Jako powszechny obraz klasyka utarł się samochód skąpany w chromie, najlepiej żeby jeszcze był sedanem z biegami przy kierownicy i wyglądał jak najstarzej. Mimo pewnych wyjątków od tej zasady, to takie auta spychają na zlotach w cień inne konstrukcje, często zupełnie niesłusznie.


Obecnie na rynku obserwujemy, moim zdaniem, pewien przełom, zmianę w mentalności klientów i rodzącą się nową kategorię klasyka, czyli auta do niedawna niemal wszechobecne w drogowym folklorze, a dziś wymarłe. Należą do nich Escorty, Polonezy Caro, czy ostatnie wersje 126p, a także bohater tego artykułu, czyli Fiat Uno, mogący stać się bramą do świata youngtimerów, nie zrażając do nich ani zbędną archaiką, ani przygniatającymi kosztami eksploatacji.

Odrobinę historii
Jestem szczerze przekonany, że ten sympatyczny mały hatchback to zabawka prawie dla każdego, jednak zanim pojawią się argumenty, warto poświęcić chwilę historii modelu, samej w sobie stanowiącej przecież jeden z ważniejszych powodów do wybrania swojego klasyka. Za projekt odpowiadał Giorgetto Giugiaro, dla wielu będący niedoścignionym królem stylistyki aut kwadratowych tak, jak to tylko możliwe. W czasie powstania Uno miał już wyrobioną renomę, a nawet własne studio, czyli Italdesign Giugiaro. Jego talent widać nawet w aucie tak prostym jak Uno, które może nie jest porywające, ale nie odrzuca i jest zwyczajnie schludne.

Premiera nowego modelu, następcy Fiata 127, również była niezwykła. Można nawet przeczytać opinie, że przetarła szlaki dla wysłania Tesli Roadster w kosmos, choć to oczywiście należy traktować z przymrużeniem oka. Nie ulega jednak wątpliwości, że była to pierwsza prezentacja tak bliska kosmosu. Samochody wystawiono na przylądku Canaveral na Florydzie. Nie wydaje się to niczym niezwykłym, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że wystawiono je nie w losowo wybranym miejscu przylądka, a konkretnie w Centrum Kosmicznym im. Johna F. Kennedy’ego, z którego startowały m. in. misje programu Apollo, w tym Apollo 11, które jako pierwsze pozwoliło postawić człowiekowi stopę na księżycu.

Dzięki skutecznej pracy marketingowców, którzy już przed premierą stworzyli atmosferę oczekiwania (na przykład pokazując prototypy nowego modelu) i niskiej cenie, już po premierze Uno zaliczyło świetne wyniki sprzedażowe, nie tylko w Europie, ale również Brazylii, gdzie też produkowano te sympatyczne wozy i to nie tylko jako znane Europie 3 i 5 drzwiowe Hatchbacki, ale również sedany i kombi pod nazwami Duna i Premio.

Skupmy się jednak na starym kontynencie. Na nim już w 1984 samochód zdobył tytuł Europejskiego Samochodu Roku W 1989 roku Uno przeszło lifting, który wygładził jego linie, zmienił wnętrze i atrapę chłodnicy, która bardziej korespondowała z nowym kluczem stylistycznym marki. To właśnie polifty są widywane na ulicach najczęściej i to one były ostatnim wcieleniem Uno w Europie. Do zakończenia produkcji w Tychach w 2002 roku powstało 8,5 miliona egzemplarzy, choć na rynki Ameryki Południowej i Afryki produkowano je do 2010 roku, co uczyniło je jednym z najpopularniejszych modeli w historii i największym hitem Fiata.

Polskie akcenty
Wspomniałem już o tym, że Uno powstawało w Tychach, ale to nie jedyne miejsce w Polsce gdzie je produkowano. Spółka Fiat Auto Poland uruchomiła produkcję w Bielsku-Białej już w 1994 roku w przejętej fabryce FSM, tak samo zresztą jak w Tychach w roku 2000. Było to już po oficjalnym zakończeniu produkcji tego modelu, w związku z czym “polskie” Uno we Włoszech sprzedawano jako Innocenti Mille Clip, co samo w sobie też jest ciekawą historią.

