Stanisław Joński z Borowna: „Przywrócona do życia”.
MZ Trophy 250/2 ES
Rok produkcji: 1968
Pierwsza rejestracja: 1969r.
Pojemność silnika: 250 ccm
Moc silnika: 16 KM (14kW)
Waga: 152 kg bez paliwa
Zbiornik paliwa: 15l
Motocykl, który w naszej rodzinie żył za czasów młodości mojego ojca, jego brata i ich ojca, po 2 latach generalnego remontu powrócił do życia i znów może cieszyć się smakiem 95 oktanowego napoju zmieszanego z olejem.
Długie dwa lata, spędzone w garażu wspólnie z moim „Braciakiem”. Często przesiadywaliśmy do późnych godzin w garażu, żeby prace szły do przodu. Często brakowało nam nerwów, bo ciągle coś innego wyskakiwało do zrobienia albo coś do czegoś nie pasowało przy składaniu.
Niestety tak to już jest, jak wszystko robi się samemu, w oparciu o niemieckie plany maszyny. Dzięki temu jednak są takie momenty w życiu każdego z nas, które zapadają w pamięci do końca życia. Takim momentem był dla mnie pierwszy „odpał” silnika.
„Kopaliśmy” go z 15 minut. Powoli brakowało sił w końcu to dość ciężka maszynka. Była chyba 1 w nocy i już stwierdziliśmy, że idziemy do domu ale kusiło mnie, żeby jeszcze go pomęczyć ze 2 razy…i udało się. Serce mi waliło jak nigdy. Identyczne uczucie, a nawet i jeszcze większe miałem, jak pierwszy raz wyjeżdżałem nim na testy na drogę…bez świateł, z rurkami zamiast tylnych amortyzatorów i bez żadnych dokumentów.
Pierwsze kilkaset metrów, świst powietrza, moc silnika przy każdej zamianie biegów – niezapomniane! To samo uczucie towarzyszyło mi przy pierwszej oficjalnej przejażdżce po złożeniu kompletnego motocykla. Wielka szkoda, że tym razem robiłem to sam i że nie było przy tym mojego „Braciaka”, no ale takie życie.
Motocykl został odrestaurowany do najmniejszych detali z oryginałem produkcyjnym. Wyjątek stanowi zmiana układu zapłonowego jak i całej instalacji elektrycznej z 6V – platynki, na 12V VAPE – bo to znacznie stabilniejsze rozwiązanie.
Motocykl został zarejestrowany na białych tablicach. Obecnie jest w pełni sprawny i jeżdżący. W ten właśnie sposób MZ została przywrócona do życia i to w pełni aktywnego życia w Naszej rodzinie.
Tekst oraz zdjęcia: Stanisław Joński