Volkswagen T1 to siedemdziesiąt lat historii motoryzacji. To pojazd absolutnie kultowy i prawdziwa ikona. Warto więc – o ile wcześniej nie było ku temu okazji – poznać go z bliska.
W ubiegłym roku minęło siedem dekad od momentu, kiedy na rynku pojawiło się jedno z najbardziej kultowych aut w dziejach motoryzacji – pierwsza generacja Volkswagena Transportera. Jego historia zaczęła się jednak jeszcze wcześniej. Początków legendarnego modelu należy szukać w roku 1947 w Holandii, kiedy tamtejszy przedstawiciel VW zaproponował inżynierom marki stworzenie towarowej wersji popularnego już wówczas Garbusa. Tak zaczęła się barwna historia, z której szczegółami można zapoznać się na https://garbus.pl/volkswagen-t1-historia-popularnego-bulika-poradnik.
Pomysł chwycił i już po roku ruszyły pierwsze prace projektowe. W 1949 Niemcy zaprezentowali pierwszy, niebędący prototypem, egzemplarz Volkswagena T1, który zyskał przydomek Bulli. Produkcja ruszyła 8 marca 1950, a auto szybko zdobyło duże uznanie wśród kierowców na całym świecie.
Volkswagen T1 Bulli. Od pojazdu zakładowego po kultowy model
Przy tworzeniu T1 niemieccy konstruktorzy wzorowali się na pojeździe, który wcześniej zaprojektowali na użytek fabryki w Wolfsburgu jako wewnętrzny środek transportu. Na tej podstawie projekt stworzył ówczesny główny konstruktor VW, Alfred Haesner. W momencie swojej produkcji Bulli (nazwa jest skrótem od Bus Lieferwagen) dostępny był w czterech wersjach: jako auto dostawcze, obwoźny sklep, pojazd specjalny używany między innymi jako karetka i ośmioosobowy minibus. Więcej na ten temat dowiemy się na https://garbus.pl/vw-bulik-t1.
Debiutująca na rynku pierwsza generacja Transportera konkurowała przede wszystkim z takimi modelami jak Dodge A100, Ford Econoline i Chevrolet Corvair 95, a w Europie Środkowej również z polską Nysą. Jego najważniejszymi atutami były szerokie możliwości dostosowania do swoich potrzeb, duże wnętrze, ładowność oraz dobrą widoczność.
Do wspomnianej gamy modeli po krótkim czasie dołączyła Samba – projekt, dzięki któremu większość z nas kojarzy kultowego Volkswagena. Od minibusa różniła się powiększoną do 21 liczbą szyb, galwanizowanymi chromem wstawkami, odsuwanym dachem i charakterystycznym, dwubarwnym malowaniem.
Z Wolfsburgu do San Francisco. Jak T1 stał się ikoną popkultury?
To właśnie Samba sprawiła, że Volkswagen na stałe wpisał się w historię nie tylko motoryzacji, ale też popkultury. Ponadczasowe wzornictwo, niezawodność konstrukcji i przystosowanie do pokonywania długich tras uczyniło z niej ulubione auto hippisów. Takiego obrotu spraw zapewne nie spodziewali się jego twórcy, którzy w T1 widzieli raczej uniwersalnego „woła roboczego”, który miał pomóc w odbudowie zmagającej się z wojennymi zniszczeniami niemieckiej gospodarki. Zaskoczenie musiało być tym większe, że popularność T1 i Garbusa sprawiła, że wyczerpały się moce przerobowe wolfsburskich zakładów – konieczna była więc budowa nowych.
Jako jeden z najważniejszych atrybutów popularnej subkultury, T1 stał się symbolem przełomu lat 60 i 70 i „zagrał” w wielu filmach. Produkcje takie jak Forrest Gump, Powrót do przyszłości czy Scooby Doo uczyniły z Bulika i jego następcy – VW Typ 2 – kultowe auto oraz przedmiot pożądania kolekcjonerów, miłośników muzyki lat 60, neo-hippisów czy właścicieli food-trucków.
Trochę technikaliów, czyli jak zbudowano Volkswagena T1?
Jeśli chodzi o aspekty techniczne, warto wspomnieć, że znany między innymi z niezawodności T1 z początku miał kilka poważnych wad. Największa to na pewno niska wytrzymałość płyty podłogowej. Ta, by podołać obciążeniu 750 kilogramów, na które została zaprojektowana, musiała zostać wzmocniona dodatkową ramą. Dzięki temu rozwiązaniu ładowność ostatnich egzemplarzy wzrosła do 950 kilogramów.
Wprowadzane przez Volkswagena modyfikacje na tym się nie kończyły. W 1958 do sprzedaży trafiła wersja z podwójną kabiną, w 1959 – całkowicie zsynchronizowana skrzynia biegów. W tym samym roku miejsce mechanicznych kierunkowskazów zajęły migacze, które do dziś oferuje między innymi sklep garbus.pl.
Za napęd odpowiedała chłodzona powietrzem jednostka B4 Boxer. Dostępna była w dwóch wersjach – pojemności 1,1 litra i mocy 25 koni oraz 1,6 litra i 47 koni. Z dzisiejszej perspektywy parametry Bulika nie robią dużego wrażenia, ale warto potraktować je jako punkt rozważań na temat historii motoryzacji i tego, jak niewiele trzeba było kiedyś do stworzenia niezawodnego i funkcjonalnego auta.