Na początku lat 50-tych pewien Szwed, będąc w Stanach Zjednoczonych zobaczył Corvettę. Zwykły Szwed zrobiłby sobie zdjęcie z tym autem i wkleił do albumu. Ale ten Szwed był szefem Volvo i zapragnął mieć sportowy samochód w ofercie swojej firmy.


Powstał kabriolet o oznaczeniu P1900, który w historii motoryzacji zapisał się tym, że sprzedano go raptem 68 sztuk, pomimo, że firma Volvo raczej liczyła na znacznie więcej. Ale jeśli uwzględni się, że napędzał go silnik o mocy 70 KM, nadwozie było z fiberglasu, a w zakrętach zachowywał się jak łódka podczas sztormu, nie powinna dziwić decyzja prezydenta Volva, który po prostu szybko zakończył ten projekt. Co prawda zostaje pytanie, kto dopuścił do produkcji taki bubel.

Firma Volvo zawsze miała wspaniałą mechanikę, ale w stylistyce to nadal królował hełm z rogami jaki nosili Wikingowie, dlatego też nadwozie miała zaprojektować włoska firma Crozzeria Frua. Żeby jednak nie był to w pełni włoski styl w tej firmie terminował młody Petterson o imieniu Pelle, który miał czuwać nad zachowaniem szwedzkich akcentów.

Po drodze były jeszcze projekty firmy Ghia, ale je oprotestował Volkswagen, od którego ta firma była zależna. Skończyło się na aucie ze stałym dachem, też ewenement w klasie aut sportowych.

Ale jeśli uwzględnić liczbę słonecznych dni w Skandynawii to chyba nie powinno dziwić. Był też duży gril, przetłoczenia, ogonki i sporo chromów. Auto napędzała rzędowa, benzynowa czwórka początkowo o pojemności 1778 ccm, która dawała 100 KM i pozwalała rozpędzić to auto mające masę 1192 kg do 190 km/godzinę. Setkę osiągało już po 9,5 sekundy. Do tego silnik zadowalał się 10 litrami benzyny na 100 kilometrów.

Szybko podniesiono i pojemność silnika i jego moc. Od 1969 roku silnik miał 2 litry pojemności i przy zasilaniu wtryskiem paliwa systemu Bosch D-Jetronic dawał 125 KM. Napęd był przenoszony na tylną oś przez skrzynię o czterech przełożeniach uzupełnionych elektrycznie włączanym nadbiegiem.

Resorowanie było zestrojone dość komfortowo co było doceniane na rynku amerykańskim, ale niezbyt pasowało do niezwykłej linii tego auta, do tego oferowanego jako sportowe.

Początkowo przednie koła miały hamulce tarczowe, a w tylnych zastosowano bębny, ale szybko wprowadzono tarczowe hamulce na wszystkie koła. Debiut auta odbył się na salonie w Brukseli w styczniu 1960 roku.

Pierwsze egzemplarze tego auta klienci mogli kupić w 1961 roku. Już w 1962 roku model ten stał się bohaterem filmowym, bo za jego kierownicą zasiadł Roger Moor, który jako filmowy Simon Templar lepiej znany z ksywy „Święty” święcił triumfy na dużym i małym ekranie.

Zapewne też to miało niemały wpływ na to, że do 1973 roku wyprodukowano aż 47 492 egzemplarzy tego auta. W pierwszych latach auto produkowano w angielskich zakładach Jensen, ale jakość wykonania była tak fatalna, że zerwano z nimi umowę i przeniesiono do macierzystych zakładów do Göteborga. Egzemplarze, które były produkowane w Szwecji otrzymały w oznaczeniu literkę S, aby klient od razu wiedział co kupuje. No i te egzemplarze okazały się niebywale trwałe.

W USA istnieje samochód o udokumentowanym przebiegu 4.500.000 kilometrów. Obecnie można znaleźć egzemplarz do remontu za 3.000,- $. Egzemplarze po restauracji są dużo droższe, ale też jest to bardzo oryginalny oldtimer. Model P1800 był jeszcze w jednym niezwykły. Chyba jako jedyny na świecie był też oferowany w wersji trzydrzwiowego kombi, które pojawiło się w 1971 roku i było produkowane równolegle z coupe. Tylna pokrywa kombi była wykonana w całci ze szkła. Nie było żadnej ramki. Też ewenement.

Jeszcze jego wymiary:
Długość/szerokość/wysokość: 4,394/1,702/1,283 [m]