Każdy ma swoje hobby. Niektórzy zbierają znaczki, autografy, pocztówki, modele pojazdów, samochody… Dość rzadką w dzisiejszych czasach pasją w Polsce jest kolekcjonowanie folderów samochodowych, zwanych prospektami.

Takie „gadżety” często kończą swój żywot w śmietniku po zakupie samochodu. Jednak z upływem lat, nawet pogięty prospekt Forda Windstara z końcówki lat 90-tych może pokazać nam typowego, amerykańskiego vana w zupełnie innym świetle.

Zapraszam do rozmowy z Jakubem Widlą, który ma jedną z większych kolekcji prospektów samochodowych w Polsce. Prowadzi również bloga na ich temat – AutoArchiwum.pl

Prospekty zbierasz od lat, jak zaczęła się Twoja przygoda?
Wszystko zaczęło się właściwie trochę przypadkiem. Byliśmy z rodzicami u ludzi, których odwiedziliśmy w sumie 2 razy w życiu. Podczas wizyty gospodarzowi przy wyjmowaniu czegoś z meblościanki wysunęły się prospekty. Pamiętam Mercedesa W124. Nie wiedziałem co to, więc Ojciec mi opowiedział i razem z gospodarzami zaczęli wspominać jak to się listy pisało i dostawało fanty. Tak się złożyło, że niedługo potem wyjechaliśmy z ojcem do Warszawy coś załatwić i zepsuł nam się samochód. Ojciec poszukując serwisu Opla (a był to rok 1992) trafił do wieżowca Intraco, gdzie swoją siedzibę miał też Kulczyk. I tam na stole leżał prospekt Volkswagena LT. Dostałem go i właśnie ten prospekt jest moim pierwszym w kolekcji.

Przed prospektami kolekcjonowałeś coś innego?
Zbierało się kiedyś a to obrazki z gum Turbo, a to modeliki. Jednak prospekty były, są i będą!

Najstarszym prospektem u Ciebie jest?
To prostokątny prospekt Fischer Wagena z 1912 roku. Ma 105 lat! Ciekawostką jest to, że na niemieckim Ebayu sprzedawał go gość o niemieckim nazwisku z adresem w Gdyni, a wysłał mi prospekt z jednego z portów w Tajlandii!

Czy posiadasz prospekt, który jest nieciekawy?
Myślę, że nie można tego stwierdzić jednoznacznie. Były różne, cieńsze i grubsze, kolorowe i czarno-białe. Każdy ma swój klimat. Mogę za to powiedzieć o jednej z wpadek, kiedy to napaliłem się na folder Ziła 111. Ddałem za niego 80 dolarów amerykańskich a dostałem malutką fiszkę wielkości 1/3 formatu A4 z jednym zdjęciem i lakonicznym opisem technicznym wewnątrz. Auto wprawdzie rzadkie, ale cena za te akurat wydanie zdecydowanie za wysoka!

Twój prospekt marzenie to?
Jest to broszura przedstawiająca Volkswagena Bus (generacja T3). Prospekt wydany na przełomie lat 90-tych i 2000-nych w Republice Południowej Afryki. Okładka w kształcie znaku drogowego (z tłoczonymi literami), wewnątrz oprócz stron miał wstawki typu mapa drogowa RPA czy zestaw archiwalnych pocztówek.

Czy nie żal Ci czasami sprzedawać swoich prospektów?
Sprzedaję prospekty podwójne. Nigdy z kolekcji. Środki ze sprzedaży prospektów przeznaczam na zakup nowych do kolekcji.

Teraz pytanie mniej związane z Twoim hobby. Jakim samochodem obecnie się poruszasz?
Obecnie mam jeden samochód – rodzinną Alhambrę, ale pierwszym samochodem była Skoda Rapid z 1988 roku, która już z nowym właścicielem wystąpiła w Legendach PRL-u Patryka Mikiciuka.

Ile posiadasz wszystkich prospektów w swoich zbiorach?
Mam ich około 12 tysięcy (!). Historia motoryzacji ma wiele wątków i ślepych uliczek. Stąd kolekcjonowanie prospektów jest zajęciem fascynującym i właściwie nigdy nie kończącym.

Tak na koniec, czy chciałbyś przekazać coś początkującym kolekcjonerom prospektów?
Powiem krótko: przede wszystkim wytrwałci, bo nie od razu wszak Rzym zbudowano :). I ostrożnie z podejmowaniem decyzji o wyprzedaży z kolekcji! Chwilowe zniechęcenie, potem odbija się potrójnie, ponieważ prospekty są jak narkotyk. Z tego nigdy się nie wyleczysz, a jak się wyprzedasz to potem prędzej czy później żałujesz.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Ja również.