Przedstawiam swój garaż: Trabant 601s Universal
Rok produkcji: 1972 (karoseria 1986)
Pojemność silnika: 595 cm3
Auto jest z bogatą historią, no i oczywiście jest to już auto mojego, 9 letniego synka, który jak ukończy 18 lat będzie jego właścicielem. Syn załapał bakcyla i też interesuje się zabytkową motoryzacją.
W 2009 roku pojechałem z kolegą szfagra z Białogardu do Berlina przepisać dokumenty morskie na żeglugę rzeczną. Znał on bardzo dobrze język niemiecki.
Po przyjechaniu na miejsce, gdzieś blisko centrum Berlina, stało sporo Trabantów. Powiedziałem wtedy do Grześka, ”jakby mój tata to widział, to pewnie by sobie kupił takiego od razu” (tato uwielbiał motory i wszystko co zabytkowe, zresztą ja też tak mam).
Grzesiek nagle odpowiedział, „słuchaj ja mam takiego i chcę sprzedać”. Po powrocie z Berlina odwiozłem Grześka do Białogardu i wróciłem do Kołobrzegu. Powiedziałem tacie od razu po powrocie o tym Trabancie, najpierw ile ich spotkałem w jednym miejscu w Berlinie, a potem, że kolega ma do sprzedania i to w kombi. Tata oświadczył, że jutro jedziemy go zobaczyć, ale raczej nie zobaczyć, tylko od razu go kupić. Zaznaczył też, aby nic nie mówić mamie i mojej żonie.
Pojechaliśmy następnego dnia i kupił go bez zastanowienia, bo naprawdę było warto. Dodatkowo Grzesiek dał nam wiele części. I tak ja wracałem Trabantem a tata swoim samochodem. Były przygody, bo nie mogłem zmienić świateł z drogowych na mijania. Ale jakoś dojechałem.
Podobał mi się ten Trabant. Tata postawił go w garażu i dłubał przy nim jak tylko miał chwilkę, lecz bardziej stał i się marnował. Mówiłem do taty „pomaluj go bo zarośnie „mchem””. Ale jakoś to do niego nie docierało.
Pewnego razu piliśmy piwko w garażu i znów powiedziałem: „pomaluj go wreszcie”. Ja wtedy zbierałem na auto, chciałem kupić coś dla siebie. Tata powiedział: „słuchaj Rafał, zbierasz na samochód, jak chcesz daje ci Trabanta i go sobie rób”. Tak jak stałem, wyjąłem telefon i zadzwoniłem do żony: „słuchaj Sylwia, tata daje nam Trabanta, remontujemy go?” Odpowiedź brzmiała: „tak remontujemy”. Dla mnie to było coś wspaniałego. Na drugi dzień pojechałem do mechanika, zapytałem o cenę i na następny dzień już wstawiłem do lakiernika. Nie pomalowałem go jeszcze w środku, bo nie starczyło pieniędzy, ale zrobię to w przyszłości ja albo już mój syn.
Cieszę się już tym Trabantem z dorastającym synem Oskarkiem, który za nic w świecie nie pozwoli go oddać, tym bardziej, że wie, że jak skończy 18 lat będzie jego.
Pozdrawiam społeczność KlassikAuto.pl
Rafał Dzikiewicz