Z opowieści mojego wujka: płk. Jana Danelskiego, po którym odziedziczyłem ten pojazd. Fiat został kupiony w 1979r. w Warszawie. Mój wujek dostał talon od swoje kolegi (syna Premiera z czasów PRL-u).
Seria tych samochodów była częściowo eksportowana do Albanii. Wujek używał go wyłącznie do wyjazdów rodzinnych. Najdłuższą podróżą tego auta był wyjazd do dawnego NRD w 1988 roku.
Pamiętam, gdy byłem małym chłopcem, wujek sadzał mnie na kolana i robiliśmy małe przejażdżki. I tak zaczęła się moja fascynacja tym samochodem.
Wyjeżdżając od wujka z Warszawy nie mogłem się doczekać następnych wakacji bądź jakiekolwiek, ponownej wizyty, aby przy aucie pomajsterkować. W 2008r. podczas odwiedzin u mnie w domu, (wujek miał już swoje lata i nie czuł się najlepiej), wujek obiecał mi, że odziedziczę dużego Fiata po nim, bo w głębi duszy wiedział, że samochód nie będzie zmarnowany. W 2009r. wujek niestety zmarł, a w maju 2010 roku dostałem swój spadek.
Cieszyłem się jak małe dziecko. Niestety tak się złożyło, że przez ponad 2 lata nie eksploatowałem Fiata z przyczyn finansowych. Stał przed budynkiem gospodarczym. To był mój wielki błąd. Pewnego wieczoru, po pracy, szykując się do snu, poszedłem z teściem zapalić przed budynek papierosa. Po chwili zobaczyłem, że świeci się w aucie światło. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie, ponieważ nie było w nim akumulatora. Chyba był to znak od wujka, że źle robię i muszę zająć się autem. I tak też uczyniłem. Zrobiłem generalny remont. Teraz samochód nabrał pełnego uroku.
Pozdrawiam miłośników portalu
Kamil Niewiadomski