Fiat Uno w Turcji

Po wielu zaskoczeniach, jakie przyniosła podróż po Grecji (o czym pisałem w poprzednim artykule), wyruszyliśmy w kierunku Turcji. Początkowo planowaliśmy jedynie szybki przejazd przez Edirne – najkrótszą drogą z Grecji do Bułgarii. Jednak obserwujący naszą wyprawę zaproponowali, że będąc tak blisko Stambułu, nie można przegapić okazji odwiedzenia legendarnego Konstantynopola Fiatem Uno. W trakcie jazdy w stronę granicy błyskawicznie zmodyfikowaliśmy plan, rezerwując hotel z widokiem na Błękitny Meczet.

Z Grecji do Turcji – zmiana planów

Opuszczając Grecję przez skromne i zaniedbane przejście graniczne, trafiliśmy na standardową, wąską i zniszczoną drogę, biegnącą wzdłuż zasieków – jakbyśmy wjeżdżali do strefy wojennej opanowanej przez partyzantów lub terrorystów.

Turecka granica – pokaz siły i kontroli

Po „szykanach” granicznych naszym oczom ukazała się monumentalna turecka granica – trzy potrójne bramy, wielkoformatowe flagi narodowe, mnóstwo mniejszych proporców, a do tego oczywiście długa kolejka.

Już podczas oczekiwania podszedł do nas funkcjonariusz, który nakazał otworzyć bagażnik i pokazać tylne siedzenie. Po wstępnej kontroli udał się do budki. Gdy przyszła nasza kolej, celnik zeskanował nasze siatkówki, dokładnie sprawdził dokumenty – paszport, zieloną kartę, polskie OC i dowód rejestracyjny – po czym skierował nas na prześwietlenie rentgenowskie. Cała procedura zajęła… 3 godziny.

Mimo początkowo miłej atmosfery, z każdą minutą nastroje robiły się coraz bardziej napięte. Funkcjonariusze stali się poważni i zniknęli za lustrzanymi szybami. Brama skanera kilkukrotnie przejeżdżała nad Uno. W końcu jeden z celników wyszedł i oznajmił, że coś podejrzanego znajduje się w podłodze pojazdu.

Zostaliśmy skierowani do innego hangaru – z warsztatem i psami tropiącymi. Poproszono mnie o odkręcenie progów, aby poluzować wykładzinę. Okazało się, że winowajcą całego zamieszania były… 28-letnie, dwucentymetrowe maty bitumiczne! Mimo to, psy antynarkotykowe dokładnie obwąchały cały samochód – aż pięciokrotnie.

Biurokracja po turecku

Po zakończeniu kontroli odwoziłem funkcjonariusza do jego stanowiska. W drodze opowiedział mi, że tanie samochody są automatycznie podejrzane – właścicielom „nie będzie szkoda” auta w razie konfiskaty, która jest przewidziana przy próbie przemytu.

Później musiałem wrócić do pierwszego okienka, gdzie już wcześniej badano nasze dokumenty – teraz wymagano ode mnie udziału w spisaniu protokołu… po turecku. Jeden budynek służył do sporządzania dokumentu, drugi – do jego wydrukowania. Gdy zwróciłem uwagę, że nie rozumiem tekstu i nie mogę podpisać czegoś, czego nie znam, usłyszałem, że mogę zostać aresztowany, a tłumaczenie zapewni mi dopiero pomoc konsularna.

Ostatecznie udało się przekonać urzędnika, by zrobił zdjęcie protokołu i przetłumaczył go przez popularny translator. Treść okazała się być rutynowym opisem kontroli skanera. W międzyczasie spotkałem Czecha cofniętego z granicy – jego problemem był samochód służbowy, którego własność nie była potwierdzona. Inna para została cofnięta, bo przewozili zapas części zamiennych – w Turcji jest to zakazane i może skutkować… konfiskatą auta.

To bardzo ważna informacja dla uczestników tegorocznego Złombolu, którego meta znajduje się właśnie w Turcji!

Wjazd do Stambułu – zaskoczenie na plus

Zamiast wczesnym popołudniem, wieczorem dotarliśmy do Stambułu. Przejeżdżając przez europejską część Turcji (to zaledwie 3% powierzchni kraju), po doświadczeniach z Grecji, mieliśmy wrażenie, że wjechaliśmy do Niemiec!

Szerokie, zadbane drogi, kierowcy jeżdżący zgodnie z przepisami, potężne arterie i skrzyżowania. Całość dopełniają trzy monumentalne mosty nad Bosforem, łączące Europę z Azją. Stambuł ma 15,8 miliona mieszkańców i ponad 1530 km² powierzchni – nic więc dziwnego, że drogi prowadzące do mostów są przez cały czas zakorkowane. Gdy jednak wjeżdża się na most – widoki zapierają dech w piersiach!

Codzienne życie w tureckim wydaniu

Choć Turcja wydaje się bardzo europejska, można też natrafić na dość egzotyczne, a wręcz szokujące zwyczaje. Przykład? Sprzedaż wody, napojów czy precli… na autostradach i drogach ekspresowych. I to nie na poboczach – lecz wprost na pasach rozdzielających jezdnie! Sprzedawcami bywają dzieci, dorośli i starcy.

Stambuł – perła na styku kontynentów

Nieplanowany pobyt w Stambule trwał trzy wspaniałe dni. Miasto jest piękne, pełne artefaktów z 2500-letniej historii. Była to świetna decyzja – dobrze, że posłuchaliśmy naszych followersów!


Kalendarz wydarzeń motoryzacyjnych

Jednocześnie zapraszamy do regularnego odwiedzania największego w Polsce kalendarza imprez motoryzacyjnych: https://klassikauto.pl/kalendarz/ Jest on na bieżąco uzupełniany!

Zapraszamy Organizatorów do: