Małe, rodzinne samochody z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych były przykładem tego, że praktyczność wcale nie musiała być nudna. Jednym z przedstawicieli tej dewizy był koncern Renault, który w 1956 roku wprowadził do swojej oferty model Dauphine. Przystępny cenowo samochód szybko zdobył wielką popularność wśród kierowców z Francji i całej reszty świata.

Renault Dauphine – mały, wielki samochód

W połowie lat pięćdziesiątych w całej Francji było głno o nowym modelu Renault. Czterodrzwiowe Dauphine z umieszczonym z tyłu silnikiem zastąpiło poczciwe 4CV, które po II wojnie światowej konkurowało z Volkswagenem Garbusem i Citroenem 2CV. Wraz z rozwijającą się gospodarką, budową nowych dróg i autostrad, a także zwiększonym zapotrzebowaniem na bardziej przestronne auta, Dauphine było strzałem w dziesiątkę. Jego konstrukcję jeszcze w fazie prototypowej poddano testom na wymagających trasach Europy, Ameryki oraz Afryki.

Jedną z głównych cech przemawiających za zakupem samochodu było jego czterodrzwiowe nadwozie, w którego projektowaniu uczestniczył też Luigi Segre, słynny designer z włoskiego studia Carozzeria Ghia. Aerodynamiczny kształt karoserii sprawił, że dodatkowe otwory wentylacyjne na tylnej klapie nie były konieczne. Rozmieszczono je na pasie tylnym obok tablicy rejestracyjnej. Skuteczny system chłodzenia silnika stanowiły boczne wloty powietrza, które delikatnie wkomponowano przed tylnymi nadkolami. Niezależnie od warunków i prędkości, kierowca mógł regulować położenie przesłony chłodnicy.

Pobrzmiewający basowym dźwiękiem, czterocylindrowy motor o pojemności 845 cm³ sprostał licznym ograniczeniom, które przyniósł odczuwalny w Europie Kryzys Sueski. Jeszcze w fazie projektowej zakładano, że jego mocną stroną ma być ekonomika. Przy prędkości poniżej 70 km/h spalanie benzyny mogło zejść nawet do 5,9 l/100 km. Może 32 KM nie zapewniały osiągów Formuły 1, ale spokojnie wystarczały do sprawnego poruszania się po drogach. Jego prędkość maksymalna wynosiła 115 km/h. Tylnonapędowe Renault ceniono za elastyczne zawieszenie i stabilnie prowadzenie. Można było je nabyć w zestawieniu z trzybiegową skrzynią manualną (w późniejszych latach pojawiła się wersja czterobiegowa), sprzęgłem elektromagnetycznym Ferlec oraz sterowanym za pomocą przycisków na desce rozdzielczej automatem.

Dauphine – stylowe i czterodrzwiowe

Dauphine było jednym z tych samochodów, które choć tanie i ogólnodostępne – w żaden sposób nie odstawały od modeli takich jak Fregate czy debiutującym pod koniec lat pięćdziesiątych Floride. Kolorowe tapicerki kontrastujące z odcieniem karoserii, białą kierownicą czy deską rozdzielczą były tam na porządku dziennym. Brak radia w niektórych egzemplarzach rekompensowała urocza zaślepka z błyszczącym emblematem. Sprężyste i miękkie siedzenia oraz całkowicie płaska powierzchnia podłogi zapewniały wysoki jak na tę klasę komfort. Za odpowiednie wietlenie wnętrza (np. podczas studiowania mapy drogowej) odpowiedzialne były dwa okrągłe plafony zamontowane na słupku B. Szyby w tylnych drzwiach były przesuwne, przez co zaoszczędzono na montażu dodatkowych podnośników w drzwiach. Podróżujący tam pasażerowie mogli w każdej chwili wprowadzić do środka nieco świeżego powietrza. Szczególną uwagę poświęcono też kwestii poprawy widoczności. Zjawisko „martwych punktów” w dużej mierze eliminowała zachodząca na boki szyba tylna. Na życzenie dostępny był także szyberdach.

Lubiany, żółty kolor nadwozia nosił nazwę „Infante”.

Francuska elegancja

Prócz świetnie dobranej kolorystyki, przedstawianym w rozmaitych reklamach rozwiązaniem był dwutonowy klakson. Miał on dwa rodzaje dźwięku – wyższy, dedykowany na pozamiejskie drogi oraz niższy, który świetnie sprawdzał się w mieście. Jego ton można było dowolnie zmieniać dzięki małemu przełącznikowi w kolumnie kierownicy, natomiast główny przycisk klaksonu znajdował się w manetce po lewej stronie. Nie było to jedyne ciekawe rozwiązanie, na które wpadli Francuzi. Rozpościerająca się na dole deski, zakończona chromowanymi klamrami guma miała stanowić dodatkowe zabezpieczenie dla pasażerów. Podobne zadanie spełniała gumowa okleina deski rozdzielczej. Małe drobiazgi bez trudu można było pomieścić w znajdujących się w niej schowkach. W broszurach opisywano je jako przestrzeń na dla niego (Monsieur) oraz dla niej (Madame).