Zapomnianym nieco faktem pozostaje to, że produkcja “Uniaczy” w naszej ojczyźnie mogła rozpocząć się dużo wcześniej i to nie na Śląsku, ale na warszawskim Żeraniu, w fabryce FSO. 1 grudnia 1988 roku dyrektor naczelny Edward Pietrzak i przedstawiciel Pol-Mot parafowali umowę z Paolo Bernardellim, na mocy której rozpocząć się miało powstawanie modelu A-90 (czyli poliftowego Uno) z silnikami 1,6, 1,8 i 2,0 litra oraz 1,8 litra diesel. Niestety już dwa dni później minister Mieczysław Wilczek powiedział, że umowa nie zostanie zawarta, ponieważ rząd bardziej zainteresowany jest Cinquecento. Sytuacja była oczywiście bardziej skomplikowana, jak przystało na schyłek PRL i dobrze opisał ją portal Życie Warszawy.pl, jednak jak historia pokazała, ostatecznie polska fabryka została z niczym, a konkretniej przestarzałym Polonezem.

Technika to też mocna strona
Pora powoli przejść do argumentów, innych niż historia, które potrafią uczynić z Uno kandydata na pierwszego youngtimera. Jednym z nich jest technika, odpowiednio odmienna od współczesnej, by dawać radość i odpowiednio dzisiejsza, by nie razić anachronizmem i brakiem dostępności części. Co prawda w pierwszych Uno montowano silniki OHV, ale szybko zastąpiły je nowe silniki z rodziny FIRE.
Jakkolwiek bojowa nie wydaje się ta nazwa, to pochodzi de facto od “Fully Integrated Robotised Engine”. Fiatowi chodziło o nowoczesny sposób montażu, oparty na całkowicie zautomatyzowanej linii produkcyjnej. Silniki te były proste, lekkie, ale i trwałe, dzięki dużym rezerwom wytrzymałciowym. Pierwszym autem z tymi silnikami była Lancia Y10, ale Fiat dostał je ledwie rok później, w 1986 roku. Silniki tej rodziny były na tyle udane, że z unowocześnieniami pozostały w produkcji do dziś, dzięki czemu części cały czas są łatwo dostępne.

W opinii kierowców Uno prowadzi się je dobrze, nie razi niczym i trzyma poziom. Na szczęście daje też wiele odczuć związanych z wiekiem, bo chociażby kształt, zawieszenie i niska masa skutkują minimalnie anachronicznymi wrażeniami. To dobrze, o to przecież chodzi w klasyku. Nie są to jednak rzeczy, które kogokolwiek mogłyby odrzucić.

Spalanie nie powinno nikogo przerazić, bo jest na poziomie niższym niż większości nawet współczesnych aut. To w połączeniu z dużym, jak na rozmiary samochodu, bagażnikiem (270l-970l) pozwala wielu pasjonatom nawet podróżować tym autem, jak to robi na przykład “Unem przez świat”, który swoim wozidełkiem odwiedził już 53 państwa!

Największa zaleta
I tu przechodzimy do największego atutu Uno. Ten niepozorny samochodzik wytworzył już grupę swoich fanów i entuzjastów, a co za tym idzie społeczność, dzięki której można poznawać ciekawych ludzi. Sam przekonałem się o tym prowadząc stronę “Z Kamerą Wśród Gratów”, jeżdżąc na zloty, czy targi i rozmawiając z (przeważnie młodymi) właścicielami.

Skoro motoryzacja ma łączyć, to dobrze, żeby auto od którego chcemy zacząć nie utrudniało nam tego. Z Fiatem zastrzyk pozytywnej energii jest gwarantowany, a dodatkowo daje nam gwarancję, że nie będziemy traktowani przez pryzmat stereotypów, bo te jeszcze się nie wytworzyły… no chyba, że jesteśmy emerytem spokojnie jeżdżącym swoim Uno na co dzień, ale wtedy raczej nie traktujemy go, jak potencjalnego klasyka.

