„Przyjemniejsze jest tylko latanie”. Takim sloganem reklamowano Opla GT Coupe, sportowe auto koncernu GM produkowane w Europie przez pięć lat.

W okresie od 1968 do 1973 roku wyprodukowano ich ponad 100 tysięcy, głównie z silnikiem o pojemności 1,9 litra, za który trzeba było dopłacić, bo w standardzie oferowano go z silniczkiem 1,1 litra. Ten motorek, rodem z Kadetta, generował tylko 67 KM mocy i wtedy oglądanie Opla GT w ruchu wywoływało złliwe komentarze innych kierowców. Bo kształt tego auta, silnie wzorowany na Corvecie C3, raczej kojarzył się z mocarnym ścigantem.

Faktycznie auto miało wiele wspólnego z filozofią Chevroletta, ale z samym modelem tylko miało wspólną firmę GM. Za to miało wiele elementów i podzespołów z Kadetta. Było dwuosobowe, choć za przednimi fotelami było coś na kształt ławki i nie miało tylnej klapy.

Bagażnik, a właściwie wnęka na bagaż, mieściła się za oparciami foteli i do tego zawierała koło zapasowe i lewarek. Aby się do niej dostać trzeba było odchylić fotele, jak w aucie czteroosobowym z tylną kanapą. Było dużo miejsca dla kierowcy i pasażera (chyba częściej pasażerki), więcej niż w pierwowzorze zza oceanu.

Podobnie jak w Corvecie miał chowane reflektory, ale tu konstruktorzy poszaleli. Zamiast podnosić je, tak jak robiono wcześniej i później, reflektory obracały się o 180 stopni wokół osi równoległej do osi podłużnej pojazdu. Do tego napęd tego obrotu był ręczny. Po prawej stronie kierownicy jest duża dźwignia, do uruchomienia której trzeba sporej siły. No i jeszcze trzeba wykonać spory kąt obrotu, aby wreszcie światła zajęły pozycję roboczą. Pamiętam lekki szok jaki przeżyłem, kiedy byłem pierwszy raz świadkiem takiej operacji. Do tego było słychać spory, blaszany hałas. Ten sposób obracania świateł, a głównie opór tej dźwigni jest czasem źródłem złliwości.

Ścięty tył i okrągłe tylne lampy z chromowanymi obwódkami mnie nieodparcie kojarzą się z Fiatem 850 Sport Coupe. Czyżby projektanci podglądali się wzajemnie, a może jedni i drudzy podglądali Corvette? Lata są te same.

Wracając do napędu to silnik 1,9 litra, pochodzący z Opla Rekorda, generował już 102 KM, które to lekkie auto, raptem 850 kg, potrafiły rozpędzić do prędkości 184 km/godz. choć szybkościomierz kusił liczbą 240 km/godz. Sama bryła była projektowana z wykorzystaniem tunelu aerodynamicznego na 190 km/godz. Ciekawe, że nigdzie nie znalazłem danych o dynamice. Czyżby czas do osiągnięcia 100 km/godzinę był powodem do wstydu?

Napęd przenoszony był na tylną oś poprzez czterobiegową, ręczną skrzynię. Można było też zafundować sobie trzybiegowy automat. Układ hamulcowy jest skuteczny, z przodu są tarcze z tyłu bębny. Układ kierowniczy nie miał wspomagania, pewnie konstruktorzy doszli do wniosku, że jak trzeba mieć krzepę do obracania reflektorami to i będzie się miało siłę do kręcenia kierownicą. Wymiary (długość/szerokość/wysokość) to 4,113/1,58/1,225 metra. Rozstaw osi 2,431 m. Kiedyś trzeba było wydać prawie 12 tysięcy DM, aby go kupić (najmocniejsza wersja). Na słabszym oszczędzało się 1.500 DM.

Obecnie taki samochód można kupić w cenie do 50 tyś złotych, choć trafiają się dość często egzemplarze dużo tańsze, ale do remontu. Tyle, że koszt części do tego modelu jest koszmarny. Nic nie pasuje z innych modeli Opla. Wszystko trzeba mieć oryginalne. Prawdziwy koneser tego modelu i tak będzie polował na modele z pierwszej setki z 1968 roku, bo były robione ręcznie i na te z silnikiem 1,1 litra, bo sprzedano ich raptem 3573 sztuk!

Firma GM chyba z sentymentu, a może z tęsknoty za niewątpliwym sukcesem komercyjnym tego auta, w 2006 roku wprowadziła ponownie model GT do swojej oferty, ale jest to zupełnie inny samochód i z youngtimerem z przełomu lat 60/70 nie ma nic wspólnego.

Na zlotach starych aut Ople GT pojawiają się rzadko i zawsze wzbudzają zrozumiałą sensację, bo jego kształt jest jedyny w swoim rodzaju i tylko Corvetta może od niego odciągnąć wzrok.