Jak zdążyliście już pewnie zauważyć – w naszym cyklu motoryzacyjnych historii ze świata sławnych osób, szczególne miejsce zajmują artyści ze świata muzyki. Do ich grona od lat zalicza się prawdziwy wirtuoz trąbki, którym jest Pan Janusz Hojan – znakomity muzyk, redaktor Polskiego Radia w Poznaniu jak i redaktor poznańskiego oddziału Telewizji Polskiej. Całkiem niedawno mieliśmy okazję przeprowadzić z nim ciekawy wywiad, w którym podzielił się on z nami swoimi wspomnieniami związanymi z jego dawnymi samochodami.
Swoją przygodę z motoryzacją Janusz Hojan rozpoczął od Simci Aronde – popularnego we Francji wozu z podobizną jaskółki znajdującej się w logo marki. Kursujący po wielkopolskich drogach sedan był jedynym autem, który Pan Janusz zakupił z drugiej ręki – reszta była kupowana prosto z salonu. Po jakimś czasie przyszedł czas Forda Taunusa, czyli produkowany w Niemczech model Forda z nieco wyższej półki, który dzielnie służył i jednocześnie nie przysparzał swojemu właścicielowi praktycznie żadnych problemów. W międzyczasie pojawił się też Wartburg – ikona enerdowskich dróg. Z nadejściem lat siedemdziesiątych Janusz Hojan przesiadł się na iście włoski kabriolet, którym był Fiat 850 Sport Spider.
„Fiata kupiłem jako nowego z salonu podczas jednego z moich pobytów w Niemczech. Był to dwuosobowy, sportowy samochód z rozkładanym płóciennym dachem. Użytkowałem go zaledwie przez dwa tygodnie i muszę przyznać, że jego kupno było trochę nieprzemyślaną sprawą. Pamiętam, że w Polsce było strach nim gdziekolwiek jeździć, żeby tylko ludzie nie przebili jego dachu! Sprzedałem go podczas jednego z sopockich festiwali przez zupełny przypadek. Będąc już na miejscu, podszedł do mnie pewien mężczyzna, który powiedział mi, że mój samochód bardzo podoba się jego dziewczynie. Bardzo chciał go ode mnie odkupić. Przekazałem mu wtedy, że mam go dopiero drugi tydzień i sprzedaż raczej nie wchodzi w grę. Ten wtedy dodał, że suma nie gra roli. Żeby mieć spokój – podałem mu wtedy kwotę dwa razy wyższą, niż w przypadku jego zakupu. A on wtedy powiedział – dobrze, kupuję. No i tak go sprzedałem.” – wspomina w rozmowie z nami artysta.
Po niezwykle krótkiej przygodzie z czerwonym kabrioletem przyszedł czas na przesiadkę na nieco szybszy samochód, którym było białe BMW 2002 Tii. Podobnie jak w przypadku Fiata, fabrycznie nowa maszyna została zakupiona w Niemczech, a dokładniej w Monachium. Był to naprawdę dobry zakup.
„Choć BMW spisywało się na medal, najlepszymi samochodami były dla mnie Toyoty z Corollą na ich czele – były po prostu świetne. Użytkowałem również model Yaris, który prócz swojej niezawodności był też bardzo ekonomiczny. Ceniłem też sobie Volkswageny. Miałem dwa Passaty, z których jeden wyposażony był w automatyczną skrzynię biegów. Najsłabiej wspominam jednak Hondy. Miały tak miękką blachę, że jednym palcem można było ją powgniatać…” – dodaje.
„Niemiłe wspomnienie mam również z Polonezem. Kupiłem go w Pewexie. Zaraz po zakupie jechałem nim po rondzie Rataje, gdy nagle zauważyłem, że zaczyna palić się w nim silnik!” Miałem wielkie szczęście i mądrość, że jak otworzyłem maskę, to w pobliżu znalazłem koc, przy pomocy którego udało mi się przygasić ten pożar. Co się okazało – tego dnia byłem czwartą osobą, która miała ten sam problem w Polonezie! Za winowajcę tego zdarzenia uznano kabel, który był dołożony do fabrycznej cewki. Nie był on przyśrubowany – w czasie jazdy wysuwał się i powstawała iskra, a następnie pojawiał się ogień. Niezbyt dobrze zapamiętałem też Fiaty 126p. Niekiedy trzeba było je rozgrzewać suszarką do włosów, aby mogły odpalić. Niestety, nawet jak człowiek kupił nowy, włoski samochód to bywało i tak, że wszystkie śruby były w nim luźne…” – nadmienia nasz rozmówca.
Z wielu samochodów, które na przestrzeni lat były użytkowane przez Pana Janusza Hojana – najbardziej niezawodnymi okazały się być produkty marki Toyota. Śmiało można stwierdzić, że japoński koncern zajął najwyższe miejsce na jego podium. Serdecznie dziękujemy Panu za rozmowę i chęć podzielenia się z nami niezwykle interesującymi historiami z przeszłości!
Podziękowania kierujemy również do Pana Piotra Soroki – lidera i perkusisty zespołu Dixie Company, który pomógł nam skontaktować się z Panem Januszem.
Zdjęcia: Krystian Tomala, Car brochures&adverts, Beata Ochocińska, KlassikAuto.pl