Firma Triumph Motor Company w latach 1966-73 produkowała nieduże, dwuosobowe copue oznaczone symbolem GT6. Z rzędowym, sześciocylindrowym silnikiem o pojemności 2 litrów była to prawdziwa drogowa rakieta!
Moc jaką udało się osiągnąć z tego silnika nie była imponująca. Tylko 96 KM, i to przy zasilaniu dwoma gaźnikami i stopniu sprężania 9,5:1. Ale przy masie własnej równej 860 kg to wystarczało, aby auto jeździło do 180 km/godzinę, a prędkość 100 km/godz. osiągało już po 10 sekundach. Jak przystało na wóz sportowy napęd jest przenoszony przez czterobiegową ręczną skrzynię na tylne koła. Zużycie paliwa nawet jest sympatyczne, jak na taki silnik i wynosi około 10 litrów na 100 km.
Przy wymiarach (dł./szer./wys.) 3,632/1,448/1,194 [m] to auto było jak dobrze dopasowany kostium pływacki. Brytyjczycy nie bardzo ufając rodzimym talentom designerskim już w 1963 roku zlecili Giovanni Michellotiemu opracowanie nadwozia, przy wykorzystaniu ramy i elementów podwozia z modelu Spitfire Mk4, który zresztą też był kreślony ręką tego Włocha. Podobieństwo pomiędzy tymi modelami widać wyraźnie w wersji Mk1, której w latach 1966-68 wyprodukowano w ilości 15.800 sztuk. Można nawet powiedzieć, że był to Spitfire Mk4 z blaszanym dachem i nowym tyłem. Nawet początkowo chcieli to auto napędzać jednostką ze Spitfire, ale cztery cylindry nie zapewniały odpowiedniej dynamiki, bo auto było sporo cięższe. Oczywiście cięższy silnik wymagał też innych sprężyn z przodu i znowu były zmiany. Zresztą przez cały okres produkcji eksperymentowano z różnymi systemami zawieszenia. W efekcie auto nigdy nie miało opinii „dobrze się prowadzącego”, co oczywiście w przypadku pojazdu ma zupełnie inne znaczenie.
Wersja Mk2, której w latach 1968-70 wyprodukowano ponad 12 tysięcy straciła podobieństwo do pierwowzoru otrzymując zupełnie inny przód. Wersja Mk3 (to ta na zdjęciach) produkowana w latach 1970-73 dostała naprawdę niezwykle smukłą sylwetkę, co oczywiście przełożyło się od razu na znakomite parametry aerodynamiczne. W modelu Mk3 hamulce już są ze wspomaganiem. Wnętrze jest wykończone drewnem. Jest pełny zestaw przyrządów, miękkie wykładziny, a nawet nagrzewnica w standardzie. Rzecz raczej mało spotykana w tych latach w angielskich samochodach sportowych. Wybrzuszenie na masce dodawało mu niesamowitego smaczku. Wyprodukowano ponad 13 tysięcy Mk trójki.
Niestety w warunkach konkurencji i wolnego rynku lepszy produkt, a może lepiej reklamowy wypiera produkt słabszy. Tak się stało z GT6. Model MGB GT wykosił z rynku to smukłe coupe. Nie pomogła nawet długa lista opcji które można było dokupić do tego auta. W sumie szkoda, bo auto jest ładne i nawet jako youngtimer w świetle obecnych kryteriów urody samochodowej tak jest oceniane. Prezentowany egzemplarz ma jedną poważną wadę. Kierownica jest po niewłaściwej stronie. Z drugiej strony ten defekt wymusza jazdę z pilotem, który musi dbać o ocenę sytuacji na drugim pasie. Jeśli pilotka (i nie chodzi tu o nakrycie głowy) jest ładna i bystra może to nie jest wada.
Auto ma znakomity dostęp do silnika i nie tylko, bo podnosi się cała przednia część nadwozia. Przez tylną klapę jest dostęp do bagażnika, który raczej jest symboliczny. Fotele są umieszczone dość blisko siebie, tak że czuje się cały czas łokieć pasażera. Jeśli jest to ładny łokieć, to nie można narzekać, szczególnie, że dźwignia zmiany biegów też jest bardzo blisko kolan pasażerki.
Ceny tego modelu w różnych wersjach, ale w stanie gotowym do jazdy, obecnie wahają się pomiędzy 5, a 12 tysięcy, tyle, że funtów. Ponieważ samochód nie odniósł sukcesu na rynku amerykańskim, być może był dla niego za mały, do tego już zaczynały się tam szarogęsić przepisy ekologiczne, które znacznie osłabiły dynamikę tego auta, trudno obecnie trafić na egzemplarz z kontynentalnie umieszczoną kierownicą. Z częściami nie ma problemów. Na eBay-u jest stale ponad 1,5 tysiąca ofert. Ponadto są sklepy internetowe oferujące wszystko co potrzeba do tego auta. Tylko mieć pieniądze.