Samochody z oznaczeniem Delahaye od zawsze były budowane po to, by wzbudzać podziw i odnosić jak największe sukcesy. Choć jeszcze przed wojną koncern ten zajmował się produkcją samochodów ciężarowych czy użytkowych – jego wizytówką były zjawiskowo piękne pojazdy luksusowe.


Głównym powodem wdrążenia do produkcji modelu 235 była niewielka liczba sprzedanych egzemplarzy jego poprzednika, która w 1951 roku wyniosła tylko 77 sztuk. Nowy produkt, w którym pokładano wielkie nadzieje, rozsławić miała jego unikalna wersja z aluminiowym nadwoziem wykonanym przez firmę Motto. Zdecydowano się też na budowę drugiego, stricte „ekspozycyjnego” wozu. Jego nadwozie wykonał zakład Letourneur et Marchand i został on bardzo ciepło przyjęty przez publiczność obecną na paryskich targach motoryzacyjnych.

 

Z wstępnych założeń, bogata w opływowe kształty seria samochodów miała być unowocześnieniem odmiany 135, który przed II wojną światową był flagowym modelem francuskiej marki. Delahaye 235 miał zrewolucjonizować rynek samochodów luksusowych, a także zastąpić produkowany model 175. Twórcą jego wyglądu był Philippe’a Charbonneaux (1917-1998) – francuski projektant przemysłowy, którego doskonale kojarzyć można z projektami Renault 8 czy 21. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów stylistycznych większości aut Delahaye’ów z lat pięćdziesiątych była atrapa przedniego grilla. Reprezentowała ona Generale Française Automobile – założonego w 1941 roku dystrybutora francuskiego koncernu.

 

Ekskluzywny pojazd był chętnie brany „na warsztat” przez liczne studia karoseryjne. Bazowali na nim Letourneur et Marchand, Antem i Chapron. Stosowali się oni jednak do surowych wytycznych sporządzonych przez Charbonneaux’a. Swoje autorskie wizje na odmianie 235 ziścili także styliści firm takich jak Ghia, Faget-Varnet czy Saoutchik. Spora część specjalnie karosowanych samochodów posiadała widoczne nawiązania do modnych w tamtym okresie, amerykańskich akcentów stylistycznych. Za mechaniczne rozwiązania samochodu odpowiedzialny był Fernand Lacour.

 

Delahaye’a napędzał 152-konny, sześciocylindrowy silnik o pojemności 3,6-litra, który bez problemu osiągał prędkość maksymalną 170 km/h. W stosunku do poprzednika cechował się lepszymi osiągami. A to wszystko za sprawą trzech gaźników, nowemu typowi wałka rozrządu oraz większej kompresji. Dostępne były dwa rodzaje skrzyni biegów – czterobiegowa (synchronizowana) oraz czterobiegowa, preselekcyjna wersja Cotal. Niestety, liczne rozwiązania techniczne były żywcem wyciągnięte z lat trzydziestych, co często było krytykowane przez testujących auta dziennikarzy.

Najsilniejszą konkurencją dla Delahaye była zapomniana już dzisiaj marka Hotchkiss – z modelami Anjou oraz Grégoire na czele. Nikt wtedy nie spodziewał się jeszcze, że pomimo prężnie działającej kampanii reklamowej obfitującej w liczne osiągnięcia na tle sportowym, założoną przez Émile’a Delahaye’a markę w niedługim czasie przejmie jej największy rywal. Pojazdy z oznaczeniem 235S ostatni raz zagościły na paryskich targach w 1954 roku. Nie była to jednak kolejna, przepełniona determinacją próba podbicia segmentu luksusowych wozów, lecz wyprzedaż „zapasów”, która zwiastowała rychły koniec legendarnej jeszcze przed wojną marki. Produkcja zjawiskowo wyglądającego samochodu dobiegła końca tego samego roku z wynikiem 85 wyprodukowanych sztuk na koncie.

Niektórzy krytykowali je za zbyt dużą, a zarazem znacząco wpływającą na większe zużycie paliwa masę własną. Największym minusem była jednak wysoka cena pojazdu, która niejednokrotnie przewyższała europejską konkurencję z wyższej półki, w tym także najnowsze modele brytyjskiego Jaguara. Delahaye 235 był także ostatnim samochodem tej niezapomnianej marki z Francji.

 

Zdjęcia: Małgorzata Czaja (z archiwalnych artykułów „Wehikuł czasu, który przenosi w przeszłość.” oraz „Zobaczyć Cité de l’Automobile i umrzeć.”), archiwum