Niewiele ostało się dziś samochodów, które przeszło 60 lat temu uczestniczyły w legendarnym Rajdzie Monte Carlo. Start w tej legendarnej imprezie bardzo często wiązał się z maksymalnym wyeksploatowaniem fabrycznie nowej maszyny, która po przejechaniu wyznaczonego dystansu – bardzo często trafiała na złom…
Trochę więcej szczęścia miał jednak pewien Austin A35, który w 1958 roku wystartował w 27 edycji tej kultowej imprezy dla zmotoryzowanych. Przygotowana przez dział konkursowy BMC (British Motor Company) maszyna posiadała odciążone z niepotrzebnych elementów wnętrze, wzmocnioną jednostkę napędową o mocy 45 KM oraz mocniejszy (w odróżnieniu do stosowanego w standardowych modelach) stabilizator poprzeczny. Na jego koła trafił też komplet nowych opon Dunlop Weathermasters. Ostatnim krokiem do uczestnictwa w rajdzie była rejestracja pojazdu, który w niedługim czasie otrzymał tablice o numerach AYI 453 oraz numer startowy 155.
Załogę Austina stanowiła dwójka Irlandczyków, którymi byli Jimmy „James” Millar oraz Dudley Reynolds. Choć mieli oni wielkie ambicje na zdobycie jak najlepszego miejsca, ostatecznie nie udało im się dojechać do mety, która znajdowała się w Monaco. Pomalowany w kolorze „Court Grey” samochód, na jednym z odcinków trasy uległ wypadkowi, który uniemożliwiał dalszą podróż. Podobny los spotkał prywatną załogę składającą się z Johna Sprinzla i Wille’a Cave’a, która startowała takim samym wozem z numerem 315. Zwycięzcą rajdu zostali Guy Monraisse i Jacques Feret jadący w turkusowym Renault Dauphine.
Zdarzenie to jednak nie przesądziło o końcu kariery niewielkiego Austina. Naprawiony samochód jeszcze w tym samym roku pojawił się na rajdzie Circuit of Ireland, by następnie aż do lat dziewięćdziesiątych aktywnie uczestniczyć w innych imprezach, które odbywały się na terenie Wysp Brytyjskich. Jego karoseria zmieniła wówczas swoje barwy i została przemalowana na kolor sportowej czerwieni, w który do dziś „przyodziewa się” masa angielskich klasyków z tamtych lat. Po jakimś czasie słuch o nim zaginął…
Długoletnie milczenie przerwali przedstawiciele zrzeszenia „Austin A30/A35 Owners’ Club”. Poinformowali oni w mediach, że rajdowy Austin przetrwał do dziś i zachowany jest w pełni oryginalnym stanie. Samochód był również jedną z atrakcji odbywającego się w maju Beaulieu Spring Autojumble. W czasie niedawnego lockdown’u, cenny okaz został przetransportowany z Irlandii do Anglii. Choć wóz ma już swoje najlepsze lata za sobą, jego obecny posiadacz bez wahana podjął decyzję o jego kompleksowej odbudowie. Rychłej naprawy wymaga już nieco dziurawa karoseria, zepsuta instalacja elektryczna oraz silnik, który uznaje się za zatarty. Planowane jest, by jego auto po 64 latach mogło ukończyć kolejną edycję RMC – tym razem w roli pełnoprawnego pojazdu zabytkowego! Podobnie jak w przypadku załogi z 1958 roku, odrestaurowany Austin ma wystartować prosto z Glasgow! Trzymamy więc mocno kciuk, aby wszystko to się udało!
Źródła: Hagerty.co.uk/Jon Burgess
Zdjęcia: Hagerty.co.uk, Austin, Car brochures&adverts