 2,3 litra dysponował mocą ponad 100 KM, które doskonale sprawdzały się nawet na autostradzie, na której nowy wówczas Fiat potrafił zostawić nawet mocną i dosyć popularną wówczas konkurencję z tyłu. Jednostka posiadała żeliwny blok oraz jak przystało na legendarne samochody włoskich marek – aluminiową głowicę cylindrów.

Nawet dłuższe podróże umilało doskonale zaprojektowane wnętrze. Szerokie i wygodne fotele przednie zostały wyposażone w innowacyjny wówczas system składania oparć. Pasażerowie, którzy zajęli natomiast tylną kanapę mieli do dyspozycji wygodny podłokietnik i dyskretnie ulokowane w drzwiach popielniczki zarezerwowane dla palących pasażerów. Innowacyjny był również system cyrkulacji ciepłego powietrza we wnętrzu. Ponadto, samochód posiadał dwutonowy klakson (na miasto oraz na wieś), bezpieczny przycisk blokowania drzwi, a niektóre z lepiej wyposażonych egzemplarzy posiadały nawet swój własny panel szyberdachu.

Obszerna przestrzeń bagażowa została zaplanowana w taki sposób, aby nawet największe gabarytowo walizki bez problemu „wślizgiwały się” do niej. Spora przestrzeń bagażowa nie zaburzała również linii tyłu auta. Model ten, w szczególności w topowej europejskiej specyfikacji Lusso był więc idealnym środkiem transportu dla szefostwa wielkich firm na Północy Włoch. Najlepiej wyposażony był jednak Fiat 2300 Special Saloon. Posiadał on nieco zmodyfikowany wygląd pasa przedniego oraz wydłużony o 8 cm rozstaw osi. Umożliwiało to stworzenie jedynego w swoim rodzaju przedziału pasażerskiego z tyłu, który był wykończony z niezwykłą dokładnością.

„Kierowca bombowca” również mógł poczuć się jak w prezydenckiej limuzynie. Mówiło się wówczas, że kierowca takiego Fiata nie musi praktycznie ściągać ręki z kierownicy, by użyć któregoś z przełączników – było w tym sporo prawdy, gdyż wszystko było idealnie rozplanowane. Górna część przedniego kokpitu, jak i spód deski rozdzielczej zostały obite miękkim materiałem.

 

Podobnie było w kwestii drzwi. W podłodze na próżno można było szukać lewarka zmiany biegów, ponieważ znajdował się on jak to przystało w luksusowym samochodzie z początku lat sześćdziesiątych – w kierownicy. Co ciekawe, Fiat 2300 w wersji Berlina  był również pierwszym modelem włoskiego giganta, w którym zastosowano automatyczną skrzynię biegów. Dostępna była ona również w oferowanej na rynek amerykański odmianie 2300 „De Luxe”.

W razie nagłej zmiany sytuacji na drodze – kierowcę Fiata 2300 ratowały wspomagane hamulce tarczowe zamontowane na wszystkich czterech kołach. W tamtym czasie była to prawdziwa rewolucja. Kolejnym zabezpieczeniem były również żarzące się w przednich drzwiach światła ostrzegawcze, które podczas złej widoczności dawały się zauważyć innym kierowcą jadącym w oddali. Jak na początek lat sześćdziesiątych – samochód ten mocno zapisał się w pamięci konkurencji.  Nawet przy złej pogodzie, spokojną jazdę w każdych warunkach zapewniała duża przednia szyba, która gwarantowała doskonałą widoczność. Pomocnicze były również wycieraczki o zmiennej prędkości, słynące z tego, że jednym ruchem potrafią oczyścić niemal całą przestrzeń szyby.

Wariantów nadwoziowych było kilka. Były wszystkim dobrze znane „Berliny” czy dystyngowane limuzyny przeznaczone do największych wydarzeń państwowych, które powstawały przy pomocy studia Francisa Lombardiego. Jedną z rzadziej występujących odmian była jednak wersja Familiare (kombi), znana za oceanem jako „2300 Station Wagon”. Dysponowała ona większą przestrzenią bagażową i płaską podłogą ładunkową, którą można było uzyskać po złożeniu tylnej kanapy. Oryginalna broszura zapewniała jednak, że ten wariant nadwoziowy jak tak samo luksusowy jak standardowy Fiat 2300. Naturalnie, w ofercie Fiata istniała również o wiele droższa, sportowa odmiana 2300S w nadwoziu coupé, cabrio czy wersja Ghia. Lecz te samochody przedstawimy Wam za jakiś czas.

 

Oficjalne zakończenie produkcji Fiata 2300 miało miejsce zaledwie po miu latach od jego debiutu, w 1969 roku. Jego miejsce w hierarchii zajął Fiat 130, który był równie piękną limuzyną. Na próżno już jednak było w nim szukać tego wyjątkowego ducha lat sześćdziesiątych, kiedy marka Fiat naprawdę pokazywała na co ją stać.

Zdjęcia: Car brochures&adverts, Fiat