Renault – innowacji ciąg dalszy

Z powodu umiejscowienia silnika za tylną osią, największa przestrzeń bagażowa w Renault Dauphine znajdowała się pod przednią pokrywą z wkomponowanymi w nią reflektorami. Podłoga bagażnika nie była jednak płaska, przez co pomieszczenie tam bagaży mogło być trudne. By uzyskać jak najwięcej przestrzeni ładunkowej, inżynierowie Renault posłużyli się sprytnym rozwiązaniem. Będące na obowiązkowym wyposażeniu koło zapasowe umieścili w małej „szufladzie”, która zakryta tablicą rejestracyjną znajdowała się tuż pod zderzakiem przednim. Schowek ten był tak dobrze zakamuflowany, że niektórzy właściciele dowiadywali się o jego istnieniu dopiero po dłuższym czasie. Dostęp do niego można było uzyskać po wcześniejszym otwarciu maski, co dodatkowo minimalizowało ryzyko kradzieży dodatkowego koła. Tak, w tamtych czasach takie rzeczy się zdarzały! Kolejną rzeczą był system zamykania przedniej maski. Gdy w pośpiechu została ona niedomknięta – za sprawą jednego ruchu znajdującej się we wnętrzu dźwigni mogliśmy ją domknąć bez konieczności ponownego wychodzenia z auta.

Światowa ekspansja

Na Starym Kontynencie auto cieszyło się dużym zainteresowaniem, a wpływ na to miały też liczne sukcesy w sporcie. Najgłniejszym z nich była 27 edycja Rajdu Monte Carlo z 1958 roku. Jadąca wzmocnioną, bo aż 36-konną odmianą Gordini załoga Guy Monraisse/Jacques Feret wywalczyła wtedy pierwsze miejsce! Renault z numerem 65 było wtedy najmniejszym w historii rajdu pojazdem, który osiągnął taki wynik. Prócz rodzimej Francji, Dauphine powstawało w wielu innych zakątkach globu. Znano je w Australii, Hiszpanii, a nawet Brazylii. Licencyjny montaż odbywał się także pod skrzydłami włoskiej Alfy Romeo w należącym do prowincji Mediolanu mieście Portello.

Nieskomplikowana konstrukcja posłużyła też do eksperymentu z elektryczną wersją wozu, który wytwarzano przez dwa lata w amerykańskiej fabryce Henney Motor Company. Znacznie większą popularnością w USA cieszyły się jednak spalinowe odmiany. Choć niektórzy uważali, że jego silnik jest za słaby, a cienka blacha może szybko korodować, samochód bronił się tym, że był największym w swojej klasie, importowanym modelem z Europy. I do tego mógł przejechać 40 mil na jednym galonie benzyny!

W latach sześćdziesiątych, Dauphine doczekało się się kilku zmian stylistycznych, by ciągle nadążać za zmieniającymi się trendami. Późniejsze wersje łatwo można było odróżnić po nowszej kierownicy, która była taka sama jak w przypadku modelu Floride. W tamtym okresie do oferty dołączyła też limitowana seria 1093 z 55-konnym silnikiem, 4-biegową skrzynią i wyścigowym malowaniem.

Symbol francuskich dróg

Licząca sobie ponad dwa miliony sztuk produkcja spowodowała, że krągła sylwetka Renault gościła w licznych filmach i serialach. Młodsza widownia z pewnością pamięta scenę z pierwszej części „Mikołajka” (reż. Laurent Tirard) z 2009 roku, kiedy to mama głównego bohatera zdawała egzamin na prawo jazdy. Stresujący test odbywał się za kierownicą błękitnej sztuki z plafonem „auto-école” na dachu. Za sprawą pędzącego na lep Rolls Royce’a, ważny egzamin w jednej chwili zmienił się w wielki pościg, który został zwieńczony popisową nawrotką o 180 stopni. Warto jednak wspomnieć, że wypożyczone  na plan filmowy Renault było tak naprawdę odmianą Ondine, czyli najbardziej luksusową wersją popularnej „Delfiny”.

Ostatni egzemplarz opuścił fabrykę w 1966 roku. Produkcja wozu trwała równe 10 lat. Następcą Dauphine był model 8 (1962-1976), który przejął niektóre z rozwiązań swojego poprzednika. Małe, proste, a przy tym wszystkim udane stylistyczne auto odegrało ważną rolę w historii istniejącej od 1899 roku marki. Idealnie wstrzeliło się w epokę pudrowych kolorów i odtwarzanych z adaptera płyt winylowych, udowadniając tym samym, że nawet w standardzie można się wyróżniać. Tanie też może być piękne!

Więcej o historii Renault Dauphine oraz wielu ciekawych kwestiach związanych z jego remontem przeczytasz TUTAJ.

 

Zdjęcia: Krystian Tomala
Źródła dodatkowych informacji: archiwalne materiały reklamowe Renault