Niedawno na łamach naszego portalu pisaliśmy o marzeniach firmy Volvo, żeby stworzyć sportowy samochód w wyniku czego powstał model P1800. Dzisiaj chcieliśmy porozmawiać z właścicielem takiego samochodu. Czy warto taki samochód kupić? Jak wygląda odbudowa takiego samochodu w Polsce. O to zapytaliśmy pana Bartłomieja Guzowskiego.

Volvo zostało kupione i przywiezione z USA. Stan blacharski był idealny (auto nigdy nie miało wypadku ani nawet stłuczki) natomiast cała reszta auta nie była w dobrym stanie, ale na pewno dużym plusem był fakt, że samochód był kompletny.

W Polsce auto zostało w całci rozebrane na części pierwsze, oskrobane do żywej blachy, co tylko upewniło właściciela w przekonaniu, że samochód jest bezwypadkowy. Choć blachy były zdrowe, to samochód niestety trzeba było polakierować, bo w Stanach ktoś bardzo nieudolnie zaczął przygotowywać samochód do malowania. Następnie nadszedł czas na tapicerkę, która była w złym stanie. Niestety pan Bartłomiej nie jest do końca zadowolony z efektu wykonania nowej, bo tapicer po ludzku się nie popisał.

Prawdziwym problemem był silnik. Silnik został oddany w ręce „specjalistów”, przynajmniej tak mu się wydawało. Szybko po odebraniu silnika z warsztatu okazało się, że motor jest chyba w jeszcze gorszym stanie niż jak do niego trafił. Jak się później okazało, silnik był tylko pięknie wyremontowany z zewnątrz, pomalowany, wyczyszczony itp.

Wiedząc, że czyjeś ręce są lekkie i nic niewarte właściciel postanowił sam rozebrać i naprawić silnik. Po rozebraniu silnika okazało się, że w silniku było pełno piasku(!), który prawdopodobnie dostał się do środka, kiedy to fachowcy z warsztatu go piaskowali. Wewnątrz były założone „szklanki” popychaczy od Forda Mustanga (USA) i wycięta krzywka na wałku rozrządu.

Wspomniana firma wyszła z założenia, że „stare auto mało jeździ” i jakoś przetrzyma sezon lub dwa a potem ma się klienta na długie lata, wmawiając mu, że to stare konstrukcje i tak ma być. Tak więc po tych doświadczeniach właściciel postanowił cały samochód wyremontować sam, a fachowcom zlecić tylko wykonanie tapicerki i położenie nowego lakieru.

Jedyną rzeczą, która została zmieniona w samochodzie to gaźnik. Dwa oryginalne SU zostały zastąpione jednym WEBBEREM z tym, że te gaźniki były montowane przez VOLVO na rynek KALIFORNIJSKI (ekologia). Samochód posiada 4 biegową, ręczną skrzynkę biegów z elektrycznym OVER DRIVEM, co właściciel uważa za ciekawy i niecodzienny pomysł.

Zdecydowaną wadą samochodu jest jego promień skrętu, monstrualnie wielki, ale to chyba cecha większości modeli Volvo. Do wad można również zaliczyć niemożność zdjęcia miski olejowej bez rozebrania całego zawieszenia lub wyjęcia silnika.

Poza tym jest to najlepszy samochód jaki kiedykolwiek zrobiło Volvo. Samochód ma piękną, dynamiczną sylwetkę, która nie ma nic wspólnego z osiągami tego auta. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że tym samochodem  jeździł sam SAIMON TAMPLER słynny święty grany przez ROGERA MOORA.

Jeśli chodzi o eksploatację, to wszystkie części można kupić bez problemu. Pan Bartek jak większość kolekcjonerów, sprowadza części zza granicy, głównie ze Szwecji i USA. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych części mają bardzo przystępne ceny.

Pan Bartłomiej posiada w swojej kolekcji również inne samochody i jak mówi wszystkie prace oprócz lakieru i tapicerki wykonuje sam, choć po wyczynach jednego z tapicerów prawdopodobnie zacznie też sam robić tapicerkę.

Kilka samochodów w słusznym wieku, które posiada pan Bartek sprawia, że nie jeździ on P1800 na co dzień, ale jak twierdzi, śmiało się do tego nadaje, ponieważ jest dużo mniej awaryjny niż dzisiejsze samochody. Jak dowiedzieliśmy się od właściciela ten nietuzinkowy samochód można polecić każdemu.