Są też wady
Takie jak korozja i zawieszenie. Oba poprawiono po lifcie, jednak dalej trapiły wiele egzemplarzy. Pierwszy problem można rozwiązać chowając auto w garażu i unikając jeżdżenia po soli, ale nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza gdy nasz sympatyczny grat jest jedynym posiadanym pojazdem. Drugi problem jest większy, ale również sprowadza się do zadbania o odpowiednią kulturę techniczną i właściwego traktowania auta, włącznie z doborem prędkości do pokonywanej nawierzchni. Właśnie pod tymi dwoma kątami warto obejrzeć auto przed zakupem, ponieważ o ile nawet zawieszenie można wymienić, tak naprawy blacharskie są nie tylko uciążliwe, ale zwyczajnie zbyt drogie by były opłacalne przy obecnych cenach Uno.

Jakich Uno szukać?
Zażartowałbym, że tanich, ale wbrew pozorom nie tędy droga. Wynika to z tego, że po pierwsze prawie wszystkie Uno są tanie, a po drugie, jedno drugiemu nie równe. Są egzemplarze ciekawsze i zwłaszcza na takie trzeba być wyczulonym. Zaczynając od tych zwracających uwagę, rzadkich, ale dość zwyczajnych, czyli od przedlifów. Rdzewiały bardziej niż polifty, ale wielu uważa je za ładniejsze, a na pewno klasyczniejsze. Mają starszą deskę, w której zamiast manetkami, część funkcji obsługiwano stylowymi przełącznikami.

Właśnie przez pryzmat deski rozdzielczej i zegarów można szukać pierwszej podkategorii ciekawych Uno. Chodzi o wersje Digital, z modnymi w tamtym czasie zegarami elektronicznymi, które świetnie dodają mu klimatu lat 80. a także lekkiego powiewu amerykańskości, bo to głównie w USA montowano takie zegary powszechnie (choć nie tylko).

Inne warte uwagi Uno to te z początku lat 90., jeszcze sprzed produkcji w Polsce, najlepiej z gaźnikowymi motorami, zamiast z wtryskiem. Nie są wcale lepiej wyposażone, ale nadrabiają wyjątkowością na polskim rynku. Inne technicznie ciekawe Uno, to wersja Selecta, czyli automat z bezstopniową skrzynią biegów (podobna wersja powstała też dla modelu Panda).

Absolutnie szczytową formą tego modelu, mokrym snem każdego Uniacza i bezsprzecznym klasykiem, a nie tylko kandydatem na youngtimera, jest Uno Turbo I.E.. To usportowiona wersja, odpowiednik wersji GTI w golfach, wyposażony w silnik 1,3 litra z turbo i bezpośrednim wtryskiem paliwa. Chociaż dzisiaj obie te rzeczy są raczej standardem, tak w 1985 roku stanowiły małą sensację, a 105 koni mechanicznych, przy masie zaledwie 940 kg daje naprawdę dobre, sportowe wrażenia i przyspieszenie od zera do setki w 8,4 sekundy. Niestety Turbo I.E. są już drogie i rzadko spotykane, więc jako pierwszy klasyk pozostają raczej w sferze planów na przyszłość.

Ważna uwaga
Chociaż tak bardzo przekonuję tutaj o tym, że Uno to idealny samochód na pierwszego klasyka, warto jednak pamiętać, że właściwym do tego typu aut podejściem jest traktowanie ich jako youngtimera, jednak nie zmuszanie innych, by traktowali je tak samo.

De facto Uno to jeszcze nie zabytek, a wielu dalej kojarzy go z naszych dróg. Mimo to, jako prosty wstęp do tej pasji sprawdzi się doskonale, a w najgorszym wypadku nie utopimy w nim fortuny. Przy okazji dla wielu będzie to sentymentalny powrót. W końcu wiele osób zdawało na nim swój egzamin na prawo jazdy lub posiadało go przed laty. Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro takie dywagacje dotykają już Uno, Cinquecento, a nawet Tico, to kiedy dotkną następcy bestsellera Fiata, czyli pierwszego Punto? Wydaje mi się, że szybciej niż się wszyscy spodziewamy!

Źródła: Materiały prasowe Fiata, Autokult, bezpiecznapodroz.org, Życie Warszawy.pl, Forzaitalia.pl, Fotopatologia.pl, Piotr Krasiński, Carmag.co.za, Innocenti Mille Clip