W dniach 29-30 czerwca odbywał się w Karpaczu IX Międzynarodowy Rajd Pojazdów Zabytkowych „IKAR 2013” organizowany przez izerski Klub Auto Retro – Ikar. Bazą zlotu był Pałac Spiż w Miłkowie. Chętni mogli zameldować się już w piątek po południu i korzystać z uroków wakacyjnej aury.
Nasza załoga postanowiła na zlocie zameldować się dopiero w sobotę i mimo krótkiego dystansu – nieco ponad 100 km, w sobotę czekała nas pobudka o 5 godzinie. Autostradą i dobrze znaną drogą do Karpacza z Wrocławia jedzie się przyjemnie, a oddana niecały rok temu południowa obwodnica Jeleniej Góry czyni tę drogę jeszcze wygodniejszą.
Po dopełnieniu formalności rejestracyjnych z niewielkim zamieszaniem ruszyliśmy na honorowy start w Karpaczu. Może to wczesna pora spowodowała, że ludzi na starcie była zaledwie garstka. Każda załoga po obowiązkowej prezentacji ruszyła na trasę rajdu i tu zaczęły się problemy. Zaledwie kilka kilometrów od startu mijaliśmy spanikowane załogi szukające właściwej drogi. Auta zabytkowe były dosłownie wszędzie i wyjeżdżały z każdej możliwej drogi.
Spore zamieszanie spowodował dość nietypowy itinerer, do którego trzeba było się przyzwyczaić i nauczyć czytać. My mieliśmy ułatwione zadanie, bo okolicę znamy dość dobrze i wiedzieliśmy gdzie mamy jechać, itinererem tylko kontrolowaliśmy trasę. Nasza pewna jazda spowodowała, że za samochodem utworzył się peleton zabytkowych pojazdów, które dołączały się na trasie.
Na postój w Kowarach przyjechaliśmy w sporej kawalkadzie. Mieliśmy tam chwilę wolnego czasu na powitania i rozmowy o zabytkowej motoryzacji. Po około pół godzinie, kiedy wszystkie załogi dotarły na miejsce znów ruszyliśmy w trasę, tym razem w kolumnie.
Odwiedziliśmy Ośrodek Przedwiośnie, gdzie przywitano nas kawą i śpiewem. Wręczono pierwsze puchary za elegancję, a że plan był napięty nie było nam dane delektować się folklorem i karnie ruszyliśmy do Krzeszowa.
Kompleks robi duże wrażenie. Po zaparkowaniu aut przed bazyliką w towarzystwie przewodnika oddaliśmy się zwiedzaniu. Niespiesznym tempem, z bardzo interesującym komentarzem poznaliśmy historię i osobliwości Krzeszowa – polecam to miejsce jako obowiązkowy punkt wycieczek turystycznych. Jest co oglądać. Chętni weszli na wieżę, niektórzy nawet liczyli stopnie. Po zejściu czekał na nas obiad.
Organizatorzy zapewnili nam dodatkowe wrażenia w postaci próby sportowej – slalom z parkowaniem do garażu na czas a dalej już indywidualnie ruszyliśmy do Bolkowa. Na rynku czekały na nas tłumy i żurek ku pokrzepieniu. Zainteresowanie pojazdami było ogromne. Po prezentacji chętne załogi poszły zwiedzać zamek.
Po powrocie na rynek (i wolnej chwili na lody) w luźnej kolumnie pojechaliśmy do wieży widokowej w Bukowcu. Kolejne schody w tym dniu i dość nieprzyjemny spacer po ażurowej kracie rekompensowały widoki okolicy. Nie wszyscy jednak mieli ochotę i siłę na wejście.
Na koniec rajdu w małych grupkach ruszyliśmy w stronę bazy, ale po drodze czekała nas jeszcze próba sportowa – jazda z piłeczką. Dotarcie do parkingu w lesie, gdzie zorganizowana była próba sprawiło wiele kłopotów, włącznie z zawracaniem na wąskiej leśnej drodze.
Kierowcy Mustanga i Mercedesów z racji gabarytów swoich samochodów mieli spore problemy, ale dzielnie sobie poradzili wykorzystując przecinkę do zawrócenia, by po chwili dowiedzieć się, że po raz kolejny muszą zawrócić.
Droga została zablokowana przez uczestników rajdu i zapanował prawdziwy bałagan. W końcu wszystkim udało się pojechać we właściwym kierunku i próba sprawnościowa była już tylko formalnością. Dziwnym trafem załogi do zamku wróciły wszystkimi możliwymi drogami, choć każdy startował z tego samego miejsca. Po odświeżeniu się i skosztowaniu piwa z lokalnego browaru wieczór spędziliśmy na balu komandorskim.
Po nocnej ulewie i małej „powodzi” w aucie spowodowanej przeciekającymi uszczelkami, w kolumnie pojechaliśmy do Karpacza. Tym razem zaskoczyły nas tłumy na deptaku oczekujące naszego przyjazdu. Drugi dzień był dość nudny i szkoda, że organizatorzy nie zapewnili uczestnikom dodatkowych atrakcji. Nielicznym udało się przejechać dwie rundy pokazowe do Białego Jaru, reszta uczestników nudziła się do południa i oficjalnego zakończenia zlotu.
Podsumowując można powiedzieć, że rajd był kameralny, bo przyjechało około 30 załóg. Uczestnicy mieli zapewniony czas na pasjonujące motoryzacyjne rozmowy i przede wszystkim zwiedzanie ciekawych atrakcji turystycznych – za co cenię ten zlot, szkoda, że na drugi dzień zabrakło pomysłu organizatorom.
Tekst oraz foto: Małgorzata Czaja