Będzie to nietypowa historia okiem kobiety…

Jestem właścicielką FSM Syrena 105l Cabrio, rok produkcji 1979.
Chciałabym zaprezentować moją Syrenkę cabrio. Jestem jej właścicielką od 5 lat. Kupiona zimą, przyjechała na kołach spod Krakowa – z miejscowości Miechów, do Bydgoszczy.

Do tej pory mnie nie zawiodła. Pamiętny, pierwszy weekend stycznia. Mróz jak diabli.. Jechaliśmy po nią na tzw. wariata, bez lawety, licząc, że wszystko będzie dobrze. Trochę nerwów nas to kosztowało. Przyjeżdżając na miejsce okazało się, że Syrenka nie była odpalana od jesieni. Miała zamarznięty bak paliwa. Minęło jednak parę chwil i zadudniła: rymm tymtymrymm … Tak to było niesamowite. Cieszyłam się jak dziecko.

Brak ogrzewania, koc na kolanach, niedziałające wycieraczki, plandeka-
atrapa zamiast dachu, ale to było już bez znaczenia. Szczęśliwie dojechała po 9 godzinach drogi. Jechałam „security car” za Syrenką. Nie prowadziłam jej wtedy. Wjeżdżając do centrum miasta Bydgoszcz mieliśmy okazję podziwiać pokaz fajerwerków Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – Światełko do Nieba. Nie wierzyłam w to co się dzieje, że nam się to udało. Pomyślałam „jeszcze fajerwerki na naszą cześć puszczają!” Nigdy tego nie zapomnę…

Jednak nie wszystko było takie kolorowe jak wyglądało. Nie było mnie stać na to auto, aczkolwiek nie brałam kredytu. Aby ją kupić, zapożyczyłam się u koleżanek, które później spłacałam przez dłuższy czas. Jedną, serdeczną przyjaciółkę Mariannę chyba do 2 lat! Taka była moja determinacja, by pozyskać Syrenkę. Chciałam jej serdecznie podziękować za cierpliwość. Moje koleżanki mówią, że to najlepszy zakup w życiu.

Jak to było, dlaczego Syrena?
Chyba z sentymentu. Ojciec miał Syrenkę rolniczą r-20. Kiedy byłam mała jeździłam z nim do miasta sprzedawać ziemniaki. Wtedy auto nie wydawało mi się fajne. Miało brzydki wypłowiały piaskowy kolor, śmierdziało, kopciło. Czasami nawet chowałam się pod siedzenie, aby mnie nie było widać … Jednak z wiekiem, człowiek się zmienia i dojrzewa do pewnych rzeczy. Motoryzacją zaszczepiła mnie mama, która miała prawo jazdy już od 16 roku życia, nawet na motocykl! Zawsze lubiłam słuchać jej opowieści jak to jeździła swoim ulubionym małym fiatem. Przez nią zainspirowałam się samochodami z tamtych lat…

Kilka innych osób miało również wpływ na kupno Syrenki. Niegdyś cel nieosiągalny, stał się w zasięgu ręki. Chyba przełomem była niezapomniana podroż ze znajomymi sympatycznym pomarańczowym Garbuskiem do Warszawy. Przeglądając już wielokrotnie ogłoszenia z autami z okresu PRLu, trafiliśmy na NIĄ, tak Czerwony Kabriolet … Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale pomyślałam: „TA ALBO ŻADNA”. Miłość od pierwszego wejrzenia… Zadzwoniliśmy do ówczesnego właściciela. Obiecaliśmy, że dostanie tyle ile będzie chciał, ale ma poczekać na nas… i poczekał…przeszło miesiąc. Nie wiem jak to możliwe. Chyba miał dobre serce. Nie zależało mu na szybkiej sprzedaży. Chciał, aby Syrenka trafiła w dobre ręce. Sam sprzedawał ją z bólem serca, ponieważ stracił garaż i nie chciał aby stała pod chmurką. Wtedy Syrenki nie były jeszcze takie drogie, chodliwe, nie znikały z aukcji jak ciepłe bułeczki.

Auto ma u mnie dożywocie. Ciepłe miejsce na wsi, w garażu, nie ma Opcji, aby ją sprzedać. Jestem nią oczarowana.

Syrena cieszy się sympatią w okolicach Bydgoszczy. Uczestniczy w rajdach i zlotach. Znajomi fotografowie wypożyczają ją do sesji zdjęciowych. W tym sezonie wygrała konkurs Show&Shine na lotnisku w Wilczych
Laskach k. Szczecinka, prowadzony przez Patryka Mikiciuka. Ścigała się nawet w pokazie specjalnym na 1/4 mili. Autko nie stoi zbyt często w garażu , „nie kurzy się „. Czasami sama przy niej coś majsterkuję. Najczęściej to kosmetyka, polerowanie. Zdarzyło mi się też przy instruktażu wymienić pompkę paliwa, sworzeń. Zmienić osłonę przegubu. Zapłonu niestety nie potrafię ustawić, ale od czego ma się znajomych, którzy są przeważnie bardzo pomocni? Syrenka jeździ na dalekie trasy do Bielska Białej, Gdańska, Żuromina, Wałcza, Iławy. Podczas Pierwszego Śląskiego Zlotu Syren w Bielsku Białej, ekipa z Tvn Turbo raport kręciła w niej relację z rajdu.

Syrenka ma też swój fun page na facebooku, gdzie relacje z podroży można śledzić na bieżąco: https://www.facebook.com/syrena.cabrio

Motoryzacyjna choroba postępuje. Do kolekcji dołączył biały Fiat 126p z 88 roku, którym staram się jeździć na co dzień. Syrenkę traktuję jako auto od święta, na zloty. Co w planach? Kolejne autko? Tajemnica… plany są, marzenia trzeba spełniać!

Pozdrawiam serdecznie Społeczność KlassikAuto.pl,
Iwona