Dostępna od 1961 roku, druga generacja Cadillaca DeVille miała przed sobą niezwykle trudne zadanie. Musiała godnie zastąpić legendarnego poprzednika, który w historii motoryzacji zasłynął z największych płetw tylnych, które przez lata były symbolem amerykańskiej marki.
Prezentowany na zdjęciach samochód (wersja Coupe DeVille) był jedną z najbardziej ekskluzywnych odmian, jakie w 1962 roku można było zamówić w salonie dealerskim Cadillaca. Dedykowano go indywidualistom, którzy chcieli poruszać się stylowym coupe z najwyższej półki. Oferta z tamtego czasu obfitowała też w nadwozia typu: Sedan de Ville (opcja z czterema lub sześcioma oknami), Eldorado Biarritz, Fleetwood Seventy-Five Sedan/Limousine, Fleetwood Sixty Special Sedan, Park Avenue Sedan DeVille, Sixty-Two Convertible, Sixty-Two Sedan Six Window, Town Sedan, Four Window Sixty-Two oraz Sixty Two Coupe.
W ostrzej zarysowanych liniach samochodu wciąż jednak skrywało się piękno minionych lat. Można je było znaleźć w chociażby niższych, lecz nadal kultowych płetwach tylnych. Charakterystycznym dla tej generacji Cadillaca elementem było dodatkowe światło umieszone tuż koło przedniego nadkola. Miało ono za zadanie doświetlać zakręty, ułatwiając jednocześnie manewrowanie potężnym krążownikiem szos. A jazda nim była więcej niż przyjemna. Pod zachodzącą nad przednie światła maską krył się dostojnie szeleszczący i słynący ze swojej cichej pracy silnik V8. Można go było nabyć w pojemności 6,4 lub 7,0 litra.
Była to zupełnie nowa era dla pojazdów klasy wyższej. Cadillaca DeVille można było personalizować do woli. Oferta na rok 1962 przewidywała aż 10 dodatkowych kolorów nadwozia, dzięki którym każdy mógł poczuć się wyjątkowo i zadać szyku na przydomowym podjeździe. Mieszkający obok sąsiad mógł pozazdrościć automatycznie wysuwanej anteny radia oraz sprawdzającej się w kalifornijskich upałach klimatyzacji. Antidotum na upalne dni były też wykonane ze szkła typu Soft-Ray szyby. Zapobiegały one przed nagrzewaniem się auta, jednocześnie minimalizując niepożądane odblaski świetlne.
Podobnie, jak w przypadku poprzedniej generacji DeVille, na desce rozdzielczej auta znajdował się specjalny przyrząd, który automatycznie regulował natężenie blasku reflektorów. Wnętrze wciąż pozostało istną świątynią luksusu, a znajdujących się tam, miękkich foteli nie chciało się opuszczać nawet po dłuższych trasach. Warto nadmienić, że w 1962 roku kubełkowe fotele znaleźć można było w odmianach Coupe oraz czterodrzwiowego Sedana.
Samochodem bez obaw można było przemieszczać się nawet w czasie największych ulew lub zimowych zawieruch. Za lepszą widoczność do tyłu odpowiedzialne były dodatkowe wloty powietrza, które w zaledwie kilka chwil potrafiły odparować całą szybę.
W 1963 roku seria DeVille wzbogaciła się o kolejne wcielenie, które z roku na roku wzorowo nadążało za najnowszymi trendami w dziedzinie projektowania samochodów. Druga generacja Cadillaca DeVille do dziś ma tysiące zwolenników na całym świecie. W 2017 roku wzorowo utrzymany egzemplarz wersji Coupe DeVille pojawił się w filmie „Kształt wody” (reż. Guillermo del Toro), który na swoim koncie posiada aż 4 Nagrody Oscara.
Zdjęcia: Krystian Tomala